Coraz więcej pracowników łowickiego szpitala domaga się podwyżek
Płacowe żądania pielęgniarek i położnych zaowocowały podobnymi postulatami ze strony innych grup zawodowych z łowickiego szpitala.
W Zespole Opieki Zdrowotnej w Łowiczu ciągle trwają rokowania płacowe między Jackiem Kaniewskim, dyrektorem szpitala powiatowego a przedstawicielkami związku zawodowego pielęgniarek i położnych. Na czas wakacji nieformalnie je zawieszono, gdyż jest to czas urlopów.
Przypomnijmy, że 120 przedstawicielek tak zwanego średniego personelu medycznego domaga się podwyżki płacy zasadniczej o nie mniej niż 700 zł brutto.
Związkowcy chcą także wprowadzenia zasady corocznego wzrostu wynagrodzeń zasadniczych o nie mniej niż 10 proc. do czasu zrównania poziomu wynagrodzenia w tej grupie zawodowej do wysokości przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej publikowanego przez GUS.
Pracownice ZOZ oczekują również automatycznego premiowania wzrostem wynagrodzenia pielęgniarek i położnych, które podniosą swoje kwalifikacje zawodowe. Ostatni postulat złożony na ręce dyrekcji ZOZ wiąże się z pokrywaniem przez pracodawcę pełnych kosztów szkoleń i kursów niezbędnych do wykonywania świadczeń medycznych na danym stanowisku pracy.
Spór płacowy między dyrektorem Kaniewskim a pracownicami ZOZ sprawił, że o podwyżki upomnieli się także przedstawiciele innych grup zawodowych. Do gabinetu Jacka Kaniewskiego zapukali przedstawiciele szpitalnych diagnostyków, laborantów oraz administracji.
- Zawsze odpowiadam tak samo, że nie stać nas na podwyżki, gdyż kontrakt podpisany NFZ od 2010 roku stoi w miejscu - informuje dyrektor szpitala, który ubiegły rok zamknął stratą w wysokości 2,5 mln zł.