Ewa Komorowska

Co się dzieje na skierniewickim cmentarzu św. Józefa

Wielkimi krokami zbliża się 1 listopada. Czy cmentarz św. Józefa znów będzie wyglądał jak na zdjęciu? Fot. Agnieszka Kubik Wielkimi krokami zbliża się 1 listopada. Czy cmentarz św. Józefa znów będzie wyglądał jak na zdjęciu?
Ewa Komorowska

Pani Zofia, która często odwiedza cmentarz św. Józefa, jest zaniepokojona jego stanem, szczególnie brakiem czystości i porządku. Spadające liście z rosnących tam potężnych drzew zaśmiecają nagrobki i przestrzenie wokół, a odłamywane przez wiatr gałęzie spadają nie tylko na groby, ale i na głowy odwiedzających nekropolię.

Zdaniem mieszkanki na cmentarzu jest zbyt mało pojemników na śmieci, a te które są, nie do końca spełniają swoją rolę. Są to ustawione czworoboki, o dość dużych otworach bocznych, przez które wiatr wywiewa umieszczone tam luzem śmieci. Skierniewiczanka skarży się również na jakość alejek, które nie są utwardzone i po opadach rozmiękają. Jeszcze innym problemem, na który zwróciła uwagę pani Zofia, jest stan ogrodzenia, który wymaga niezwłocznej naprawy i odnowienia.
Gospodarzem i właścicielem cmentarza jest parafia św. Jakuba.

Jego proboszcz, ks. Jan Pietrzyk, mówi: - Pod moją opieką znajduje się 9,7 tys. grobów na powierzchni około 5 ha. Największą bolączką są śmieci. Koszt ich wywiezienia tylko w 2013 roku pochłonął ponad 100 tys. złotych. Jest to znacząca kwota i niewiele pozostaje na renowację cmentarza, gdyż opłaty pobierane za miejsce pochówku wynoszą 20 złotych rocznie od grobu. Wobec tego nie przewiduję w najbliższej przyszłości większych inwestycji - dodaje ksiądz. - Na bieżąco są natomiast wykonywane drobne naprawy, na przykład uszkodzenia spowodowane przez wandali.

Proboszcz chciałby zainstalować monitoring, ale obecnie nie ma na to pieniędzy. Próbuje też odnaleźć właścicieli grobów, które od wielu lat nie są opłacane. Jak mówi, w większości mu się to udaje i grobów "niczyich" nie jest już dużo. Od czterech lat jest prowadzona elektroniczna ewidencja, co ułatwia ściąganie opłat.

Zapytaliśmy również księdza o Zdzisława Kowalczyka, który od lat zajmuje się cmentarzem i uważany jest za administratora. Okazuje się jednak, że Zdzisław Kowalczyk nim nie jest.
- Ma jedynie pewne zobowiązania wobec parafii i jest po prostu osobą wyznaczoną do utrzymania porządku na cmentarzu - mówi ks. Jan Pietrzyk.

Zdzisław Kowalczyk twierdzi z kolei, że nie ma problemu z usuwaniem śmieci.
- Pojemniki opróżniane są zazwyczaj raz dziennie, a w razie potrzeby i dwa razy - podkreśla. - Ustawienie większego pojemnika typu kontener nie jest możliwe, gdyż mógłby on stać tylko w pobliżu bramy głównej. Powód? Duży samochód odbierający śmieci nie mieści się w ciasnych alejkach cmentarza. Porządkujących groby trzeba by zatem zobowiązać do przynoszenia śmieci do tego kontenera, a nie zawsze jest to możliwe. Obecnie wywóz śmieci odbywa się małymi samochodami.

- Tak naprawdę do moich obowiązków, oprócz wywożenia śmieci, należy porządkowanie tylko alejek głównych cmentarza - mówi. - A na negatywny wizerunek cmentarza ma duża liczba tzw. grobów niczyich - dodaje. W dniach 13-18 września cmentarz odwiedziliśmy codziennie. W tych dniach śmieci nie były w ogóle wywożone. Pojemniki, ze względu na niewielką ich pojemność, prawie wszystkie były przepełnione, a śmieci leżały rozrzucone wokół. Doliczyliśmy się pojemników w liczbie sześciu sztuk o wymiarach około 1,5 m na 2m na 0,5m, a tylko trzy trzy były większe, o wysokości około 1 metra.

Zapewnienia Zdzisława Kowalczyka o codziennym opróżnianiu pojemników nijak się więc mają do rzeczywistości. W jednym możemy mu tylko przyznać rację: że grobów zaniedbanych, często bez właściciela, jest dość dużo. Naliczyliśmy ich ponad 200, a tylko na dwóch była tabliczka z napisem "do likwidacji". Z reguły rosną na nich wysokie chwasty, na niektórych dorodne krzaki, a nawet drzewa. Widać, że od lat nikt o te groby nie dba. Wiele z tych mogił to jedynie pagórki nieposiadające tabliczki z nazwiskiem czy krzyża.

Z rozmowy z przypadkową osobą porządkującą taką mogiłę dowiedzieliśmy się, iż robi to "z grubsza" i tylko dlatego, że obok ma grób kogoś z rodziny. Narzekała na brak zainteresowania takimi grobami ze strony parafii. Kto ma więc zająć się ich porządkowaniem?

Koszenie trawy z poboczy głównych alejek również odbywa się rzadko. W wielu miejscach rosną wysokie chwasty i bujna trawa, natomiast przestrzenie między grobami są tak zarośnięte, że w niektórych miejscach trudno przejść. Także ogrodzenie cmentarza wymaga pilnej odnowy. Z części metalowych zeszła farba, widać korozję. Szczególnie zniszczone jest ogrodzenie od strony torów kolejowych, gdzie metalowe pręty są tak zardzewiałe, że nie widać już nawet śladu farby. Widoczne są ubytki w betonowym płocie.

Pani Zofia zwróciła też uwagę na drzewa, z których zwisające gałęzie sięgają pomników lub targają włosy odwiedzających te miejsca, a przecież wystarczyłoby trochę podciąć konary od dołu. Tak jest np. przy głównej alejce po lewej stronie, gdzie rosną dwie lipy i klon, parę kroków za trzema suchymi drzewami, które winny być usunięte, gdyż mogą stwarzać zagrożenie nie tylko dla pomników, ale także dla przechodniów. Takich drzew jest na cmentarzu więcej.

Cmentarz wymaga większego zainteresowania ze strony parafii i osób odpowiedzialnych za porządek na nim, nie tylko w czasie pochówku zmarłych, kiedy trzeba opłacić wymagane należności, ale i na bieżąco, likwidując zniszczenia powstałe wskutek upływu czasu.

Wygląd cmentarza można poprawić niewielkim nakładem środków i pracy, a przede wszystkim zobowiązać osoby odpowiedzialne do solidnego i rzetelnego wykonywania swoich obowiązków. A może zmiana ludzi, którzy nie radzą sobie z utrzymaniem porządku i zatrudnienie nowych osób, które będą miały pomysł na zlikwidowanie problemów, byłoby najlepszym rozwiązaniem tej sytuacji?

Ewa Komorowska

Ewa Komorowska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.