Andrzej Ritmann: My, komornicy, oczyszczamy się jako środowisko
Z Andrzejem Ritmannem, przewodniczącym Rady Łódzkiej Izby Komorniczej, rozmawia Marcin Darda.
W zasadzie nie ma dnia, by ogólnopolskie media nie informowały o kontrowersyjnych zajęciach łódzkiego komornika Jarosława Kluczkowskiego. Nie martwi się Pan o wizerunek łódzkiej Izby?
Niewątpliwie ostatnie dwa tygodnie biją w wizerunek wszystkich komorników w Polsce i to nie ulega wątpliwości. Ale szczerze powiem, że jestem zdziwiony intensywnością tych informacji, bo de facto poruszamy się wokół dwóch spraw i jednej kancelarii komorniczej. Jeśli przyjmować jakąś wagę, to o nieprawidłowościach przy rozliczaniu kilometrówek naszych posłów, co jest sprawą o wiele bardziej bulwersującą, było w mediach zdecydowanie krócej i z mniejszą intensywnością.
Bo praca komornika kojarzy się zazwyczaj z ludzką krzywdą, tym bardziej jeśli komornik popełnia błędy.
Za to należą się szczególne podziękowania mediom, które w pogoni za odbiorcą serwują sensacje, a nie informacje. Przez ostatnie dwa tygodnie część mediów manipulowała moje wypowiedzi w taki sposób, by pasowały do tezy programu. Wizerunek naszego zawodu cierpi przez to zatem jeszcze bardziej. Wpływa na to także poziom agresji, jaka się w tych programach pojawia. Wtedy trudno cokolwiek opinii publicznej wyjaśnić.
I to jest tylko wina mediów? A nie zbyt wielu i to raczej ewidentnych błędów komorników?
Mówię o winie mediów, jeśli idzie o manipulacje, bo w tej kwestii nie ma winy komorników. Natomiast jeśli chodzi o nieprawidłowości, to gdyby ich nie było, szczególnie w postępowaniach jednej z łódzkich kancelarii, to Rada Izby Komorniczej, której jestem przewodniczącym, nie inspirowałaby wniosku o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego w stosunku do osoby, która dokonywała tych czynności. Zareagowaliśmy tak szybko, jak tylko było to możliwe, a Krajowa Rada Komornicza skierowała wizytację do kancelarii pana komornika Kluczkowskiego. Wszyscy chcemy wątpliwości, narosłe wokół jego kancelarii, wyjaśnić, ale apeluję o cierpliwość.
Ale opinia publiczna zawsze słyszy o błędach komorników, a prawie nigdy o konsekwencjach...
W czasie gdy ja jestem przewodniczącym Rady Izby Komorniczej w Łodzi, były wszczęte trzy postępowania dyscyplinarne, z których dwa zakończyły się wydaleniem komornika ze służby, a trzeci skreśleniem z listy asesorów. Mówię tylko o tych, które zakończyły się najwyższym wymiarem kary, bo postępowań dyscyplinarnych było o wiele więcej, także z karami nagany i karami finansowymi. To nie jest zatem tak, że my, komornicy, jako środowisko, nie oczyszczamy się wewnętrznie.
Rozmawiał Marcin Darda