Belfer potrzebny latem
Dyrektorzy łódzkich szkół mają przeprowadzić ankiety, czy uczniowie wymagają opieki w wakacje. Nauczyciele zastanawiają się, czy oznacza to dodatkową pracę latem, i na jakich warunkach.
Łódzki magistrat zobowiązał dyrektorów miejskich podstawówek do przepytania rodziców odnośnie zapotrzebowania na opiekę dla ich dzieci w wakacje.
Kontrowersyjna ankieta
Takiej ankiety dotąd nie było, dlatego wśród pracowników szkół akcja budzi mieszane uczucia: głowią się, czy urzędnicy nie planują jakieś nowej formy zatrudniania nauczycieli w wakacje, a jeśli tak - to za jakie dodatkowe wynagrodzenie i czy w ogóle za pieniądze?
O ankiecie wiemy od młodego nauczyciela wychowania początkowego z łódzkiego Polesia. - Formalnie karta nauczyciela przewiduje, że dyrektor może wezwać nas do pracy przez tydzień podczas wakacji - przypomina nasz informator. Przyznaje, że nie zamierza pracować w wakacje.
- Dlatego na wszelki wypadek mówię dzieciom: jeśli wasi rodzice wpiszą, że potrzebujecie opieki, latem też będziecie musieli chodzić do szkoły- kończy wychowawca.
Sprawa jest tajemnicza: przez cały piątek magistrat, zapytany o ankiety rano, nie zdołał przygotować odpowiedzi. Obiecano nam odpowiedź w tej sprawie dopiero w poniedziałek. Do tego czasu zostały nam tylko domysły dyrektorów szkół i związkowców.
Za ankietę w Szkole Podstawowej nr 138 w dzielnicy Górna odpowiada Piotr Bara, dyrektor tej placówki, a także szef Związku Zawodowego Pracowników, którym powierzono Stanowiska Kierownicze w Oświacie.
- Owszem, nauczycielowi można zająć do siedmiu dni w wakacje, ale na czynności związane np. z przygotowaniem nowego roku szkolnego, a nie na opiekę nad dziećmi - podkreśla Piotr Bara.
Obawy naszego informatora dyrektor SP nr 138 nazywa nadinterpretacją.
Rehabilitacja za ferie?
- Sądzę, że ankietą magistrat chce się zrehabilitować za kontrowersyjne zorganizowanie oferty dla dzieci na ostatnie ferie zimowe - mówi Piotr Bara.
Jak w styczniu pisał "Dziennik Łódzki", urzędnicy przewidzieli na organizację ferii zimowych 2015 o połowę mniej pieniędzy z budżetu miasta niż rok wcześniej, w dodatku środków nie dostały żadne organizacje pozarządowe, tylko szkoły.
Jednak Tomasz Trela, wiceprezydent miasta odpowiedzialny za oświatę, uznał ferie w Łodzi za udane, bo w organizację wypoczynku włączyły się także instytucje miejskie MOSiR i ogród zoologiczny.
O ankietach słyszał Ryszard Zdrzalik, przewodniczący Komisji Międzyzakładowej NSZZ "Solidarność" Pracowników Oświaty Łódź-Bałuty. Mówi, że z tego co wie, władze miasta narzekały na nikłe zainteresowanie nauczycieli dodatkową (płatną) pracą podczas urlopu (np. na półkoloniach w szkołach).
Ryszarda Zdrzalika nie dziwi postawa nauczycieli, bo za pracę w ferie lub wakacje wynagrodzenie za godzi-#nę jest niższe niż w roku szkolnym.
Dyżurowali już w święta
Podejrzliwość części nauczycieli co do zamiarów urzędników nie dziwi, bo temat ich wypoczynku był bardzo gorący całkiem niedawno: w okresie Bożego Narodzenia. Ministerstwo edukacji przygotowało wtedy list, przypominający, że nauczyciele nie mają urlopu w okresie świątecznym i tylko dni wynikające z ustawy (obejmujące święta Bożego Narodzenia oraz Nowy Rok) są dla nich wolnymi. Według ministerstwa, w pozostałe dni bez lekcji, jeśli istnieje taka potrzeba, szkoła ma zapewnić opiekę dzieciom, np. pracujących rodziców.
Nauczyciele w SP nr 2 w Rawie Mazowieckiej pełnili dyżury w szkole podczas przerwy świątecznej między Bożym Narodzeniem a Nowym Rokiem, w trakcie ferii oraz w przerwie wielkanocnej. Zainteresowanie taką formą opieki było jednak niewielkie.
- Pełniliśmy takie dyżury, ale potrzeby były znikome. Podczas ferii i ostatniej przerwy wielkanocnej było tylko dwoje dzieci. Być może w dużych miastach jest większe zapotrzebowanie, ale w naszej szkole nie - mówi Romana Sawicka, dyrektor SP 2 w Rawie Mazowieckiej.