Chciał zamieszkać ze swymi ofiarami?
Do szokującego wydarzenia doszło w poniedziałek (10 sierpnia) w jednej z podłowickich wsi. Mężczyzna skazany na karę więzienia za znęcanie się nad żoną i trójką dzieci chciał się... do nich wprowadzić.
Sąd Rejonowy w Łowiczu 3 sierpnia tego roku wydał wyrok w sprawie 43-letniego mieszkańca Sochaczewa. Sędzia Anna Kwiecień-Motylewska uznała go winnym tego, że znęcał się psychicznie i fizycznie nad obecnie 42-letnią żoną, 22-letnią córką oraz dwoma synami w wieku 14 lat.
Przez wiele lat miał wszczynać awantury domowe, podczas których używał wobec bliskich wulgarnego słownictwa, poniżał oraz naruszał nietykalność cielesną. Miał też kopać po całym ciele małżonkę oraz córkę, które wyrzucał z domu. Groził im także śmiercią, a żonę zmuszał m. in. do spożywania alkoholu. Wyrok nie jest prawomocny.
- To było po prostu straszne - mówi łamiącym się głosem ze łzami w oczach córka 43-latka.
- Zostałem pomówiony - zapewnia o swoje niewinności skazany mężczyzna. - Sąd nie wziął pod uwagę zeznań lekarza rodzinnego i sąsiadów, którzy nigdy nie widzieli u moich dzieci żadnych śladów przemocy. A żona? Jak szła w alkoholowy cug, to nie było jej i dwa tygodnie (jest to osoba, która kilka lat temu, mając w organizmie 2,7 promila alkoholu uszkodziła samochodem siedem innych pojazdów - przyp. red.).
Proces trwał od 9 maja 2013 roku. Przez ten czas mężczyzna, któremu śledczy zabronili się kontaktować z bliskimi, nie mieszkał z rodziną. Postanowił się do niej wprowadzić 10 sierpnia tego roku. Wystraszone kobiety wezwały policję, która uznała, że ma on prawo przebywać na należącej też do niego nieruchomości. Mężczyzna ostatecznie jednak zrezygnował z pozostania w domu.
Pokrzywdzone kobiety poprosiły jednak sąd o zaostrzenie sankcji wobec mężczyzny, którego oskarżały o chęć zemsty za to, że go oskarżyły o stosowanie przemocy. We wtorek, 11 sierpnia SR w Łowiczu wydał nakaz opuszczenia przez 43-latka mieszkania, którego jest współwłaścicielem. Ma on obowiązywać do czasu uprawomocnienia się wyroku skazującego. Poza tym sochaczewianin nie ma prawa zbliżać się do bliskich na odległość mniejszą niż 10 metrów.
- Nie działałem z chęci zemsty - twierdzi skazany. - Tak doradzili mi dziennikarze jednego z portali internetowych.
Sąd nie dał temu wiary.