5.500 schodów Wielkiego Muru
Paweł Gwozdecki ze Skierniewic przebiegł półmaraton, wiodący przez Wielki Mur Chiński. A Jak zapowiada posiadacz Korony Maratonów Ziemi, to początek maratońskich skalpów w Azji.
Można odnieść wrażenie, że worek pomysłów maratończyka Pawła Gwozdeckiego ze Skierniewic nie ma dna. Jeśli tylko zakończy jeden sportowy projekt, na jego miejsce pojawiają się kolejne dwa.
Wyzwanie Wielkiego Muru
- Od ponad pół roku mieszkam i pracuje w tym arcyciekawym państwie, jakim są Chiny. Obiecałem sobie, że muszę tutaj też przebiec maraton - opowiada Paweł Gwozdecki.
Już od samego początku, kiedy tylko biegacz dowiedział się o maratonie, wiodącym po Wielkim Murze Chińskim uparł się na start w imprezie.
- Zapisany byłem na pełny maraton, ale dwa tygodnie wcześniej miałem okazję zobaczyć trasę na własne oczy i wtedy zmieniłem zdanie. Po prostu przepisałem się na połmaraton i po wszystkim sądzę, że była to dobra decyzja - relacjonuje Paweł Gwozdecki.
Zatem, co było powodem nagłej zmiany decyzji?
Trasa po samym Murze Chińskim wynosiła około 7 kilometrów. Reszta prowadziła po drodze asfaltowej-szutrowej. Jednak największą bolączką było ponad 5.500 schodów do pokonania. Niektóre, mierzące nawet pół metra. Trzeba też podkreślić wysoką wilgotność oraz temperaturę sięgającą powyżej 35 stopni Celsjusza.
- Kiedyś myślałem, że Antarktyda to był szczyt trudności, ale okazało się, że są jeszcze wyższe schody do pokonania - ocenia na gorąco Paweł Gwozdecki.
Jeden z niewielu Polaków
W zasadzie ciężko już wskazać na mapie miejsce, gdzie Paweł Gwozdecki nie przebiegł maratonu. Lista krajów, w których przebiegł morderczy dystans ponad 40 kilometrów jest tak długa, że zapewne zabrałaby kilka tekstów czołówkowych.
Dwa lata temu skierniewiczanin ukończył swój wymarzony wyczyn, a mianowicie zdobył Koronę Maratonów Ziemi. Osiągnięcie sukcesu wiązało się z przebiegnięciem przynajmniej jednego maratonu na każdym kontynencie. Nawet w mroźnej Antarktydzie.
- Wyprawa na Anarktydę była najbardziej niesamowitą podróżą mojego życia. Wcześniej odwiedziłem wiele ciekawych miejsc na świcie, ale nic nie może się równać z tym niedostępnym, surowym kontynentem - wspominał.
Dzięki temu wyczynowi skierniewiczanin jest jednym z siedmiu Polaków, którzy ukończyli Koronę Maratonów Ziemi. Trzeba też dodać, że biegacz jest posiadaczem Korony Maratonów Polski, a także Korony Półmaratonów Polski.
Niekończąca lista marzeń
Po zdobyciu Korony Maratonów Ziemi w głowie Pawła Gwozdeckiego zaczynały się pojawiać inne pomysły. Jednym z nich było wejście na Elbrus, jednak plany pokrzyżowały sprawy osobiste.
Oczywiście biegacz nie chciał też zrezygnować z kolejnych maratonów w egzotycznych miejscach. Nadal w planach ma takie starty jak choćby maraton na Jamajce, czy też ultramaraton w RPA. Na liście życzeń od wielu lat jest również Maraton Piasków, gdzie uczestnicy mają do pokonania odcinek 250 kilometrów po Saharze.
Jednak na razie los przeniósł Pawła Gowzdeckiego do krajów Dalekiego Wschodu, gdzie oczywiście realizuje się w swojej ukochanej biegowej pasji. W ostatnim czasie właśnie pokonał kolejny egzotyczny maraton.
Zachwyt Chinami
Paweł Gwozdecki, rodowity skierniewiczanin od pół roku pracuje w międzynarodowej korporacji w Chinach, gdzie przeprowadził się wraz z całą rodziną.
- Była to propozycja z tych nie do odrzucenia i nie chodzi tu tylko o kwestie finansowe, ale możliwość poznania również tego kraju, jego historii oraz kultury - przyznaje skierniewiczanin, który jest zachwycony Chinami.