Boimy się zamachów na wakacjach? Najważniejsze to zdrowy rozsądek
Obawa przed zamachami sprawia, że rzadziej jeździmy do Tunezji, Egiptu i Turcji. Są jednak i tacy, którzy nie boją się żadnych wyjazdów, bo nie ma żadnej reguły.
Coraz mniej chętnych na wakacje w Tunezji, Egipcie czy Turcji? Te jedna z najpopularniejszych kierunków letniego odpoczynku spadły dzisiaj na sam dół statystyk biur podróży.
- Istotnie, Turcja z pierwszego miejsca spadła na jedno z ostatnich, choć przecież w strefach hotelowych nie było tam żadnych zamachów - uspokaja Agnieszka Krokowska ze skierniewickiego biura podróży.
Turcja przyciągała przede wszystkim ceną.
Za luksusowy pięciogwiazdkowy hotel z opcją all inclusive wystarczyło zapłacić około 2 tysięcy złotych za 7-dniowy pobyt. Tymczasem wybierając Hiszpanię i zakwaterowanie w trzygwiazdkowym obiekcie musimy wydać minimum 3 tysiące złotych.
- Do tego basen będzie mniejszy, pokoje mniej przestronne, a i atrakcji dla rodzin z dziećmi zdecydowanie mniej - potwierdza Klaudyna Mortka, specjalista ds. PR dużego portalu turystycznego.
Podobnie sprawa wygląda w przypadku Tunezji czy Egiptu.
Wycieczki do tych dwóch krajów odradza zresztą Ministerstwo Spraw Zagranicznych, a to ze względu na potencjalny wzrost aktywności grup terrorystycznych i zagrożenia zamachami kierowanymi również przeciwko turystom.
W statystykach od dwóch lat niezmiennie pierwszą pozycję zajmuje Grecja. Widać to po sprzedaży, która rozpoczęła się już w listopadzie. Wtedy wakacje w tak zwanym wysokim sezonie planują rodziny z dziećmi, chociaż Grecja to też numer jeden dla par.
Dla Polaka wyjeżdżającego na wakacje cena przestała być jedynym kryterium.
- Średnia wartość rezerwacji u nas to 5,5 tys. złotych - mówi Klaudyna Mortka. - Kiedyś ważne było, żeby po prostu jechać za granicę. Dziś dla Polaka ważniejszy jest standard i bezpieczeństwo.
Rodzimy turysta szuka opcji all inclusive i atrakcyjnej infrastruktury hotelowej. Coraz częściej wybiera najdroższy kierunek - na przykład egzotyczną Dominikanę. Jeśli wyjeżdża samochodem to najczęściej do Chorwacji, chociaż wyraźne jest również duże zainteresowanie sąsiednią Albanią.
- Ma bardzo atrakcyjne ceny i jest alternatywą dla Egiptu czy Tunezji - mówi Agnieszka Krokowska. - Ci, którzy już byli w Grecji czy Egipcie szukają czegoś nowego i dlatego często stawiają na Albanię.
Jak się okazuje, do łask wraca Bułgaria. Dobre ceny i krótki przelot to niebagatelne atuty.
- To objawienie sezonu i drugie miejsce w naszym rankingu - mówi Klaudyna Mortka. - W dorosłym życiu wracamy do kierunków, jakie kiedyś wybierali nasi rodzice. Złote Piaski i Słoneczny Brzeg mocno pną się w górę.
Choć nie wszyscy są tego zdania, niektórzy z wczasów w Bułgarii wracają zniesmaczeni. Kwestia gustu.
Polacy chętniej niż zwykle wybierają polskie morze, gdyż poczucie bezpieczeństwa jest niezwykle istotnym czynnikiem. W tym roku czeka nas jednak niemiła niespodzianka: będzie o 10-15 procent drożej.
- Większość turystów wybierze prywatne kwatery, a tam ceny w sezonie zawsze idą w górę - mówi Katarzyna Wojciechowska z informacji turystycznej w Międzyzdrojach. - Za miejsce w pokoju ze wspólną łazienką trzeba liczyć przynajmniej 50 zł. I lepiej nie przyjeżdżać w ciemno, bo można nie znaleźć noclegu.
W Centrum Promocji i Informacji Turystycznej Gminy Mielno ruch turystyczny jest już odczuwalny.
- Dostajemy coraz więcej pytań, a rezerwacje zaczęły się na początku maja - mówi Łukasz Molski, kierownik centrum. - Za nocleg trzeba liczyć od 35 zł w pokoju ze wspólną łazienką i z decyzją nie warto czekać do ostatniej chwili.
Turyści, którzy nie chcą zdać się na kapryśną aurę, nad Bałtyk jeżdżą tylko na weekend.
- Wybierałam się do Albanii i Macedonii, ale miałam kłopot z kontaktem i załatwieniem pobytu - mówi Dorota Bogatko, skierniewicka radna. - Jeśli Polska i nasze morze, to najwyżej na weekend, bo ciężko trafić w pogodę. Mój mąż właśnie wrócił z Korei Północnej, więc jeśli mówimy o niebezpiecznych kierunkach, to my się ich raczej nie boimy...