Dlaczego czekamy na śnieg

Czytaj dalej
Fot. Archiwum
Agata Pustułka

Dlaczego czekamy na śnieg

Agata Pustułka

W ostatnich 63 latach, w Wigilię śniegu nie było w 32 przypadkach - mówi znany klimatolog prof. Tadeusz Niedźwiedź.

Czemu tak długo musieliśmy czekać na śnieg?
- Zimy w Polsce odznaczają się dużą zmiennością pogody w związku z położeniem przejściowym między klimatem morskim, typowym dla Wielkiej Brytanii, i kontynentalnym, cechującym wschodnią część europejskiej Rosji, a przede wszystkim Syberię. W ostatnich 63 latach, w Wigilię śniegu nie było w 32 przypadkach. Najgrubsza pokrywa śnieżna, wynosząca 24 cm, została odnotowana w roku 2001. Ostatnia Wigilia była bez pokrywy śnieżnej, a ostatnią Wigilię ze śniegiem odnotowano w roku 2012.

Co się dzieje z tym śniegiem?
- Opady śnieżne zwykle zdarzały się przez około 50 dni w roku. W latach 1948-1998 pokrywa śnieżna pojawiała się średnio 21 listopada, a zanikała 30 marca. W ostatnich 20 latach, w związku z ociepleniem, w okresie zimowym zarówno liczba dni z pokrywą śnieżną, jak i grubość pokrywy śnieżnej uległy zmniejszeniu.

Kilkanaście lat temu, były siarczyste mrozy, a teraz co? Wiosna zimą niemal do końca grudnia.
- Najsurowszą w XX stuleciu była zima 1928/1929. Według danych opublikowanych przez były Państwowy Instytut Meteorologiczny (PIM), średnia temperatura lutego w Sosnowcu wynosiła -13,1 st. C , a najniższe minimum może być szacowane na około -38 st. C. 10 lutego 1929 r., jedyny raz w Polsce w czasie pomiarów, temperatura powietrza spadła poniżej -40 st. C. W Olkuszu, na Wyżynie Krakowskiej, zmierzono wtedy -40,4 st. C (średnia lutego wynosiła -14,3 st. C).

Temperatura zimy ma wyraźny trend wzrostowy, zwłaszcza od roku 1988. Obecny grudzień będzie czwartym ciepłym grudniem w czasie 64 lat. Natomiast najcieplejszy był grudzień 2006 roku (+3,6 st. C), zaś najchłodniejszy w roku 1969 (-6,7 st. C). Najcieplejszą Wigilię mieliśmy w ubiegłym roku (+12,0 st. C), natomiast temperatura minimalna 24 grudnia 2002 r. wynosiła -17,4 st. C, a maksymalna w dzień doszła zaledwie do -7,7 st. C. Podobnie było w roku 1961.

Jak to wytłumaczyć?
- Większa liczba ciepłych zim w ostatnich latach wywołana jest wzrostem aktywności niżowej na Atlantyku. Powodują one napływ nad Europę cieplejszych mas powietrza znad oceanu, silne wiatry i dużą zmienność pogody z dnia na dzień. Wyże kontynentalne wywołujące silne mrozy koncentrują się głównie w części wschodniej europejskiej Rosji, gdzie pogoda w zimie jest bardziej stabilna. Jest to jeden z efektów współczesnego ocieplenia klimatu w skali globalnej.

Jak zmienia się klimat?
- Szczególnie silne ocieplenie w Europie Środkowej zaznaczyło się w okresie 1988-2000. Rok 2000 był w Polsce rokiem najcieplejszym w czasie ostatniego stulecia.

Czy możemy przewidzieć, co się wydarzy? Na przykład kolejną epokę lodowcową?
- Do tej pory umiemy przewidywać pogodę do około 7 dni, z nieco mniejszym prawdopodobieństwem do 14. Natomiast na razie nie ma sposobu na dobre prognozy długoterminowe, szczególnie w warunkach Europy, gdzie zmienność pogody jest bardzo duża.

Panie Profesorze, pomówmy w skali szerszej. Oglądamy sobie filmy o jakimś zlodowaceniu, a tu nam się Arktyka topi!
- Wszystko trzeba rozpatrywać w różnych skalach. W skali geologicznej np. trzeba wziąć pod uwagę miliony lat. Spójrzmy na problem z bliższej perspektywy 12 tysięcy lat. Wtedy na obszarze Polski panowała epoka lodowcowa, a klimat był tundrowy. W pewnych miejscach, tak jak na Antarktydzie czy Grenlandii. Jakieś 5-6 tysięcy lat temu mieliśmy do czynienia z klimatem ciepłym, zwanym atlantyckim. Można to udowodnić analizując np. pyłki roślin, jakie zachowały się w torfowiskach.

Weźmy pod uwagę ostatnie tysiąclecie. Z badań klimatologów, geologów, biologów wynika, że do połowy XIII wieku było w Polsce bardzo ciepło. Nie oznacza to, że nie było mroźnych zim, ale zdarzały się rzadko. Dość powiedzieć, iż w tym czasie wikingowie zajęli Islandię, zaś na Grenladii wybudowali szereg osad. Potem znów się ochłodziło. Mowa jest nawet o "małej epoce lodowej". Takie znaczące ochłodzenie trwało do połowy XIX wieku. Ksiądz Stolarczyk, założyciel parafii zakopiańskiej, w 1850 r. pisał, że w Zakopanem było tak zimno, iż owies i ziemniaki w ogóle nie dojrzały. Nie ma jednak żadnego porównania ze wspomnianą zimą przełomu 1928-1929, gdy z powodu mrozów wyginęło nie tylko domowe, ale i leśne ptactwo.

Trzeba powiedzieć, że temperaturę mierzymy od około 300 lat, czyli od wynalezienia termometru. W wielu źródłach historycznych możemy jednak znaleźć informacje na temat pogody. Choćby w kronikach Jana Długosza, który za pamiętny dla kraju uznał rok 1364. Zima tego roku była wielce sroga. Natomiast litewski kronikarz - o zimie z przełomu 1411-1412 roku, a więc niedługo po bitwie pod Grunwaldem, napisał, że przyniosła wielkie cuda, gdyż ludność już w lutym cieszyła się świeżymi jarzynami i kwiatami.

Czy mamy rzeczywiście tak wielki wpływ na klimat, np. przez produkcję dwutlenku węgla, czy jednak zmiany te dzieją się mimo naszych działań?
- Bez tzw. efektu cieplarnianego ludzkość nie przetrwałaby. Bez atmosfery temperatura średnia naszej planety wynosiłaby -17 stopni.

Zatem jaki jest ten nasz wpływ?
- Na to pytanie szukamy odpowiedzi, ale wiadomo, że lepiej dbać o naturę. Wiele obszarów jest dla badaczy trudno dostępnych, np. oceany. A tam dochodzi do zjawisk niezwykle istotnych dla klimatu, a co za tym idzie - dla przetrwania świata.

Rozmawiała: Agata Pustułka

Agata Pustułka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.