Budżet obywatelski w Skierniewicach: Gdzie jest pół miliona
Budżet obywatelski obcięty o pół miliona, ale władze uspokajają, że nic się nie stało – czyli jak miasto potraktowało zaangażowanych i aktywnych skierniewiczan.
To miała być lekcja samorządności, zaangażowania i odpowiedzialności w wydawaniu miejskiej kasy. Jest instrukcją, jak w białych rękawiczkach wykołować mieszkańców i jeszcze przekonywać, że wszystko w porządku. Budżet obywatelski został właśnie rozstrzygnięty.
Na pierwszy w Skierniewicach „prawdziwy” budżet obywatelski, jak szumnie ogłosiły władze miasta, przeznaczono 1,5 miliona złotych – po 250 tysięcy na cztery projekty lokalne i 500 tysięcy na projekty ogólnomiejskie. O ich rozdysponowanie poproszono mieszkańców, którzy mieli zgłaszać propozycje. W efekcie do ratusza spłynęło 29 projektów, a po weryfikacji i ocenie przez wydziały urzędu miasta, 20 z nich uzyskało opinię pozytywną. Jako, że łączna wartość przewyższała zarezerwowane półtora miliona, o ich wyborze miały zadecydować głosy mieszkańców. Głosowanie się odbyło.
– Blisko 1.500 oddanych głosów – triumfowali samorządowcy. – To jest bardzo dobry wynik świadczący o wysokiej aktywności i zainteresowaniu mieszkańców – cieszył się wiceprezydent Jarosław Chęcielewski, twórca koncepcji budżetu obywatelskiego.
Do realizacji wybrano 4 projekty lokalne: modernizacja i doposażenie placu zabaw przy ul. Tetmajera – koszt 50 tys. zł; rewitalizacja budynku ciepłowni miejskiej przy ul. Nowobielańskiej 59 – 181 tys. zł; ustawienie na placu Dworcowym stylizowanej wiaty przystankowej - 60 tys. zł; „Terapia w ogrodzie” miejsce rehabilitacji i wypoczynku osób niepełnosprawnych przy ul. Batorego - 250 tys. zł oraz 8 ogólnomiejskich: domy tymczasowe dla bezdomnych kotów –17 tys. zł; utworzenie bezpłatnej sieci miejskiego Internetu – 35 tys. zł; zakup defibrylatorów – 56 tys. zł; „Siła-sprawność-kondycja. Inwestycja w twoją przyszłość” – 10 tys. zł; „W naszych kręgach”, czyli zajęcia sportowe z ciężarkami i na trampolinie – 10 tys. zł; stworzenie punktu wspierająco-edukacyjnego „Zrozumieć dziecko” – 79 tys. zł; system szkoleń dla rodziców dzieci z autyzmem – 10 tys. zł; budowa ogólnodostępnych toalet – 260 tys. zł.
W czym problem? Wartość wszystkich wybranych do realizacji zadań to 1.018.000 zł. Prawie pół miliona złotych „zaoszczędzono” i pieniądze wrócą do miejskiego budżetu.
Wśród odrzuconych są między innymi: modernizacja i doposażenie placów zabaw przy ulicach Kopernika, Mszczonowskiej, Konwaliowej, Domarasiewicza, uporządkowanie terenu wokół budynku skierniewickich organizacji pozarządowych czy dofinansowanie bardzo widowiskowego pikniku historycznego „Skierniewicki wrzesień 39”. Łączna wartość tych projektów to 320 tysięcy zł. Można było je zaakceptować – bo mieszkańcy na nie głosowali – i nadal zostałoby prawie 200 tysięcy…
Jarosław Chęcielewski zasłania się regulaminem budżetu obywatelskiego i twierdzi, że na przykład piknik był projektem ogólnomiejskim, a pieniądze z tej części zostały wykorzystane prawie w całości (to fakt, do dofinansowania pikniku zabrakło… 2 tysięcy) i nie można było ich przesunąć z projektów lokalnych, choć tam „zaoszczędzono” prawie pół miliona.
Zdaje się, że wiceprezydent nie zna regulaminu budżetu obywatelskiego, który sam układał. Dla przypomnienia więc „Szczegółowe zasady konsultacji społecznych w sprawie budżetu obywatelskiego”, rozdział 5 „Głosowanie mieszkańców na projekty” § 9 punkt 4: W przypadku niewyczerpania środków przeznaczonych na dany rejon, dopuszcza się zwiększenie kwoty przeznaczonej na projekty w innych rejonach, w których projekty uzyskały w kolejności największą liczbę głosów.
Przesunięcia nie było, pieniądze wrócą do wspólnego worka i małym pocieszeniem dla zaangażowanych w tę obywatelska inicjatywę są zapewnienia prezydentów, że projekty, które wypadły z budżetu obywatelskiego, będą (być może?) uwzględnione w budżecie miejskim.
Uczestnicy głosowania na budżet obywatelski w Skierniewicach oraz składający projekty mogą czuć się wykołowani? Mogą.