Obowiązkiem każdego, kto nie korzysta z dobrodziejstw miejskiego centralnego ogrzewania jest zabezpieczenie opału na zimę. Choć coraz bardziej popularne są rozwiązania proekologiczne, to wciąż większość domów jednorodzinnych czy też mieszkań w starym budownictwie korzysta z pieców na paliwo stałe. Kto dotychczas nie zrobił zapasów węgla, może zdziwić się wysokością cen w porównaniu z ubiegłym rokiem.
Obecnie w Skierniewicach i okolicy za tonę grubego węgla, czyli tak zwanej „kostki”, - trzeba zapłacić od 1000 do 1250 zł. Za drobniejszy węgiel , potocznie zwany „orzechem) (bryły do 8 cm) zapłacimy od 940 do 1150 zł za tonę. Ten, ale gorszej jakości kupimy w cenie 840-1000 zł. Ekogroszek pakowany w workach to koszt od 1000 do 1190 zł za tonę.
Bardzo prawdopodobne jednak, że gdy nasi Czytelnicy chwycą za telefon, żeby zamówić dostawę, te ceny już będą nieaktualne. W większości skierniewickich składów, z którymi ostatnio się kontaktowaliśmy brakuje najgrubszego węgla. Dostawy mogą tam dotrzeć za tydzień lub dwa. Każda kolejna dostawa będzie droższa. Nie wiadomo o ile, gdyż sprzedawcy niejednokrotnie są stawiani przez handlowców przed faktem dokonanym. Jedynie w składzie w Dębowej Górze pracownik od razu zaznaczył, że podane ceny obowiązują do końca miesiąca i z początkiem października zostaną podniesione o 100 zł na tonie.
- Przyjmując trzy ostatnie dostawy, trzykrotnie musieliśmy aktualizować cennik dla klientów, gdyż za każdym razem ceny były wyższe - mówi Elżbieta Kaczorowska, kierownik Działu Zaopatrzenia Energetyki Cieplnej w Skierniewicach, która nadzoruje w spółce detaliczną sprzedaż węgla. Kierownik Kaczorowska przyznaje, że zwykle jesienią zwiększa się popyt na opał co powoduje wzrost cen, jednak obecnie szybują w górę tak szybko, że nie sposób przewidzieć na jakim poziomie się zatrzymają.
- Naprawdę trudno powiedzieć z czego to wynika i przewidzieć jak się skończy. My, tak jak i drobniejsi sprzedawcy, jesteśmy uzależnieni od dostawców - mówi Elżbieta Kaczorowska.
Tymczasem węgiel drożeje na całym świecie w zawrotnym tempie. Jednym z wyznaczników wzrostu cen są notowania ARA (nazwa pochodzi od portów Amsterdam-Rotterdam-Antwerpia), czyli dolarowego indeksu cen węgla stosowanego w Europie. Przysłowiowego Kowalskiego ceny surowców na światowych giełdach towarowych niewiele obchodzą i w zasadzie nie powinien tym sobie zawracać głowy, jednak gdy porównamy indeks sprzed roku (notowania z 26 września 2020, za portalem polskirynekwegla.pl), który wynosił 59,45 dolarów za tonę, z obecnym, który 27 września przekroczył magiczną granicę 200 dolarów za tonę (za portalem wnp.pl), to nawet bez elementarnej wiedzy na temat globalnego wydobycia i obrotu węglem zdamy sobie sprawę z tego, iż, przynajmniej w najbliższym czasie, ceny w składach drastycznie wzrosną. Analitycy próbują tę sytuację częściowo tłumaczyć zastojami w wydobyciu spowodowanymi pandemią oraz spadkiem produkcji węgla w Chinach.
Pora więc zacząć myśleć globalnie - do niedawna nie wpadlibyśmy na pomysł, że na pracę naszego domowego pieca CO ma wpływ awaria w chińskiej kopalni - gdyż wzrost cen nie oznacza, że popyt na węgiel zmaleje. Przecież zimą musi być w domu ciepło.
- Z doświadczenia wiemy, że klienci, jeśli są pewni, iż kupują opał dobrej jakości, raczej zapłacą więcej niż będą szukać innego, tańszego sprzedawcy oferującego towar o niesprawdzonych parametrach - mówi Elżbieta Kaczorowska. - Węgiel lepszej jakości jest bardziej kaloryczny, lepiej się wypala, co z kolei ma wpływ na żywotność pieców i całej instalacji. Nie będziemy eksperymentować...