Część dzieci z SP Zielkowice i SP Dąbkowice Dolne trafi do Popowa?
Nauczyciele i rodzice uczniów Szkoły Podstawowej w podłowickich Zielkowicach są przerażeni wizją częściowej likwidacji tej placówki oświatowej. Andrzej Barylski, wójt gminy Łowicz uspokaja, że nic nie jest jeszcze przesądzone. Dodaje też, że decyzję podejmie nie on, a cała rada gminy.
- Dowiedzieliśmy się pokątnie, że gmina chce wyłączyć klasy 5-8 z naszej szkoły i przenieść je do sal gimnazjum w Popowie, które będzie likwidowane - mówi jedna z matek. - Byliśmy u pana wójta i potwierdził nam ten plan. Stanowczo mówimy "nie" temu pomysłowi. Jeśli będzie trzeba, to nasze dzieci pójdą do innych szkół, a nie do Popowa, gdzie pracuje bardzo bliska panu wójtowi osoba.
Andrzej Barylski zapewnia, że nie ma jeszcze żadnej decyzji w sprawie reorganizacji sieci szkół po likwidacji jedynego w gminie gimnazjum. Przyznaje jednak, że jest kilka wariantów, które są omawiane z radnymi. Nie zdradza jednak ich szczegółów.
Z naszych informacji wynika, że gmina ma cztery pomysły reorganizacyjne, które dotyczą sześciu szkół podstawowych w Popowie, Zielkowicach, Dąbkowicach Dolnych, Niedźwiadzie, Wygodzie i Jamnie (te trzy ostatnie prowadzi stowarzyszenie, a nie UG w Łowiczu).
Pierwszy z nich zakłada utworzenie w gminie sześciu szkół z klasami 1-8. Drugi zakłada jedną szkołę zbiorczą z klasami 1-8, a pozostałe będą jej filiami z klasami 1-4 i oddziałami przedszkolnymi. Następna koncepcja obejmuje dwie szkoły główne oraz cztery filialne.
Z kolei ostatni wariant dotyczy pozostawienia szkół stowarzyszeniowych z klasami 1-8, a z gminnych ma zostać utworzona jedna szkoła główna (mówi się o Popowie) i dwie filialne (w tym układzie byłyby to SP w Zielkowicach oraz SP w Dąbkowicach Dolnych).
Gmina ma czas do drugiej połowy lutego, aby przedstawić projekt sieci szkół skierniewickiej delegaturze Kuratorium Oświaty w Łodzi.
- Jest to bardzo trudny temat, ale niż demograficzny i likwidacja gimnazjów, sprawiły, że trzeba się z nim zmierzyć - mówi włodarz gminy Łowicz, który dodaje, że plany powiększenia szkoły w Popowie nie mają związku z faktem, że pracuje tam jego małżonka, ale z tym, iż gmina zainwestowała w tę placówkę już 10 mln zł, a w innych szkołach brak jest miejsca dla nowych klas.