Aneta Kapelusz

Cichociemni zrzuceni pod Skierniewicami

„Cichociemny” mjr Maciej Kalenkiewicz po zrzucie z Anglii, przez punkt konspiracyjny w Skierniewicach dotarł szczęśliwie do Warszawy Fot. Archiwum „Cichociemny” mjr Maciej Kalenkiewicz po zrzucie z Anglii, przez punkt konspiracyjny w Skierniewicach dotarł szczęśliwie do Warszawy
Aneta Kapelusz

Kim byli cichociemni? Byli to żołnierze specjalnie przeszkoleni na Zachodzie, a następnie przerzucani do Polski w celu organizowania i szkolenia naszego ruchu oporu. Lotnictwo alianckie i polskie z lotnisk angielskich, a później włoskich, dostarczało do kraju ludzi, sprzęt wojskowy i pieniądze.

Skąd się wzięła nazwa cichociemni? Jak wspomina Władysław Stasiak: „Po zakończeniu odprawy z dowódcą spotkaliśmy się wreszcie z kolegami. Koledzy niemal rzucili się na nas z pytaniami (...) A my zobowiązani tajemnicą odpowiadaliśmy twardo, że mamy zakaz mówienia czegokolwiek o kursie i sprawach z nim związanych. Na drugi dzień przyszedł do mnie por. Józef Wija – znany w brygadzie dowcipniś i złośliwiec. (...) Zaczął mnie męczyć pytaniami. Odpowiedziałem mu, że przecież dobrze wie, że mamy siedzieć cicho (...) On, złośliwie, rysując palcem kółko na czole, powiedział: „ty ciemniaku, nawet mnie nie ufasz? Taki jesteś cicho-ciemniak!”. Z biegiem czasu wszystkich uczestników szkolenia zaczęto nazywać cichociemnymi.”

Akcja zrzutowa w Polsce rozpoczęła się w lutym 1941 roku. Pierwszego zrzutu cichociemnych dokonano koło Cieszyna. Następne zrzuty odbywały się w naszym regionie, szczególnie w okolicach Łowicza. Placówki odbiorcze znajdowały się w rejonach Skierniewice - Łowicz i Mińsk Mazowiecki-Siedlce.

Podczas drugiej akcji zrzutowej z 7 na 8 listopada 1941r. na polach wsi Czatolin, ok. 20 km. od Skierniewic, dokonano zrzutu kilku cichociemnych. Jednym z żołnierzy zrzuconych w okolicy Skierniewic był słynny por. Jan Piwnik ps. „Ponury”, kapitan Wojska Polskiego i aspirant Policji Państwowej, pośmiertnie awansowany do stopnia majora, a następnie do stopnia pułkownika,  dowódca partyzancki Armii Krajowej w Górach Świętokrzyskich  i na Nowogródczyźnie.

Podczas trzeciego zrzutu między 27 a 28 grudniem 1941roku między Bolimowem a Sochaczewem wylądowało 6 skoczków (w tym mjr dypl. Maciej Kalenkiewicz „Kotwicz”) z pieniędzmi dla podziemia. Niestety w wyniku pomyłki, zrzucono ich 22 km na północ od Łowicza, na tereny włączone do Rzeszy. Dwaj polscy skoczkowie zostali wtedy zastrzeleni przez niemieckich żołnierzy.

Zofia Zakrzewska, naczelnik ZHP z okresu 1956-1964r., wspomina: „Wczesną jesienią 1941roku mój mąż Jerzy poinformował mnie, że zgłosił adres naszego zamieszkania na potrzeby zrzutów z Anglii. Mieszkaliśmy wówczas w samodzielnym domku na Skierniewce. W końcu października ze względu na moją chorobę (tyfus) i stan zdrowia matki męża przenieśliśmy się do znacznie lepszych warunków mieszkaniowych, do kuzynów męża pp. Kleszowskich, do domu przy ul. Samotnej 4.

(…) Jednego z ostatnich dni grudnia 1941r. zjawił się u nas na Samotnej „cichociemny” Maciej Kalenkiewicz ps. „Kotwicz” z oddziału Hubala. Jego nazwisko poznałam oczywiście wiele lat później. Spędził u nas kilka godzin, opowiedział o warunkach zrzutu koło Łowicza i o krótkim pobycie na plebanii w Domaniewicach. W godzinach popołudniowych przyjechał po niego z Warszawy Kazimierz Kazimierski, znany mi kolega męża. Kalenkiewicz pozostawił u nas wszystkie drobiazgi, świadczące o tym, że przybył z Londynu (m.in. broń), został spryskany specjalnym płynem zmieniającym zapach i pojechał z Kazimierskim do Warszawy. Dworzec w Skierniewicach był już wtedy obstawiony przez hitlerowców z psami. Dojechali do Warszawy bezpiecznie.

Z polecenia męża broń oddałam mężczyźnie, który spotkał mnie (zgodnie z umową) niedaleko skierniewickiego parku i dworca kolejowego. Kalenkiewicz prosił ponadto o zawiadomienie w Domaniewicach proboszcza Dominika Weszke, działacza AK, że bezpiecznie dojechał do Skierniewic. O wypełnienie tej misji poprosiłam harcerkę. Pojechała do Domaniewic, przekazała informacje proboszczowi i wróciła bezpiecznie, informując o panice na plebanii w Domaniewicach w związku z niemieckimi obławami w poszukiwaniu „zrzutków”.

Mąż Zofii Zakrzewskiej – Jerzy Zakrzewski, zaangażowany w działalność konspiracyjną, został aresztowany przez Niemców „z niewyjaśnionych przyczyn” 1 maja 1942 roku i zamordowany w obozie Mauthausen.

Jako ciekawostkę można podać, że do kraju odbyły się 82 loty, podczas których przerzucono 344 osoby, w tym 316 żołnierzy-cichociemnych (w kraju nazywano ich „ptaszkami”). Wśród nich była tylko jedna kobieta – Elżbieta Zawacka. Słynna z wielkiej odwagi cichociemna przeżyła 100 lat.

Ostatni zrzut cichociemnych w Polsce miał miejsce 26 grudnia 1944 roku. O losach fikcyjnej grupy cichociemnych opowiada popularny serial telewizyjny pt. „Czas honoru”.

Aneta Kapelusz

Aneta Kapelusz

Dodaj pierwszy komentarz

Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2025 Polska Press Sp. z o.o.

Dokonywanie zwielokrotnień w celu eksploracji tekstu i danych, w tym systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji z niniejszej strony internetowej, w tym ze znajdujących się na niej publikacji, przy użyciu oprogramowania lub innego zautomatyzowanego systemu („screen scraping”/„web scraping”) lub w inny sposób, w szczególności do szkolenia systemów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji (AI), bez wyraźnej zgody Polska Press Sp. z o.o. w Warszawie jest niedozwolone. Zastrzeżenie to nie ma zastosowania do sytuacji, w których treści, dane lub informacje są wykorzystywane w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe. Szczegółowe informacje na temat zastrzeżenia dostępne są tutaj.