77-letnia kobieta na pokazie dowiedziała się, że jest ciężko chora i wzięła prawie 7,2 tys. zł kredytu

Czytaj dalej
Fot. Rafał Klepczarek
Rafał Klepczarek

77-letnia kobieta na pokazie dowiedziała się, że jest ciężko chora i wzięła prawie 7,2 tys. zł kredytu

Rafał Klepczarek

Centrum Rehabilitacji Leczniczej z Bydgoszczy wynajęło salę Gminnego Ośrodka Kultury i Sportu w Łyszkowicach na bezpłatne badanie układu krążenia. Beata Koszewska-Jóźwiak, kierownik miejscowego ośrodka zdrowia wezwała policję, uznając, że uczestnicy mogą paść ofiarą oszustwa.

Jak się okazało, prowadzono tam sprzedaż wiązaną drogich produktów leczniczych z usługami medycznymi. Jedna z uczestniczek spotkania zaciągnęła kredyt na ponad 7 tys. zł, aby kupić materac magnetyczny oraz wziąć udział w turnusie rehabilitacyjnym. Sprawę zgłoszono Agnieszce Kopczyńskiej, powiatowemu rzecznikowi praw konsumenta w Łowiczu.

Reprezentanci CRL z Bydgoszczy telefonicznie zapraszali w ubiegłym tygodniu mieszkańców gminy Łyszkowice na darmowe badanie dla osób po 40. roku życia. Pojawiły się także papierowe zaproszenia do GOKiS. Znalazła się w nich informacja, że w czasie oczekiwania na wyniki badań przedstawiona zostanie oferta CRL oraz propozycja turnusów rehabilitacyjnych. Wśród osób zaproszonych telefonicznie na badanie znalazła się kierownik miejscowego ośrodka zdrowia.

- Wypytałam dzwoniącą do mnie kobietę o te badanie i okazało się, że chodzi i biorezonans - informuje Beata Koszewska-Jóźwiak. - Tego typu badania nie mają podstaw naukowych. Wymyślili je amerykańscy scjentolodzy. W Wielkiej Brytania są zakazane.

Kobieta na swoim profilu facebookowym alarmowała, aby nie korzystać z zaproszenia do GOKiS, gdyż „z pewnością organizatorzy będą namawiać do zakupu różnych cudownych rzeczy - garnków, kołder czy urządzeń do rehabilitacji”.

Lekarka skontaktowała się w tej sprawie także z Moniką Wawrzyn, dyrektorem GOKiS w Łyszkowicach. Nie dało to jednak spodziewanego efektu i spotkanie nie zostało odwołane, więc kobieta powiadomiła o nim funkcjonariuszy policji z posterunku w Nieborowie.

- Policjanci pojawili się na miejscu spotkania i wylegitymowali jego organizatora na wypadek, gdyby któryś z uczestników zgłosił w przyszłości przestępstwo - informuje Tomasz Piechowski z Komendy Powiatowej Policji w Łowiczu.

- Dobrze zrobiłam, gdyż po badaniach, na które składał się biorezonans oraz analiza składu ciała, skontaktowała się ze mną jedna z pacjentek - dodaje kierowniczka łyszkowickiego ośrodka zdrowia. - Mieszkankę Łyszkowic przekonano, że jest bardzo chora i nabyła na raty materac magnetyczny za 4.340 zł oraz zapisała się na turnus rehabilitacyjny za 1.240 zł. Aby sfinansować ten zakup na miejscu podpisała umowę kredytową na ponad 7 tys. zł, które będzie spłacać przez 3 lata po 200 zł miesięcznie. Szukamy sposobu, aby jej pomóc, ale jest to trudne, bo odstąpienie od usługi medycznej może okazać się niemożliwe.

W pomoc 77-letniej łyszkowiczance włączyła się Grażyna Rykała, szefowa miejscowej rady gminy. Obie w poniedziałek (8 lipca) pojawiły się w biurze Agnieszki Kopczyńskiej, powiatowego rzecznika praw konsumenta w Łowiczu, gdzie powstało pismo dotyczące odstąpienia od umowy.

- Po analizie umowy kredytowej podjęłam decyzję o zgłoszeniu do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów w Warszawie nieuczciwej praktyki rynkowej polegającej na użyciu zbyt małej czcionki, którą trudno odczytać nawet osobie młodej, a co dopiero starszej - informuje Agnieszka Kopczyńska. - Jeśli firma nie będzie chciała dobrowolnie odstąpić o umowy, powołując się na to, iż nie da się tego zrobić bezkosztowo w przypadku świadczenia usługi medycznej, to również zgłoszę to do UOKiK, gdyż w podobnych sytuacjach urząd uznawał, iż istotą umowy była sprzedaż produktów, a nie świadczenie usługi medycznej.

Pani rzecznik przypomina, że konsument, który dokonał zakupu towaru czy też usługi poza siedzibą sprzedawcy ma 14 dni na zerwanie umowy. W przypadku towarów termin ten biegnie od momentu otrzymania zakupionej rzeczy. Jeżeli chodzi o usługi, to wiążąca jest data podpisania umowy.

- Podejmiemy działania zmierzające do tego, aby wykluczyć podlegające pod gminę budynki użyteczności publicznej z podobnych pokazów - zapowiada radna Grażyna Rykała. - Zorganizujemy także spotkania z mieszkańcami, aby ich przestrzec, jak nie dać się naciągnąć w takich sytuacjach.

Mimo prób nie udało nam się skontaktować z uprawnionymi do rozmów z mediami przedstawicielami bydgoskiego centrum. Natomiast dyrektor Wawrzyn nie wypowiada się w tej sprawie.

Rafał Klepczarek

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.