Chcą się pozbyć byłej synowej
Teściowie twierdzą, że chcą jedynie odebrać swoją ojcowiznę, pani Marianna nie ma się z kolei dokąd wynieść.
Dom przy ulicy Dąbie, widok jak z horroru. O horrorze w relacjach z byłą synową, panią Marianną, mogą dużo opowiedzieć państwo R. Od kilku miesięcy bezskutecznie domagają się, żeby oddała im ich własność.
Z kolei zainteresowana nie kryje oburzenia i liczy, że uzyska lokum od władz miasta. Dopiero wtedy się wyprowadzi. - Bo ja nie mam za co żyć - mówi pani Marianna, osoba z orzeczeniem o niepełnosprawności. - Moja renta to 644 zł i 63 grosze.
Jej teść przekonuje, że chciałby załatwić sprawę ugodowo.
- Chcę tylko odzyskać swoją ojcowiznę. Tutaj się wychowałem, dorastałem. Proszę zobaczyć, w jakim jest teraz stanie. To ruina! - mówi przejęty. - Synowa nie tylko zrujnowała ten dom, ale nie płaci też żadnych rachunków. A my, zgodnie z wyrokiem sądu, wychowujemy jeszcze wnuczkę - dodaje.
Pani Marianna starała się uzyskać nowe lokum od władz miasta. Za każdym jednak razem otrzymywała odpowiedź odmowną z uwagi na brak spełnienia warunków.
- Ja nie chcę mieć z nią do czynienia - dodaje z kolei była teściowa pani Marianny. - To agresywna osoba.
Sprawa zdaje się nie mieć końca. Jednocześnie zainteresowani zapowiadają dalsze działania oraz brak jakichkolwiek ustępstw. Niestety, takie historie nie kończą się szczęśliwie.