Bezkarność w świetle prawa, czyli jak kodeks chroni złodzieja
Zanim Artur Ch. usłyszał 37 zarzutów i dobrowolnie poddał się karze kilku lat pozbawienia wolności, przez wiele miesięcy kradł bezkarnie.
W grudniu pisaliśmy o przestępcy, który bez skrępowania włamywał się do skierniewickich sklepów. Jak podliczyli sklepikarze, w ciągu niespełna czterech miesięcy obrabował 33 punkty. Niszczył drzwi, wyposażenie, kradł pieniądze, alkohol i papierosy. Przedsiębiorcy byli wściekli. - Wchodzi z łomem jak do siebie i policja nic nie robi - żalili się.
Dzień przed Wigilią 31-latek został zatrzymany. Mężczyzna nie krył twarzy i zostawiał po sobie mnóstwo śladów. Sklepikarze byli zaskoczeni i zniesmaczeni działaniem policji, która tak długo pozwalała przestępcy na bezkarność. Policja tłumaczyła, że nie ma mowy o bezkarności, bo mężczyzna oczekiwał na wyrok sądowy przebywając na wolności. 15 grudnia lokalna prokuratura zwróciła się do skierniewickiego sądu o natychmiastowe zatrzymanie Artura Ch.
Służby podkreślają, że robiły co w ich mocy, ale efekt ich działań był taki, że przedsiębiorcy przez wiele miesięcy nie czuli się bezpiecznie oczekując, kiedy włamywacz ponownie zawita do ich sklepu.
- Nie było przesłanek szczególnych do zatrzymania, a sama obawa, że mężczyzna ponownie popełni przestępstwo, nie jest taką przesłanką - tłumaczyła Anna Kuziemska-Wawrzko.
- Mężczyzna został osadzony 28 grudnia w zakładzie karnym na skutek odwołania warunkowego przedterminowego zwolnienia - poinformowała Barbara Urbanowicz, prezes Sądu Rejonowego w Skierniewicach. - Odbywa wyrok 3 lat i 4 miesięcy pozbawienia wolności.