Czy 38 tys. zł za błędy to zawyżona kwota?
Opozycyjny radny Robert Wójcik zapytał na piśmie burmistrza o szczegóły zawarcia umowy dot. przygotowania programu rewitalizacji miasta.
Opozycyjny radny Robert Wójcik zapytał na piśmie burmistrza Krzysztofa Kalińskiego o szczegóły zawarcia umowy na przygotowanie programu rewitalizacji Łowicza. Ratusz zapłacił 38 tys. zł za dokument, w którym roiło się od błędów.
Jej członkowie 16 listopada ub. r. na nadzwyczajnym spotkaniu przyjęli zintegrowany program rewitalizacji miasta. Radny Wójcik już wtedy wytykał jego autorce - Lidii Lamsze z Biura Planowania Przestrzennego WŁ - szereg błędów. Należą do nich nie tylko literówki, czy błędne podpisy pod fotografiami, ale także błędy merytoryczne.
Krzysztof Kaliński i jego podwładni podkreślali w listopadzie, że dokument należy zaakceptować, gdyż kluczowe znaczenie ma czas. Skąd taki pośpiech? We wtorek, 17 listopada miała wejść w życie ustawa o rewitalizacji. Do tej pory polskie prawo nie normowało tej ostatniej.
Nowe prawo pozwala gminom, które mają uchwalony taki dokument, na jego wykorzystywanie do roku 2023 podczas wnioskowania od unijne pieniądze. - Dopiero teraz dowiedziałem się, że umowę z wykonawcą programu podpisano dzień po jego zaakceptowaniu przez radę - twierdzi Robert Wójcik, który uważa, że prawie 200 zł za stronę pełnego pomyłek opracowania jest przesadzona.
Radny chce się m. in. dowiedzieć, jakie czynniki spowodowały zgodę burmistrza na honorarium w wysokości 38 tys. zł oraz kto stwierdził, że praca została wykonana zgodnie z umową i przyjął ją bez żadnych zastrzeżeń.
Burmistrz zapewnia, że prawo nie zostało naruszone. - Sochaczew, Kutno, czy nawet mała Biała Rawska za podobne opracowanie zapłaciły po 40 tys. zł - twierdzi. - To po prostu drogi rynek.