Deja vu, czyli lipiec 2012
5 lipca 2012 roku, przed planowaną na jesień reformą skierniewickiej kultury, ówczesne władze samorządowe zorganizowały publiczną debatę. Wśród zgromadzonych przeważali pracownicy miejskich jednostek kultury, a także przedstawiciele biznesu związanego ze sztuką. Zwykli mieszkańcy prawie nie dopisali.
Mariusz Dziuda, przewodniczący RM stwierdził, że kultura "troszeczkę została w tyle za rzeczywistością", a proponowane zmiany mają na celu "budżetowanie konkretnych projektów kulturalnych, a nie samych instytucji".
Andrzej Malka, przewodniczący komisji kultury RM (w komisji zasiada 15 radnych, na debatę przyszło 2!) poprosił o wypowiedzi z sali. - Ja przyszedłem tutaj słuchać - wyjaśnił.
Sławomir Trochonowicz, dyrektor szkół muzycznych był ostrożny w ocenach. - Myślę, że dzisiejsza debata pokaże, w która stronę będziemy chcieli pójść. Z kolei Agnieszka Madej, właścicielka szkoły tańca Art-Station nie ma wątpliwości, że skierniewickiej kulturze potrzebne są głębokie zmiany. - Najważniejsze jest to, żeby kultura była autonomiczna. Sztuka jest niezależna i wolna, i taka powinna być kultura. I jeszcze jedno. Jeśli chodzi o wydarzenia kulturalne, to promocja Skierniewic jest fatalna - dodała, zbierając oklaski z sali.
Anna Sadowska, prezes fundacji Teatr Realistyczny podkreśliła konieczność wspólnego zbadania potrzeb mieszkańców, które powinny być zaspokajane przez lokalnych artystów. - Dajmy im możliwość tworzenia.
Wiceprezydent Beata Jabłońska, orędowniczka połączenia jednostek kultury, podkreślała konieczność przeprowadzenia zmian. - Jak głębokie będą to zmiany zależy od tego, jaki model wypracujemy. Ośrodek kultury powinien tętnić życiem od świtu do nocy, proponując usługi na najwyższym poziomie. Słuchamy państwa, żeby nie zgubić celu i misji kultury.
Debata trwała 2 godziny. Obrońcy oraz przeciwnicy status quo skierniewickiej kultury wyszli z sali pewni swoich dotychczasowych przekonań.