Basen w Skierniewicach: Ta "sadzawka" jest za mała
Skierniewicka społeczność pływacka nie poddaje się w walce o obiecany drugi basen w mieście.
Temat skierniewickiego basenu poruszaliśmy na łamach naszej gazety niejednokrotnie. Środowisko pływackie śmieje się, że kwestia powraca niczym bumerang. Lecz to tylko śmiech przez łzy, ponieważ sportowcy chcieliby mieć w końcu obiekt do treningów z prawdziwego zdarzenia, a nie 25-metrową „sadzawkę”, która pęka w szwach.
Prezydent nie podaje konkretów
W ostatnim czasie środowisko pływackie postanowiło założyć specjalną stronę na portalu społecznościowym pt. „Drugi basen w Skierniewicach”, który przypomina, że reforma sportu w mieście przewidywała drugi akwen o wymiarach olimpijskich.
Strona wystartowała na początku maja i cieszy się sporym zainteresowaniem.
To potwierdza, że zapotrzebowanie na drugi basen w mieście nie jest wydumane. W jednym z opublikowanych wpisów na stronie możemy przeczytać: „Prezydent deklarował m. in: reaktywowanie OSiR, remont basenu, powrót do tradycji Balu Sportowca, a po pozyskaniu środków zewnętrznych obiecał budowę aquaparku z prawdziwego zdarzenia. Takie obietnice złożył dokładnie rok temu. Dziś widzimy, że niektóre z nich dotrzymał, ale tej jednej, dla nas najważniejszej, jeszcze nie”.
W dalszej kolejności środowisko pływackie zadaje pytanie: kiedy taki obiekt mógłby powstać w Skierniewicach?
Prezydent w odpowiedzi nie podaje dokładnej daty powstania drugiego akwenu. Biuro prasowe poinformowało jedynie, że włodarz planuje spotkanie z z przedstawicielami grupy, która powstała na portalu społecznościowym oraz mieszkańcami Skierniewic. Termin zebrania ma być znany w przyszłym tygodniu.
Ze skierniewickiej „sadzawki” do USA
Do inicjatywy dołączył także Krzysztof Jankiewicz, wychowanek UKS Nawa Skierniewice.
- Dzięki pływaniu widziałem pół świata, studiuję w USA i życzę tego każdemu ciężko pracującemu sportowcowi. Chyba nie muszę nadmieniać, że skierniewicka młodzież w pływaniu jest silna, podczas gdy aktualne warunki do rozwoju ma... kiepskie - oświadczył najlepszy skierniewicki pływak.
Trudno nie zgodzić się z Krzysztofem Jankiewiczem, który mocno podkreśla sformułowanie „kiepskie warunki”. Pływacy muszą walczyć o normalne możliwości do treningu czyli wolne tory, szatnie, itp. Jak obecnie wygląda sytuacja na basenie?
- Mamy dodatkowy tor do godziny 16. W niektóre dni bywa, że i dłużej. Lecz to zależy od tego, czy w tym czasie nie przyjdą klienci indywidualni i czy nie ma szkółek nauki pływania. Pozostałe kwestie pozostają bez zmian - mówi Krzysztof Karwat, również pływak UKS Nawa Skierniewice.
Wstyd zapraszać aktorów
Kwestia drugiego basenu to nie tylko perspektywa i dobro samych pływaków. Wioleta Skowronek, mieszkanka Skierniewic zaznacza, że obiekt po 20 latach doszczętnie się wysłużył i nie gwarantuje nawet podstawowych usług. Wymienia długą listę wad.
- Na torach basenu codziennie jest tłoczno. Szatnie są ciasne i niefunkcjonalne. Z obowiązkowego prysznica, szczególne przed wejściem do basenu, mało kto korzysta. Ostry zapach chloru, zaczerwienione oczy czy niemiłe niespodzianki na stopach - to już standard skierniewickiego basenu - wylicza Wioleta Skowronek.
Nie jest też żadną nowością, że z tych oto powodów coraz więcej mieszkańców Skierniewic wybiera akweny w Rawie Mazowieckiej, Żyrardowie czy w Sochaczewie.
Przypomnijmy, że w ubiegłym roku obiekt przeszedł remont, który na dobrą sprawę tylko „przypudrował” najbardziej widoczne usterki.
W całym województwie łódzkim na chwilę obecną nie ma basenu o wymiarach olimpijskim. Akwen z prawdziwego zdarzenia zamierza postawić Politechnika Łódzka, ale jeden taki obiekt to i tak kropla w morzu. Dlatego też drugi basen mógłby być szansą dla Skierniewic.
- To pewne, że na co dzień korzystaliby z takiego obiektu mieszkańcy. Dodatkowo można organizować na takim basenie prestiżowe zawody, na które ściągają tłumnie nie tylko pływacy, ale także kibice tego sportu - dodaje Wioleta Skowronek.
Wydaje się, że drugi basen na chwilę obecną pozostaje w sferze marzeń. A szkoda, ponieważ kiedyś w Skierniewicach organizowano prestiżowe zawody. Dziś wiele klubów omija obiekt szerokim łukiem. Nawet aktorów byłoby wstyd zaprosić.