Dochody, oszczędności, nieruchomości - czyli prześwietlamy majątki radnych
Sześciocyfrowe zarobki obok skromnych emerytur, hektary gruntów i niewielkie mieszkanka, tysiące złotych oszczędności albo pustki na koncie - jak wygląda zamożność samorządowców? Miejscy radni nowej kadencji złożyli już swoje oświadczenia majątkowe, a my uważnie przyjrzeliśmy się tym dokumentom.
Stan posiadania skierniewickich radnych miejskich kadencji 2018 - 2023 jest mocno zróżnicowany - to pierwszy wniosek, jaki nasuwa się przy okazji analizy oświadczeń majątkowych, które radni złożyli w listopadzie. Dużą rozpiętość można zaobserwować zarówno w dochodach poszczególnych samorządowców, jak i wykazanym przez nich majątku.
Krezusi i biedacy
Roczne dochody (oświadczenie majątkowe składane na początku kadencji obejmuje dochody uzyskane od początku roku do dnia zaprzysiężenia - przyp. red.) najlepiej zarabiających radnych opisują liczby sześciocyfrowe.
Aż 152 tys. zł dochodu z tytułu zatrudnienia w szkole, skierniewickim OSiR oraz umów-zleceń wykazał Jerzy Gołębiewski, to jednak kwota brutto. Prawie 117 tys. zł zarobił Janusz Marek Pastusiak. Magiczną „setkę” zarobków przekroczyła jeszcze radna Krystyna Cieślak (105 tys. zł) oraz przewodniczący skierniewickiej rady miasta Andrzej Melon (102,4 tys. zł).
Na drugim biegunie samorządowej listy płac uplasowała się radna Małgorzata Stefanowska, której dochód z tytułu renty chorobowej oraz gospodarstwa rolnego wyniósł zaledwie 9,5 tys. zł. Dochody poniżej średniej krajowej wykazali jeszcze Dorota Bogatko, Jan Czubatka, Jacek Gędek, Rafał Koczywąs, Agnieszka Kuchta, Adam Moskwa i Artur Sułek. Co ciekawe, najmniej zarabiającym w tym gronie wcale nie jest radny - senior Jan Czubatka, choć jego jedyny dochód stanowi emerytura.
Obszarnicy i bezdomni
Okazuje się, że nie tylko najlepiej zarabiający radni lokują swoje pieniądze w nieruchomościach. Zresztą, w tej kategorii stan posiadania skierniewickich samorządowców również jest mocno zróżnicowany. Niektórzy radni dorobili się tylko niewielkiego mieszkania, inni mają domy, gospodarstwa rolne i liczne działki.
Nieruchomościami o największej wartości (odpowiednio 1,32 i 1,3 mln zł) mogą się pochwalić Dorota Bogatko i Jarosław Borowski. W przypadku radnej taką wartość ma 300-metrowy dom wraz z działką, jej kolega oprócz domu i dwóch działek posiada też mieszkanie.
Na 915 tys. zł swoje nieruchomości (dom i grunty) oszacował Zbigniew Wyszogrodzki. W widełkach między 800 a 900 tys. zł mieszczą się nieruchomości radnych: Dariusza Chęcielewskiego, Romana Czyżewskiego i Agnieszki Kuchty.
Swoich czterech kątów nie mają za to - a w każdym razie nie wykazali ich w oświadczeniu majątkowym - radni Rafał Koczywąs, Adam Moskwa i Artur Sułek.
Czar motoryzacji
Jeżeli nie posiadłości ziemskie, to może zamiłowanie do czterech kółek? Jednak i tutaj „szału nie ma”. Większość radnych zadowala się jednym, góra dwoma samochodami. Po trzy auta posiadają w swoich garażach Jarosław Borowski, który z motoryzacją jest związany zawodowo (kilkunastoletnie: Mercedes Sprinter, BMW i i Volvo C70) oraz Jacek Gędek (Skoda Octavia, Seat Altea i Peugeot Bipper - dwa pierwsze na kredyt). Dwa samochody (Renault Clio i leasingowane Volvo XC60) posiada Dorota Bogatko, której „park maszyn” uzupełnia motocykl Yamaha V-MAX.
Aż ośmioro radnych (Krystyna Cieślak, Dariusz Chęcielewski, Jan Czubatka, Rafał Koczywąs, Agnieszka Kuchta, Adam Moskwa, Artur Sułek i Zbigniew Wyszogrodzki) nie posiada natomiast samochodu. A w każdym razie nie wykazali tego w oświadczeniu majątkowym, gdzie zgodnie z ustawą wpisuje się tylko składniki mienia ruchomego o wartości powyżej 10 tys. złotych. Biorąc pod uwagę, że na polskich drogach dominują wiekowe auta sprowadzane z Europy Zachodniej, wartość wielu z nich nie osiąga tej kwoty.
Na czarną godzinę
Natomiast oszczędzać skierniewiccy radni nie lubią albo nie potrafią, i to niezależnie od wysokości osiąganych dochodów. Grono samorządowców, którzy w listopadzie nie mieli na kontach odłożonej nawet złotówki, obejmuje aż trzecią część skierniewickiej rady miasta, to: Krystyna Cieślak, Tomasz Chadamik, Dariusz Chęcielewski, Agnieszka Kuchta, Justyna Kulig, Małgorzata Stefanowska i Zbigniew Wyszogrodzki.
Oszczędności większości pozostałych oscylują pomiędzy kilkaset, a kilkoma tysiącami złotych.
Ponad 10 tys. złotych na czarną godzinę odłożyli: Jarosław Borowski (10 tys.), Jacek Gędek (12 tys.), Artur Sułek (15 tys.) i Jerzy Gołębiewski (45 tys. plus udziały w Banku Spółdzielczym o wartości 9 tys. złotych).
Rekordzistką w oszczędzaniu okazuje się radna Dorota Bogatko, która zgromadziła kwotę około 100 tys. złotych.
Życie na kredyt
Mizerne oszczędności skierniewickich samorządowców w pewnym stopniu tłumaczyć może ubiegłoroczna, często kosztowna, kampania wyborcza. Oszczędzanie utrudniać mogą również zobowiązania, a zadłużenie musi spłacać ponad połowa miejskich radnych.
Na co pożyczają samorządowcy? Tu nie ma wielkiej niespodzianki - swoje zobowiązania najczęściej zaciągali na zaspokojenie potrzeb mieszkaniowych. Aż dziewięcioro radnych spłaca kredyt hipoteczny, budowlany lub zaciągnięty na remont domu.
Największe zadłużenie w swoim oświadczeniu majątkowym wykazał Dariusz Chęcielewski, którego zobowiązania z tytułu kredytów budowlanego i konsumpcyjnego wynoszą 360 tys. zł.
Prawie 200 tys. złotych to zobowiązania radnych: Bogatko (194 tys. plus leasing samochodu), Borowskiego (195 tys.), Chadamika (179 tys.) i Kuchty (185,6 tys.). Ponad 100 tys. złotych do spłaty mają jeszcze Leszek Jek i Jacek Gędek.
W obecnej kadencji skierniewickiej rady miasta nie brakuje też jednak samorządowców, którzy nie lubią się zadłużać.
W swoich oświadczeniach żadnych zobowiązań nie wykazali: Krystyna Cieślak, Jan Czubatka, Rafał Koczywąs, Adam Moskwa, Jerzy Oleksiński, Grzegorz Płuska, Małgorzata Stefanowska, Artur Sułek i Andrzej Melon.