75. rocznica zamachu na Rittera i tragicznej śmierci „Pioruna"
25 czerwca mija równo 75 lat od wykonania wyroku śmierci na Kurcie Ritterze, brutalnym niemieckim kierowniku skierniewickiego Arbeitsamtu. Trzy dni później (28 czerwca 1943 roku) w tragicznych okolicznościach zginął Wojtek Bednarczyk ps. „Piorun", żołnierz Armii Krajowej ze Skierniewic.
Kurt Ritter, kierownik Arbeitsamtu - niemieckiego urzędu pracy, zajmującego się m.in. wysyłaniem Polaków na przymusowe roboty do Rzeszy, słynął z wyjątkowej brutalności. Niemal nie rozstawał się ze specjalną pałką, sporządzoną z linki stalowej obciągniętej skórą. Bił nią nie tylko zatrzymanych w łapankach mężczyzn, ale także kobiety - ich siostry, żony i matki, które próbowały interweniować w ich sprawie.
Państwo Podziemne wydało na Niemca wyrok śmierci, który został wykonany rankiem 25 czerwca 1943 roku. Rittera, który zmierzał do pracy (Arbeitsamt mieścił się w budynku Szkoły Podstawowej nr 2) na ul. Plantowej zastrzelił Stefan Drążkiewicz ps. „Murzynek". Po wykonaniu wyroku Polak uciekł przez pobliskie posesje i dalej kładką do centrum miasta.
Trzy dni później (28 czerwca 1943 roku) żołnierze ze skierniewickiego Obwodu „Sroka" Armii Krajowej otrzymali rozkaz przeniesienia broni i amunicji z dotychczasowego miejsca ukrycia na ul. Nowobielańską. Akcja odbywała się w nocy z 28 na 29 czerwca. Niosący worek z „trefnym towarem" zmieniali się co jakiś czas. W pewnym momencie rozległ się odgłos wystrzału. Pchor. Wojciech Bednarczyk ps. „Sroka" zanim zmarł zdążył jeszcze wyszeptać do kolegi: „Postrzeliłem się...". Miał zaledwie 21 lat.
„Piorun" został pochowany w lesie za późniejszą strzelnicą. Później jego ciało przeniesiono na cmentarz do grobu Olczakowskich, z którymi był spokrewniony. Przed kilku laty w miejscu pierwotnego pochówku młodego żołnierza, odnalezionego przez skierniewickich historyków - amatorów, stanął drewniany krzyż.