Bezrobotnych mało, a pracy nie przybyło
W mieście i powiecie mamy rekordowo niskie bezrobocie, ale to nie oznacza, że poprawiła się sytuacja na skierniewickim rynku pracy.
W końcu lipca w ewidencji Powiatowego Urzędu Pracy w Skierniewicach figurowało 1.939 bezrobotnych, a więc najmniej niemal od dekady. Radykalnie zmniejszyła się także stopa bezrobocia - w powiecie wynosi ona 4,5 proc, zaś w mieście 6,7 proc., a więc zbliżyła się do punktu, w którym można powiedzieć, że problemu bezrobocia praktycznie nie występuje. Okazuje się jednak, że sytuacja jest nieco bardziej złożona.
- Nie tylko u nas, ale i w całym kraju bezrobocie osiągnęło rekordowo niski poziom, co jest zaskakujące, ponieważ od co najmniej 15 lat liczba miejsc w kraju oscyluje wokół liczby 16 milionów - podkreśla dyrektor PUP w Skierniewicach Ryszard Pawlewicz. - Trudno zatem mówić, że rozpędzona gospodarka wchłania wszelkie nadwyżki siły roboczej. Podobna sytuacja występuje w Skierniewicach i powiecie.
Co się zatem dzieje? Zdaniem dyrektora jedną z przyczyn jest fakt, że w urzędzie nie rejestrują się osoby młode, dopiero co kończące szkoły ponadgimnazjalne lub studia.
- Zwykle w okresie przedwakacyjnym i samych wakacji urząd był pełen młodych ludzi, teraz korytarze zieją pustką - tłumaczy dyrektor Pawlewicz. - Młodzi ludzie wolą poszukać sobie pracy za granicą, niż liczyć na pracę w mieście. I trudno im się dziwić, skoro tutaj dostaną najwyżej 1.500 zł do ręki, w zachodniej Europie natomiast mogą liczyć na tę samą kwotę, ale wyrażoną w euro.
Jest nawet kłopot ze znalezieniem chętnych na staże.
- Jeśli staże oferuje jakiś urząd, jest więcej chętnych, bo każdy liczy, że zostanie w nim - mówi dyrektor. - Praca w administracji jest jedną z najbardziej cenionych.