Botoks i subtelność jak u rzeźnika
Skierdelek wybrał się ostatnio do jednego z tych zakładów kosmetycznych, gdzie przy okazji ostrzyknąć się można.
Tak naprawdę nie wiedział o tym do pewnego momentu.
- A to pani na botoks przyszła? - zapytała donośnym głosem kobieta z kajetem i długopisem w ręku.
Skierdelkowi powoli przysychał lakier na świeżo umalowanych pazurkach.
- Tak - cichutko odpowiedziała klientka wciskając się w fotel i opuszczając twarz.
- No to proszę, pani wchodzi - dodaje niezauważająca zmieszania klientki właścicielka lokalu. - A pani te bruzdy przyszła wypełnić? - wciąż donośnym głosem pani z kajetem zagaduje kolejną w kolejce. - A który to raz, pierwszy?
- Nie, czwarty - szeptem mówi kolejna klientka, dyskretnie dotykając twarzy.
Skierdelka zmroziło i ucieszył się, że on wpadł na zwykły manicure...