Była skarbnik powiatu łowickiego w sądzie pracy

Czytaj dalej
Fot. Rafał Klepczarek
Rafał Klepczarek

Była skarbnik powiatu łowickiego w sądzie pracy

Rafał Klepczarek

Ewa Kotarska-Furman, była skarbnik powiatu łowickiego domaga się 18 tys. zł od Starostwa Powiatowego w Łowiczu. Sąd pracy w Skierniewicach na 19 maja wyznaczył pierwszą rozprawę z powództwa odwołanej dyscyplinarnie urzędniczki. Łowiczanka walczy przed sądem o wypłatę zaległego wynagrodzenia oraz odszkodowania za rozwiązanie umowy o pracę bez wypowiedzenia.

Rada Powiatu Łowickiego odwołała urzędniczkę już w połowie grudnia po tym, jak złożyła ona rezygnację. Ewa Kotarska-Furman uznała, że od 15 grudnia nie jest już skarbnikiem powiatu, a od początku tego roku do 31 marca jest pracownikiem w okresie wypowiedzenia, ale nie zamierzała świadczyć pracy.

Starosta Figat starał się nakłonić ją do zmiany stanowiska. Gdy to się nie udało, samorządowiec postanowił definitywnie rozstać się z byłą podwładną. W lutym została ona odwołana bez okresu wypowiedzenia „z powodu ciężkiego naruszenia obowiązków pracowniczych polegających na odmowie świadczenia pracy”. Władze powiatu obcięły także urzędnicze styczniową pensję o ponad połowę.

Kobieta poskarżyła się Państwowa Inspekcja Pracy w Łodzi. PIP przeprowadził kontrolę w łowickim starostwie.

- Istotnie w toku kontroli ustalono, że za styczeń 2015 roku naliczono i wypłacono Ewie Kotarskiej-Furman wynagrodzenie za część miesiąca, tj. do 14.01.2015 roku – informuje Kamil Kałużny z PIP w Łodzi. - Starosta Krzysztof Figat wyjaśnił w toku kontroli, że decyzję w sprawie niewypłacenia wynagrodzenia (…) podjął w związku z nieświadczeniem przez podwładną pracy we wskazanym okresie, pomimo braku zwolnienia przez pracodawcę z obowiązku jej świadczenia. Ze złożonych wyjaśnień wynika, że decyzja ta uwzględniała przedłożone staroście opinie prawne w tym zakresie – dodaje przedstawiciel inspekcji pracy.

Kontrolerzy PIP uznali więc, że roszczenia byłej skarbniczki nabrały „spornego charakteru” i z uwagi na złożoność całej sprawy nie czuli się kompetentni do rozstrzygania tego, kto ma rację. Ich zdaniem leży do w gestii sądu pracy. Pokrzywdzona kobieta była zdziwiona brakiem rozwiązania sprawy przez PIP. Postanowiła jednak szukać sprawiedliwości przed sądem.

- Kontrola PIP nie wykazała naruszenia prawa, a teraz czekamy na majową rozprawę – mówi Krzysztof Figat.

Rafał Klepczarek

Rafał Klepczarek

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.