Betonowy płot był śmiertelną pułapką [REPORTAŻ, WIDEO]

Czytaj dalej
Fot. Dariusz Dzik
Magdalena Grajnert

Betonowy płot był śmiertelną pułapką [REPORTAŻ, WIDEO]

Magdalena Grajnert

Śliczna 10-letnia Maja była pełną życia, radosną dziewczynką. Chodziła do szkoły, miała koleżanki, tańczyła...

Czemu ją wypuściłam

- Wyszła ode mnie z domu się pobawić - opowiada roztrzęsiona kobieta mieszkająca w bloku przy ul. Sobieskiego 16k. Jej córka była najlepszą przyjaciółką Mai. Dziewczynki dużo czasu spędzały razem, teraz też były u sąsiadki w domu, bo Maja czekała na powrót rodziców. Wieczorem wyszły razem na podwórko.

Feralny płot nie miał środkowego przęsła. Mieszkańcy nie mogą spokojnie mówić o niedawnej tragedii. - Rączkami się złapała i chciała przeskoczyć - drżącym głosem mówi kobieta, której córka była przy zdarzeniu. - Przęsło nie było proste, tylko sklinowane. Poruszyła, wyprostowała i ... - rwą się zdania.

Śmiertelna pułapka

Nikt nie zdawał sobie sprawy, że płot jest śmiertelną pułapką. Owszem, widać było, że jest cały popękany, ale pod tym płotem wszystkie dzieci ciągle przechodziły po piłkę.

- Właściciel wiedział o dziurze - twierdzą mieszkańcy z przekonaniem.

- Pęknięta była dłuższy czas, od wakacji, przed tym wypadkiem chłopcy ją wybili nogą - dodaje jedna z kobiet.

- Dzieci wiecznie były odganiane od płyt, żeby się nie zdarzyła tragedia - wzdycha kobieta.

Mieszkańcy bloku komunalnego są zdania, że miasto i ZGM poszli kilka lat temu na łatwiznę. Skoro płot już stał, to został wykorzystany bez wykonywania dodatkowego ogrodzenia i ponoszenia dodatkowych kosztów.

- Jaki by ten płot nie był, to nie będzie dobry, bo tu na grę w piłkę po prostu nie ma miejsca - argumentuje jeden z mężczyzn.

-Jest duży plac, duży teren na który można przenieść plac zabaw, a tutaj zrobić parking - dodaje kolejny. - Tylko trzeba chęci. Sami własnymi rękoma pomożemy - deklaruje.

Rozbierają płot

Mieszkańcy widzieli, że już po zdarzeniu płot był rozbierany, a uszkodzone części wymieniane.

Nie rozumieją, dlaczego dzieje się to nocą. - Rozbierają po cichu... Tak jak tego właściciela po tragedii broniłem, to po tygodniu chyba bym go... - denerwuje się jeden z mieszkańców.

- Usuwają wszystkie uszkodzone elementy, na placu zabaw zostały uzupełnione śruby, żeby nie mieli problemów, jak ktoś wyższy przyjdzie - mówią jeden przez drugiego.

Nieszczęśliwy wypadek

- Wypadek, który miał miejsce na placu zabaw, należy nazwać nieszczęśliwym wypadkiem - mówi Patrycja Leśkiewicz, pełnomocnik Mariusza Lisika, właściciela płotu. - Wydarzyła się tragedia, zginęło dziecko. Winnych na siłę nie należy szukać, w szczególności tam, gdzie ich nie ma - podsumowuje.

Zdaniem Patrycji Leśkiewicz plac zabaw, który funkcjonuje w sąsiedztwie nieruchomości jej klienta, nie spełnia norm prawa budowlanego. Dodaje też, że rodzice są pozbawieni wyobraźni, wypuszczając dzieci same.

Natomiast betonowe ogrodzenie jest, jej zdaniem, bez zarzutu.
- Ogrodzenie posesji spełnia wszelkie atesty, zostało postawione zgodnie z prawem budowlanym na podstawie ważnego zezwolenia na budowę, było też właściwie konserwowane przez mojego klienta.

Splot nieszczęśliwych okoliczności

Za stan techniczny ogrodzenia odpowiada właściciel i zarządca. Od niedawna za wszystkie place zabaw odpowiada Zakład Utrzymania Miasta. Ten plac przeszedł dwie kontrole w tym roku, ostatnią w sierpniu. Wszystko było w porządku.

- Plac zabaw to zaproszenie dla dzieci, żeby się bawić - mówi Marek Kłopocki, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego. - Tymczasem lokalizacja tego placu zabaw jest nieszczęśliwa. Tu jest przemysł i zagrożenia z tego wynikające dla mieszkańców - stwierdza. - O odpowiedzialności będzie decydował prokurator - dodaje.

Odległość od najbliżej położonej huśtawki do płotu wynosi 3,60 metra. Nie ma norm, które regulowałyby cokolwiek poza obowiązkiem umieszczenia placu zabaw 10 metrów od okien. Inspektor dodaje, że właściciel płotu cyklicznie wymieniał płyty, a stan techniczny płotu był regularnie kontrolowany. Ostatni przegląd ogrodzenia był przeprowadzony w marcu tego roku.

- Widać nawet na zdjęciach z kontroli, że płyty były wymieniane - mówi Marek Kłopocki. - Jednak płyty w tym ogrodzeniu są systematycznie niszczone, bo na wandali nie ma siły. Nie mogę mówić o złej woli tego pana.

Wymiana kolejnych płyt po tragicznym wypadku to nie potajemne działanie Mariusza Lisika, tylko wykonywanie zaleceń inspektora nadzoru budowlanego. - Z moralnego punktu widzenia każdy z nas powinien się zastanowić, łącznie z ustawodawcą, czy wykorzystywanie betonowych ogrodzeń jest właściwe - mówi Marek Kłopocki.

Już nie jest tak, jak dawniej

Sprawę tragicznej śmierci Mai i jej okoliczności bada prokuratura. Śmierć dziewczynki nie może być sytuacją, nad którą przejdzie się do porządku dziennego. Rodzice dzieci mieszkających w jej bloku boją się wypuszczać swoich dzieci.

- Moja córka z pokoju boi się wyjść sama - płacze kobieta, której dziecko było przy dramatycznym zdarzeniu. -Od niedzieli nie chce chodzić do szkoły. Wczoraj na wizycie u psychologa byłam, nie wiem, co będzie...

Stanowisko szpitala

Urząd Miasta


Zakład Utrzymania Miasta

ZGM

Magdalena Grajnert

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.