Czy podłowicka Guźnia przestanie zbierać śmiertelne żniwo?

Czytaj dalej
Fot. Rafał Klepczarek
Rafał Klepczarek

Czy podłowicka Guźnia przestanie zbierać śmiertelne żniwo?

Rafał Klepczarek

Wyobraźmy sobie roześmianych ludzi spędzających czas nad malowniczą żwirownią w podłowickiej Guźni, zapaleńców pływających na wakeboardzie, drewniany pomost przy brzegu, z którego można obserwować, co dzieje się w wodzie. Pomyślmy o bezpiecznym kąpielisku z ratownikami obserwującymi plażowiczów.

Zobaczmy oczyma wyobraźni ludzi opalających się, grających w siatkówkę plażową, piłkę nożną lub badmintona. A tuż obok bar ze smakowicie pachnącym jedzeniem, miejsce na ognisko, hamaki i leżaki oraz kompleks domków, w których można wykupić nocleg. Taką wizją dwóch mieszkańców Warszawy podbiło serca burmistrza Krzysztofa Kalińskiego oraz miejskich radnych. Na ile jest ona realna?

Szymon Pilch, jeden z pomysłodawców utworzenia w Guźni ośrodka sportowo-rekreacyjnego Green Green Wakepark, był gościem specjalnym ostatniej sesji Rady Miejskiej w Łowiczu. Mieszkaniec stolicy szeroko opowiadał o planach inwestycyjnych.

Urokliwy akwen pod Łowiczem wybrano nieprzypadkowo. Dawna żwirownia nazywana przez łodzian „małymi Mazurami” leży w centrum Polski, w pobliżu autostrad A1 i A2. Dwóch mieszkańców stolicy chce tam utworzyć miejsce, w którym będzie można uprawiać wakeboarding. Jest to sport polegający na płynięciu po powierzchni wody na specjalnej desce, trzymając się jednocześnie liny połączonej ze specjalnym wyciągiem. Szymon Plich zapewnia, że budowa takiej instalacji potrwa góra pół roku.

Na inwestycję szacowaną na 6-6,7 mln zł będzie składać się także strzeżone kąpielisko o powierzchni ok. 800 metrów kwadratowych, boiska, place zabaw dla dzieci, bar, drewniane domki z miejscami noclegowymi oraz parking.

- Będziemy zarabiać na wyciągu, barze oraz noclegach - zapowiada Szymon Pilch. - Korzystanie z pozostałych atrakcji i parkingu będzie bezpłatne. Szacujemy, że dzięki budowie ośrodka ruch turystyczny w Łowiczu zwiększy się o 10-15 tys. osób w skali roku. Będzie to największy wakepark w naszym kraju.

Brzmi to naprawdę świetnie, ale czy jest realne? Mieszkańcy Warszawy nawiązali kontakty z firmami, które chcą sponsorować to przedsięwzięcie, ale zamierzają także ubiegać się o unijne wsparcie kosztownej inwestycji. Sprawą otwartą jest to, czy uda im się je pozyskać.

Aby przystąpić do realizacji inwestycji oraz ubiegać się o fundusze UE inwestorzy muszą nabyć prawa do 8 hektarów lasu i lustra wody, składających się na południowo-wschodnią część nieczynnej kopalni żwiru. Terenem tym administrują Lasy Państwowe. Nadleśnictwo w Kutnie nie jest zainteresowane ani powstaniem tam Green Green Wakeparku, ani też wydzierżawieniem tej nieruchomości. Przedstawiciele LP argumentują swoje stanowisko niską lesistością tej części Polski, która wynosi zaledwie 3 proc. Poza tym, jest to środek zwartego kompleksu leśnego.

- Wyczerpaliśmy już wszelkie prawne formy nacisku na Lasy Państwowe - mówi wprost mieszkaniec Warszawy.

Alternatywnym rozwiązaniem ma być włączenie się do inwestycji łowickiego ratusza. Ma ono polegać nie tylko na lobbingu na rzecz powstania ośrodka w Guźni, ale także na pozyskaniu tego terenu pod inwestycję. Pojawił się pomysł, aby miasto zamieniło się na grunty z kutnowskim nadleśnictwem. Za 8 ha w Guźni ratusz mógłby zaoferować na przykład 10 ha Lasku Miejskiego w Łowiczu (cała powierzchnia zielonych płuc miasta wynosi 115 hektarów), a następnie wydzierżawić go inwestorom.

Burmistrz Krzysztof Kaliński do tematu podchodzi ostrożnie. Z jednej strony jest gorącym orędownikiem powstania GGW w Guźni, ale z drugiej obawia się, co stanie się, gdy inwestycja nie wypali, a miasto zostanie z 8 hektarami lasu i dzikiego kąpieliska, która co roku pochłania kolejne ofiary śmiertelne. Nie można także zapomnieć o tym, że nieproporcjonalna zamiana gruntów może zostać odebrana jako działanie na szkodę miasta i skończyć się w prokuraturze. Nie ma jednak na to szans, aby Lasy Państwowe zgodziły się na zamianę 8 ha za 8 ha.

Zresztą nawet wspomniana oferta 10 ha nie została nawet wstępnie przyjęta przez Nadleśnictwo w Kutnie, które może przedstawić własną propozycję. Poza tym, miasto nie mogłoby wydzierżawić terenu pozyskanego od LP bez otwartego przetargu, a nie ma gwarancji, że ten udałoby się wygrać akurat pomysłodawcom GGW. Tym bardziej, że pomysł powstania kąpieliska w Guźni już nie raz rozbijał się o weto nadleśnictwa. Pozyskanie atrakcyjnej działki przez miasto na pewno sprawi, że pojawi się także wielu chętnych, którzy będą chcieli na niej zarobić.

Po ponadgodzinne dyskusji stanęło na tym, że władze Łowicza zorganizują spotkanie z ministrem środowiska Janem Szyszką, na którym będą chciały go przekonać, aby wpłynął na Lasy Państwowe w sprawie bezpośredniego wydzierżawienia części żwirowni na potrzeby waterparku. - Właśnie przygotowuję list do pana ministra - informuje burmistrz Łowicza.

Jeżeli to nic nie da, to władze miasta rozważą korzyści oraz zagrożenia związane z przejęciem malowniczej nieruchomości w Guźni.

Rafał Klepczarek

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.