Agnieszka Kubik, Anna Popłońska

Byli bezrobotni, teraz sami zatrudniają

Edyta Lewandowska-Piwek Fot. Agnieszka Kubik Edyta Lewandowska-Piwek
Agnieszka Kubik, Anna Popłońska

Założenie własnej firmy przez bezrobotnego to już nie, jak dawniej, akt desperacji, ale przemyślana decyzja. Skierniewiczanie nie chcą dojeżdżać do stolicy. Ryzykują, rezygnują z pracy w Warszawie i zakładają firmy w rodzinnym mieście. Podobnie rawianie. I nie żałują.

Skierniewiczanie: Edyta, Artur, Michał, Ilona i Łukasz nie oczekiwali, że ktoś przyjdzie i zaproponuje im pracę - sami stworzyli etaty. Najpierw utworzyli je dla siebie zakładając własną działalność gospodarczą. Potem zaczęli zatrudniać innych. Ilona i Łukasz Krysińscy z firmy Mucoy mają już kilkunastu pracowników na pełnych etatach, około 20 zatrudniają też na umowy-zlecenia czy o dzieło. - Zaczynaliśmy od zera, było bardzo ciężko - mówią dzisiaj. - Niektórzy podśmiewali się ze mnie, że najpierw byłem dziennikarzem, a potem stałem się sprzątaczem. Nie zwracałem na to uwagi i robiłem swoje.

Warszawa przegrała ze Skierniewicami

Osoby bezrobotne coraz rzadziej zakładają firmy, traktując je jako ostatnią deskę ratunku. Dzisiaj ich decyzje są pod tym względem bardziej przemyślane, biznesplany dobrze przekalkulowane, a ryzyko niepowodzenia w zasadzie nie wchodzi w grę. To ludzie, którzy wiedzą, czego chcą i konsekwentnie dążą do celu.

Tak było w przypadku Edyty Lewandowskiej-Piwek, która przez 15 lat dojeżdżała do Warszawy, gdzie miała tzw. dobrą pracę. Wiązała się ona jednak z częstymi wyjazdami służbowymi. Pani Edyta widziała, że ma coraz mniej czasu dla męża i dwóch córek - wychodziła przed godziną 6 rano, wracała późnym wieczorem, a po kolacji siadała jeszcze do komputera, by na następny dzień przygotować prezentację w języku angielskim.

- Któregoś dnia wróciłam z delegacji, a córka wtuliła się w tatę - mówi. - Pomyślałam, że albo ten korporacyjny pęd przerwę, albo nigdy nie uda mi się tego zrobić. Złożyłam wypowiedzenie.

Ale co dalej? Pani Edyta zarejestrowała się jako osoba bezrobotna, a następnie wzięła udział w projekcie urzędu pracy, licząc na dotację. Otrzymała 20 tys. zł i otworzyła klub fitness.

- Sport jest w moim życiu bardzo ważny, skończyłam AWF i w sumie wiedziałam, że mój biznes będzie ze sportem związany - śmieje się. - Inspiracją była też dla mnie siostra męża, dr Anna Piwek, która w Warszawie współprowadzi znaną klinikę Time Clinic.

20 tys. zł na rozpoczęcie działalności było kwotą dalece niewystarczającą, ale na początek przydało się i tyle. Pani Edyta musiała jeszcze sporo zainwestować. Ale opłaciło się.

16 maja Esthetic Fitness będzie obchodzić rok działalności. Pani Edyta zatrudnia obecnie 14 osób (na umowę-zlecenie lub osoby te prowadzą własną działalność). Wybrała najlepszych w Skierniewicach, rekrutację prowadziła jej przyjaciółka Elżbieta Furman, instruktor fitness z 25-letnim doświadczeniem z warszawskiego AWF. Zajęcia zaczynają się od godziny 17.30, ale można się umówić w ciągu całego dnia, choćby na trening personalny.

Oprócz instruktorów pani Edyta zatrudnia też lekarzy: Annę Piwek-Laskowską, lekarza medycyny estetycznej, Krzysztofa Piórka, chirurga flebologa, kosmetolog Małgorzatę Fydrych, dietetyczkę Justynę Łukasik, fizjoterapeutkę Milenę Iwanek i nawet linergistkę, wykonującą makijaż permanentny, Sylwię Boguszewską.

- Jestem zadowolona, głównie dlatego, że zarządzam własnym czasem i gdy córka mówi mi, że chce jechać ze mną w poniedziałek do filharmonii, to nie muszę nikogo prosić o urlop - mówi Edyta Lewandowska-Piwek.

Od dziennikarza do sprzątacza

Ilona i Łukasz Krysińscy to równie przedsiębiorcze małżeństwo. Pierwsza firma sprzątająca, którą założyli i która potem upadła, tak dała im w kość, że zakładając po kilku latach następną o tym samym profilu - aby nie wchodzić w nowy temat tylko rozwijać się w znanej już sobie branży - wiedzieli, że najgorsze za nimi. W myśl zasady, że "co nie zabije, to wzmocni".

- Wiedzieliśmy już, jak kalkulować, jak składać ofertę, jak realizować usługę, by się opłacało i przede wszystkim, jakich błędów nie powielać - mówi Łukasz Krysiński. - Obecnie oferujemy bardzo szeroki zakres usług; mamy nawet nietypowe zamówienia - jakiś czas temu sprzątaliśmy mieszkanie po dwutygodniowym trupie... Pracy się nie boimy. Do tej pory nie tylko organizujemy pracę swoim pracownikom, ale też aktywnie uczestniczymy w realizacji usług.

W Skierniewicach firma Krysińskich współpracuje z wieloma instytucjami. Coraz częściej realizuje zamówienia z terenu Polski. Pani Ilona podkreśla, że nawet gdyby firma straciła kilku klientów, to i tak utrzymałaby płynność finansową. Obecnie przeżywa dynamiczny rozwój. Zatrudnia coraz więcej osób, w tym bezrobotnych zarejestrowanych dotychczas w urzędzie pracy.

Osoby, które podjęły ryzyko prowadzenia własnej firmy, cechuje optymizm. Życiowym optymistą jest również Artur Seliga, który prowadzi mobilne pogotowie fryzjerskie. Wysoki i przystojny mężczyzna śmieje się, że fryzjerem został, bo kocha kobiety... - ale tak naprawdę fach doradził mu wujek. Pięć lat pracował w warszawskich salonach fryzjerskich, by któregoś dnia powiedzieć swojej szefowej - podobnie jak pani Edyta - "dość".

- Dostałem z urzędu pracy 20 tys. zł i zakupiłem trochę sprzętu - mówi. - Kwota niewielka, ale na rozruch mogła być. Początki były ciężkie, czasem nie starczało na opłaty. Teraz nie mogę opędzić się od klientów, zatrudniłem pracownika. Jestem dobry w tym, co robię, fryzjerstwo to moja pasja, a poza tym jestem do dyspozycji 24 godziny na dobę pod warunkiem, że klient umówi się ze mną do godziny 17. Jakiś czas temu farbowałem włosy trzem dziewczynom do godziny 4 nad ranem...

Artur podkreśla, że jest tylko po szkole zawodowej i nie ma matury.
- Znajomi kończą studia za grubą kasę swoich rodziców, a potem nie mogą znaleźć pracy i męczą się w KFC czy McDonald's - mówi. - Ja mam fach w ręku i dobrą pracę. Swoim znajomym radzę, by dali sobie spokój ze studiami, a przynajmniej, by się zastanowili.

Michał Księżak, obecnie właściciel hurtowni elektrycznej Elhurt, pracował w tej branży od wielu lat, w Skierniewicach, Grodzisku i Warszawie. Po 12 latach zwolnił się, zarejestrował jako bezrobotny i po otrzymaniu dotacji otworzył własną firmę. Konkurencja wieszczyła, że przetrwa na rynku jakieś trzy miesiące, a tymczasem za kilka dni miną dwa lata, odkąd jest na swoim. - Mając własną działalność pracuje się ciężej, ale satysfakcja jest większa - mówi skierniewiczanin, który zatrudnia obecnie dwie osoby, a planuje przyjąć kolejne.

Pożyczka zamiast dotacji

Od 2004 roku skierniewicki urząd pracy udzielił 990 dotacji na łączną kwotę około 17 mln zł, by skierniewiczanie mogli otworzyć własne firmy. Około 70-80 procent z nich utrzymało je do trzech lat. Ale są i tacy, którzy działają od początku, choćby zakład weterynaryjny utworzony za dotację w latach 2005/6, salon fryzjersko-kosmetyczny założony osiem lat temu, firma oferująca usługi dekarskie, której w tym roku stuknie lat 10, parkieciarskie (9 lat) czy produkcja ikon (5 lat). Wciąż liczy się pomysł i wejście w niszę.

- Mogę natomiast powiedzieć, jakich firm otwierać nie warto: to handel, czyli sklepy oraz budowlanka, bo jest już nasycenie tego rodzaju działalnością - mówi Jacek Januszkiewicz, kierownik działu rynku pracy w skierniewickim PUP. - W przypadku kobiet to usługi fryzjersko-kosmetyczne, gdyż w ostatnim czasie większość pań właśnie tego typu działalność zakładała.

Niestety, w najbliższym czasie, zgodnie z założeniami Unii Europejskiej, bezrobotni będą otrzymywać pożyczki zamiast dotacji. - Do 73 tysięcy złotych na siedem lat z oprocentowaniem na poziomie 0,58 - dodaje kierownik Januszkiewicz. - Korzystne rozwiązanie, ale pożyczka to pożyczka - pieniądze trzeba oddać.

Jak w Rawie zakładają firmy

Rawski pośredniak od 2011 roku udzielił w sumie 192 dotacji na podjęcie działalności gospodarczej. Aktywnie na rynku pracy działają obecnie 124 podmioty.

W czołówce najczęściej pozyskiwanych środków przez bezrobotnych znajdują się takie rodzaje działalności jak usługi remontowo-budowlane (29 dotacji), mechanika samochodowa (17 dotacji) czy sprzedaż odzieży (9 dotacji). Stawiano też na sprzedaż i produkcję mebli, usługi hydrauliczne, fryzjerskie oraz kosmetyczne, projektowanie i pielęgnację terenów zieleni, działalność w zakresie architektury, specjalistyczne projektowanie wnętrz, czyszczenie tapicerek samochodowych, działalność fotograficzną, agencję reklamową, pośrednictwo finansowe i usługi sprzątania.

Rawianka Katarzyna Sej też postanowiła spróbować własnych sił. Jest właścicielką niepublicznego przedszkola "Miś".
Pani Katarzyna ma wiele znajomych i koleżanek, które nie miały co zrobić ze swoimi maluchami. Dzieci na przykład nie dostały się do państwowego przedszkola, a na prywatne nie było je stać.

- Kiedy postanowiłam założyć przedszkole, moje dzieci miały 4 lata i 7 miesięcy. Zrobiłam biznesplan i złożyłam wszystkie dokumenty. Dostałam 19 tys. złotych dotacji - wspomina. - Przedszkole działa od września 2012 roku. Od razu zatrudniłam, najpierw na staż, jedną osobę z urzędu pracy. Druga dziewczyna była na umowę zlecenie. Później odeszła i zatrudniłam kolejną osobę już na umowę o pracę. Aby prowadzić własną działalność, trzeba być cierpliwym i nie zrażać się pierwszymi trudnościami - zaznacza pani Katarzyna.

Z kolei Urszula Czupryn w 2012 r. dostała 18 tys. zł dotacji z rawskiego urzędu pracy i otworzyła salon fryzjerski SPA Agathe&Hair Professional. - Miałam duże wsparcie ze strony bliskich i to na pewno mi pomogło. Z punktu ekonomicznego ważne było to, że przez 2 lata prowadzenia działalności mogłam płacić niższy ZUS - mówi pani Urszula.

Pani Urszula od stycznia powiększyła działalność o sprzedaż sprzętu fryzjerskiego i o kosmetyki. Na razie zatrudnia jedną osobę, ale ma ambitne plany.

***
Im się udało. Z drugiej jednak strony czy określenie "udało się" jest właściwe? Ci skierniewiczanie i rawianie sukces zawdzięczają determinacji i ciężkiej pracy. Kto następny odważny spośród kilku tysięcy dojeżdżających do pracy do Warszawy lub Łodzi?

Agnieszka Kubik, Anna Popłońska

Agnieszka Kubik, Anna Popłońska

Dodaj pierwszy komentarz

Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2025 Polska Press Sp. z o.o.

Dokonywanie zwielokrotnień w celu eksploracji tekstu i danych, w tym systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji z niniejszej strony internetowej, w tym ze znajdujących się na niej publikacji, przy użyciu oprogramowania lub innego zautomatyzowanego systemu („screen scraping”/„web scraping”) lub w inny sposób, w szczególności do szkolenia systemów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji (AI), bez wyraźnej zgody Polska Press Sp. z o.o. w Warszawie jest niedozwolone. Zastrzeżenie to nie ma zastosowania do sytuacji, w których treści, dane lub informacje są wykorzystywane w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe. Szczegółowe informacje na temat zastrzeżenia dostępne są tutaj.