Co ze starymi podręcznikami, które zalegają na strychach
Kiedyś przekazywane młodszemu rodzeństwu, dziś wędrują do pojemników na makulaturę. Miasto nie ma pomysłu na stare książki, mają się tym zająć dyrektorzy szkół i uczniowie.
Michał Malewski jest świeżo upieczonym studentem i tegorocznym absolwentem skierniewickiego ekonomika. Po zdaniu matury postanowił pozbyć się zalegających u niego w domu książek.
- Część wystawiłem na Facebooku i aukcjach internetowych, po 5-10 złotych, i dość szybko się rozeszły - mówi Michał. - Te starsze nie wzbudziły najmniejszego zainteresowania.
Młody skierniewiczanin udał się do antykwariatu z zamiarem sprzedaży pozostałych książek. Właściciel kupił te, które ma szansę sprzedać.
- Podręczniki muszą być zgodne z nową podstawą programową - mówi Piotr Litoborski, właściciel jedynego antykwariatu w Skierniewicach. - Sprzedajemy je mniej więcej za połowę wartości, cena zależy przede wszystkim od stopnia zniszczenia.
W domu Michała Malewskiego zostało kilkadziesiąt książek.
Co z nimi zrobić?
- Leżą u babci na strychu i się kurzą - mówi chłopak.
Pomysłu na wykorzystanie niepotrzebnych podręczników, póki co, nie ma. - Zachęciłbym, żeby dyrektorzy szkół i samorządy uczniowskie się tym zainteresowały - mówi odpowiedzialny za oświatę wiceprezydent Jarosław Chęcielewski.
W kilku szkołach stare podręczniki sprzedawane są na organizowanych kiermaszach. Wiadomo, że nikt nie kupi książek wycofanych z programu. Dyrektorzy szkół mają swoje pomysły.
- Myślę, że może sprawdziłaby się akcja, podczas której wymienialibyśmy książki na przykład na sadzonkę - zastanawia się Marek Czarnota, dyrektor SP nr 7. - Wyrzucić albo spalić jest najprościej, ale przecież nie o to chodzi - dodaje dyrektor.
Do tematu wrócimy.