Były burmistrz Łowicza uznał, że w kampanii wyborczej naruszono jego dobra osobiste
Wyborcza kampania samorządowa już dawno za nami, ale jej skutki nadal są odczuwalne. W Sądzie Okręgowym w Łodzi w połowie marca Ireneusz Jabłoński, były wiceprezydent Łodzi oraz eksburmistrz Łowicza spotka się Wojciechem Gędkiem, szefem lokalnego Klubu Gazety Polskiej.
Samorządowiec i ekonomista pozwał na drodze cywilnej łowiczanina, który znany jest z mocnych sformułowań. Pozew dotyczący naruszenia dóbr osobistych Ireneusza Jabłońskiego nawiązuje do wydarzeń z 18 października 2018 roku. W tym czasie powód był kandydatem z ramienia Kukiz’15 do Sejmiku Województwa Łódzkiego, a pozwany niedoszłym kandydatem na burmistrza z komitetu wyborczego Solidarni Łowicz.
Wojciech Gędek na Starym Rynku w Łowiczu, obwieszczając oddanie swojego poparcia kandydatowi PiS (sam uzyskał za małe poparcie społeczne, aby mógł pretendować do noszenia burmistrzowskiego łańcucha), odniósł się także do osoby Ireneusza Jabłońskiego. Ten ostatni domaga się przed sądem, aby Gędek opublikował we wskazanym czasopiśmie oraz portalu internetowym oświadczenie o następującej treści: „Przepraszam pana Ireneusza Jabłońskiego za rozpowszechnianie (…) nieprawdziwych i naruszających dobre imię informacji jakoby Ireneusz Jabłoński współpracował ze Służbą Bezpieczeństwa, pracował na zlecenie Moskwy, uczestniczył w budowaniu komunizmu w Łowiczu, a także był zdrajcą i wyrażam w związku z zaistniałą sytuacją głębokie ubolewanie”.
Pełnomocnik powoda chce także, aby Wojciech Gędek przekazał znaczną sumę pieniędzy na rzecz Caritasu Diecezji Łowickiej oraz zobowiązał się do usunięcia z portalu internetowego nagrania naruszającego dobra osobiste jego klienta.
- Nie mogę pozwolić na to, aby osoba ta bezkarnie mi ubliżała publicznie i dlatego podjąłem kroki, mające na celu wyciągnięcie konsekwencji takiego zachowania - informuje Ireneusz Jabłoński. - Na pierwszej rozprawie dam panu Gędkowi szansę, aby wycofał się z pomówień i opublikował przeprosiny, a wtedy wycofam pozew.
Natomiast Wojciech Gędek podtrzymuje swoje słowa z października ubiegłego roku i wnosi do sądu o odrzucenie pozwu. W piśmie skierowanym do SO w Łodzi pozwany informuje m. in., że swoją opinię o Ireneuszu Jabłońskim oparł na informacjach medialnych, które uznał za prawdziwe.
Przypomnijmy, że pod koniec marca 2017 roku „Gazeta Polska” ujawniła, że teczka Jabłońskiego znajduje się w zastrzeżonym zbiorze Instytutu Pamięci Narodowej, a on sam był tzw. „nielegałem”, czyli agentem wywiadu cywilnego PRL działającym „pod przykrywką”, zaś karierę zaczynał w Służbie Bezpieczeństwa pod pseudonimem „Gustaw”.
„Nigdy nie byłem współpracownikiem SB - rozumianej jako „policja polityczna” i nigdy nie „donosiłem” na kogokolwiek. Natomiast potwierdzam, że byłem pracownikiem wywiadu cywilnego - oświadczył po materiale GP Jabłoński, wówczas wiceprezydent Łodzi.
Dodał, że „został przez te służby uznany za przeciwnika systemu (właściwa dokumentacja znajduje się w IPN)”, a (...) będąc zaangażowanym w prace wywiadu nie prowadził działalności operacyjnej na terenie naszego kraju, poza programem szkoleniowym”.”(...) jeżeli są jacyś ludzie (rodzina, przyjaciele, znajomi), którzy z faktu mojej działalności na przełomie lat 80. i 90. ubiegłego wieku, mogliby mieć żal lub dyskomfort, przepraszam” - oświadczył wtedy znany ekonomista.