Budynek nie miał właściciela, więc nie miał go kto remontować
Spółdzielnia upadła, więc nie dbała o swoją nieruchomość, którą w ubiegłym roku przejęła gmina
W parterowym budynku wielorodzinnym w Celigowie w powiecie skierniewickim zameldowane są trzy rodziny, ale mieszkają dwie. Mieszkania należały niegdyś do rolniczej spółdzielni produkcyjnej, która weszła w stan upadłości na początku lat 90. ubiegłego wieku. W ubiegłym roku nieruchomość została skomunalizowana i stała się własnością gminy Głuchów.
Lokatorzy budynku mają problem, ponieważ dach budynku przecieka, więc podczas deszczu woda leje się po ścianach, na których rozprzestrzenił się grzyb. Alina Kaczmarczyk mieszka w tym budynku od 30 lat. Mieszkanie odziedziczyła po mamie. Ma półtoraroczne dziecko i sprawuje opiekę nad niepełnosprawnym synem z autyzmem.
- Każdy na własną rękę naprawiał dach nad swoim mieszkaniem, ale sąsiadka, zajmująca środkowe mieszkanie, przeprowadziła się do Głuchowa, nie zwalniając tego mieszkania - tłumaczy pani Alina. - Nie przeprowadza też remontu dachu, dlatego na jej części przecieka i leje nam się po ścianach. Mieszkanie jest tak zagrzybione i wilgotne, że moje najmłodsze dziecko ciągle choruje. Ja też cierpię na chorobę obturacyjną płuc.
Spółdzielnia produkcyjna nie remontowała budynku, bo nie miała pieniędzy, chociaż dwa lata temi Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego wydał takie zalecenie.. Cała nadzieja w gminie.
- Dostaliśmy ten budynek z działką od wojewody, chociaż nie prosiliśmy o to - wzdycha wójt Andrzej Kowara. - Sprawa jest świeża, więc w tej chwili nie wiemy jeszcze, co z tym począć. Ale na pewno zajmiemy się nieruchomością i uporządkujemy wszelkie sprawy. Na pewno mieszkający tam ludzie nie stracą swoich mieszkań.