A miało być tak pięknie

Czytaj dalej
Fot. Dariusz Dzik
Magdalena Grajnert

A miało być tak pięknie

Magdalena Grajnert

Olga i Michał Połeć od ponad dwóch lat bezskutecznie walczą z deweloperem. W ich nowym, wymarzonym mieszkaniu deszcz leje się na podłogę.

Dla Olgi i Michała Połeć nowiutkie mieszkanie było spełnieniem marzeń. Zdecydowali się na zakup dwupokojowego lokum za 168 tys. zł na skierniewickim osiedlu Słonecznym.

- Wpłaciliśmy 30 procent wartości mieszkania i wprowadziliśmy się w styczniu 2013 roku - mówi Olga. - Najpierw wykończyliśmy salon, kuchnię i łazienkę zostawiając mały pokój. W marcu okazało się, że będziemy mieli dziecko, więc mały pokój wyremontowaliśmy.

Problemy zaczęły się po pierwszym półroczu. W maju zaciek pojawił się na suficie w kuchni. Małżonkowie zgłosili, że skrapla się woda. Wtedy usłyszeli, że to ich wina.

- Powiedziano nam, że nie wietrzymy mieszkania i suszymy pranie w domu - mówią.

Wilgoć pojawiła się w małym pokoju za szafą. Oczekująca narodzin dziecka Olga naszykowała całą wyprawkę dla synka.

- Ubranka przeszły wilgocią i musiałam je wyrzucić, szafę daliśmy rodzinie na opał, rzeczy do niczego się nie nadawały - mówi kobieta.

Plama na suficie w kuchni wychodziła podczas opadów deszczu. Deweloper tłumaczył, iż to dlatego, że właściciele mieszkania zrobili z niego puszkę.

- Kiedy zażądaliśmy odkrycia dachu, żeby zobaczyć, skąd kapie woda usłyszałem, żebym im nie mówił, co mają robić - relacjonuje Michał.

W październiku 2015 roku po kolejnym zgłoszeniu w końcu zdecydowano się otworzyć strop. Właściciel mieszkania chciał pokazać, gdzie jest zaciek, wszedł na krzesło i mocno puknął w sufit.

- Ręka mi wpadła do środka - mówi Michał. - Chciałem zbadać otwór kijkiem od sadzonki dębu, który notabene synek dostał od poprzedniej władzy - dodaje pan Michał. - Kijek przeszedł na wylot...

Od tego czasu w suficie - poza zaciekiem - widnieje dziura, z której podczas opadów leje się woda. Ten stan małżonkowie zarejestrowali komórkami, udostępniają też na FB filmiki.

- Płakać mi się chce. Tyle marzeń, tyle pieniędzy, a tu bez przerwy coś się dzieje - mówi pani Olga.

Właściciele starali się o wypłatę odszkodowania od ubezpieczyciela, ale ten odstąpił od dalszej likwidacji szkody stwierdzając winę dewelopera.

- Od ponad roku mamy też plamy w łazience. Polecili nam je zielonym cifem zmywać. Ścierałem i usuwałem dwa razy, plamy ciągle wychodzą - żali się pan Michał.

Sytuacja w lokalu przy ul. Rawskiej jest dobrze znana przedstawicielom JHM. Krzysztof Maciejak, specjalista do spraw reklamacji twierdzi, że na wszystkie sygnały firma reagowała.

- To też jest nasz problem, bo nie należy do przyjemności, że ktoś ma kłopoty - mówi Krzysztof Maciejak. - To, że im przeciekło to fakt, ale trudno nam zlokalizować, gdzie tak naprawdę wchodzi woda. We wtorek (23 lutego - przyp. red.) uszczelniliśmy i myślę, że woda już nie cieknie - dodaje.

Sprawdziliśmy - do minionej środy tak istotnie było. Woda już się nie lała.

Przedstawiciel firmy ma jednak inne niż państwo Połeć zdanie o przyczynach pojawiającej się wilgoci.

- To jest problem wszystkich bloków przy technologii ocieplania ścian styropianem - tłumaczy specjalista z JHM. - Takie budynki trzeba wietrzyć. Jeśli mi ktoś mówi, że podwiewa, to odpowiadam, że całe szczęście - kwituje.

Krzysztof Maciejak potwierdza, że mnóstwo osób ma problemy z zawilgoceniem, ale nie jest to wina inwestora.

- Ludzie są sami sobie winni, bo nie potrafią użytkować lokali i nie sposób im wytłumaczyć, że doszczelnione okna i zamknięte wywietrzniki są niedopuszczalne. Używam urządzenia do pomiaru wilgotności ścian i powietrza, w niektórych mieszkaniach zamiast 48-55 proc. wilgotności jest 85-90 proc. To jest sauna - kwituje.

Problem z wilgocią w budynku przy ul. Rawskiej zgłasza też sąsiad z niższej kondygnacji.

- Mamy mokre paski na ścianie, doskonale widzimy, jak została poprowadzona instalacja - mówi mężczyzna. - Już kilka razy zgłaszaliśmy, myśleliśmy, że mury osuszą. Przychodzą i mówią, że to nasza wina i powinniśmy firanki z okien pościągać, żeby poprawić wentylację. Po prostu nas zbywają.

Jan Grębski, zarządca nieruchomości, wie o sprawie wadliwie wykonanego pokrycia dachu. - Developer usunął wadę i uszczelnił dach, państwo Połeć nie powinni już mieć problemu - uważa.

Problem z wilgocią to jednak zdaniem małżonków wina wykonawcy budynku.

- W protokole zdawczo-odbiorczym jest napisane, że mieszkanie nie ma wad ukrytych. Płacimy terminowo raty kredytu deweloperowi i tym samym wywiązujemy się z umowy, tego samego oczekujemy od JHM - mówi Michał Połeć.

- Tego mieszkania nikt od nas nie kupi, a ja mam do niego coraz mniej serca - mówi Olga Połeć. - Przez 10 lat mamy spłacać 1.070 złotych miesięcznie.

- Wolałabym już, żeby firma oddała nam pieniądze, bo ja po prostu chcę się stąd zabrać - mówi zbolała skierniewiczanka.

Magdalena Grajnert

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.