Anita podbija Moskwę

Czytaj dalej
Fot. archiwum prywatne
Magdalena Grajnert

Anita podbija Moskwę

Magdalena Grajnert

Chociaż zarządza ludźmi i realizuje wszystko, co sobie założy, nie uważa się za osobę wyjątkową. Człowiekiem sukcesu jest dla niej kolega, który po zamachu w Brukseli wyniósł z ich biura 7 osób.

Anita Izabela Malka ma 30 lat i jest menadżerem na Europę Wschodnią i część Azji w firmie działającej w 39 państwach. Skierniewiczanka biegle mówi po rosyjsku, rumuńsku i angielsku. Od ponad dwóch lat mieszka i pracuje w Moskwie.

Bombardier Transportation zajmuje się produkcją elektrycznych zespołów trakcyjnych, lokomotyw, pociągów metra, a także urządzeń sterowania ruchem kolejowym i transportu miejskiego. Tam Anita trafiła prosto po studiach i szybko została kierownikiem sprzedaży.

Pracowała na lotnisku, gdzie poznała Ovidiu, pułkownika straży granicznej z Transylwanii. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Urzekł ją oczywiście... mundur.
- Nie zastanawiałam się długo i postanowiłam właśnie w Rumunii poszukać szczęścia - mówi.

Anita pojechała tam w ciemno. Nie miała pojęcia, w jaki sposób powinna szukać pracy w obcym kraju.
Od Rumunek różniła ją nie tylko słowiańska uroda, ale przede wszystkim temperament.
- Tamtejsze kobiety są bardzo uległe, konserwatywne, bez jaj. Ja jestem zupełnie inna, pyskata i wszędzie mnie pełno - śmieje się.

Skierniewiczanka bez kłopotu znalazła prestiżową pracę w korporacji. Wytrzymała półtora roku.

- Korporacyjny styl przestał mi pasować i pomyślałam, żeby coś zmienić.
Wtedy zadzwonił do mnie mój szef Włoch i zaproponował powrót do firmy na wyższe stanowisko - wspomina.

Anita została menadżerem do spraw kadr na Europę Wschodnią i część Azji. Podlega jej Moskwa, Bruksela, Praga, Budapeszt, Ryga, Bukareszt, Warszawa i Singapur. Kiedy przyjechała do Moskwy nie mówiła po rosyjsku. Poznanie języka zajęło jej osiem miesięcy. Z bujającymi w obłokach Włochami pracuje się jej różnie.

- To naród niezorganizowany, do tego rozmawiamy w języku angielskim, który nie jest ani ich ani moim ojczystym językiem, więc dochodzi do nieporozumień... - mówi.

Anita zarządza też kadrami w Turcji i Australii. Ciągle jest na walizkach i śmieje się, że sama już nie wie, gdzie zostawiła jakie ciuchy. W Moskwie ma swoje mieszkanie, w Rumunii mieszka z mężem.

- Wzięliśmy ślub 24 lipca w polskim kościele, tak przy okazji. W maju czeka nas rumuńskie wesele i ślub w cerkwi prawosławnej - dodaje.

Na wesele Anity i Ovidiu zaproszonych jest 300 gości. Będą tradycyjne występy, DJ, piosenkarz, zagrają tradycyjne zespoły z regionu męża. Nowożeńcy wystąpią oczywiście w tradycyjnych strojach, a jedną z weselnych atrakcji będzie obowiązkowe pieczenie byka na ruszcie.
- Myślę, że mąż szykuje jeszcze dla mnie jakąś niespodziankę - żartuje.

W Polsce ślub wzięli w kościele, co znacznie przyspieszyło biurokratyczne procedury. Podczas zaślubin cywilnych towarzyszyłby im tłumacz, przed kościelnym Ovidiu musiał po prostu nauczyć się przysięgi na pamięć.

Anita chce związać swoją przyszłość z ojczyzną męża. Wie, że teraz jest dobry czas na wejście na rumuński rynek, tam jest tania siła robocza i potencjał. Może nadszedł w końcu czas na otwarcie własnej firmy?
- Lubię pracować w konsultingu i wprowadzać firmy na rynek, który jest im obcy. Wiem, że jestem w tym dobra - podkreśla.

Anita zakochała się Moskwie.
- To miasto nigdy nie śpi. Bardzo mi się podoba jego język i kultura, a Moskwa nocą to coś przepięknego. Lubię też szczerość Rosjan, którzy uśmiechają się do ciebie zaraz po tym, kiedy cię poznają - mówi.

Anita nie uważa się za kobietę sukcesu.
Przyznaje, że dobrze zarabia i się rozwija, ale tego określenia nie lubi.

- Nigdy się nad tym nie zastanawiałam - mówi - nie analizowałam, nie myślałam o pieniądzach, jakie mogę zarobić, bo nie to się w życiu liczy. Wszystko przytrafiało mi się spontanicznie. Myślę, że po prostu kocham życie i ludzi.

Anita potrafi sobie doskonale zorganizować pracę. Kiedy pracowała w domu, nikt jej nie mówił, o której ma wstać i co ma zrobić. Podczas służbowej podróży do Singapuru ze wszystkimi obowiązkami uwinęła się w tydzień, drugi miała na zwiedzanie i wakacje.

Stara się być menadżerem, który szlifuje diamenty, rozwija i motywuje ludzi.

Myśląc o przyszłości wie, że chce mieć dzieci.
- Ludzie się dziwią, jak taki związek funkcjonuje, a dla mnie to coś naturalnego. Ufam swojemu mężowi, a on ufa mnie. Wiemy, ile dla siebie znaczymy - mówi.

Anita jest jedynaczką i jej rodzice bardzo przeżywają rozłąkę z córką. Ostatnie święta Bożego Narodzenia były pierwszymi spędzonymi poza rodzinnym domem. Rodzice są jej największym wsparciem i kobieta wie, że niezależnie od tego, co się wydarzy w jej życiu, drzwi rodzinnego domu zawsze będą dla niej otwarte.

- Kiedy zostawiam kartki na lodówce i przyjeżdżam po pół roku, one wciąż na niej wiszą. Wiem, że te powieszone wczoraj też poczekają, aż wrócę do Polski...

Magdalena Grajnert

Dodaj pierwszy komentarz

Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2025 Polska Press Sp. z o.o.

Dokonywanie zwielokrotnień w celu eksploracji tekstu i danych, w tym systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji z niniejszej strony internetowej, w tym ze znajdujących się na niej publikacji, przy użyciu oprogramowania lub innego zautomatyzowanego systemu („screen scraping”/„web scraping”) lub w inny sposób, w szczególności do szkolenia systemów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji (AI), bez wyraźnej zgody Polska Press Sp. z o.o. w Warszawie jest niedozwolone. Zastrzeżenie to nie ma zastosowania do sytuacji, w których treści, dane lub informacje są wykorzystywane w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe. Szczegółowe informacje na temat zastrzeżenia dostępne są tutaj.