Dom Konstancji żrą korniki
Zabytkowy modrzewiowy dom przy ulicy Floriana 4 to jedyny drewniany zabytek tego typu w mieście i, jak się okazuje, jest w bardzo złym stanie. Dworek został postawiony w drugiej połowie XVIII wieku. Wyprowadzka IHS może być konieczna ze względów bezpieczeństwa.
- Według mnie budynek jest w bardzo złym stanie - mówi Katarzyna Starecka, zastępca wojewódzkiego konserwatora zabytków. - Wiele lat temu badania mykologiczne wykazały zły stan, a przecież drewnojady cały czas pracują i nie wiadomo, czy już nie zjadły prawie całej Izby Historii Skierniewic. Dach jest w takim stanie, że można go podnieść ręką, wejść na dach nie można, żeby nie wpaść do środka. Według mnie stan techniczny stwarza zagrożenie - uważa.
Konserwator sądzi, że jest jedno rozwiązanie: rozebrać dworek na kawałki, zbadać poszczególne elementy, te zniszczone zastąpić nowymi i odbudować całość. Skierniewiczanie mieliby zabytkowy dom Konstancji Gładkowskiej jak nowy. - Ale jeszcze nie wiem, czy tak będzie trzeba zrobić. Miasto dostało nakaz wykonania dokumentacji do końca grudnia i wtedy będzie wiadomo, co dalej - dodaje Katarzyna Starecka.
W ratuszu potwierdzają, że budynek trzeba remontować, ale ostatecznej decyzji o wyprowadzce IHS nie ma.
- Rozpatrujemy taką ewentualność - mówi wiceprezydent Jarosław Chęcielewski.
Dom Konstancji Gładkowskiej - młodzieńcza miłość Fryderyka Chopina mieszkała tu przez ostatnie dziesięć lat swojego życia w latach 1879-89, jako wdowa po ziemianinie Józefie Grabowskim - ma 214 mkw. powierzchni użytkowej i składa się z 9 izb, korytarza i zrujnowanej werandy.
Po Gładkowskiej mieszkał tu m.in. Wincenty Weyher, rachmistrz kolejowy, którego odwiedzał inny kolejarz, Władysław Stanisław Reymont.
Ostatnich lokatorów wyprowadzono stąd w latach 80. ub. wieku, a Izba Historii Skierniewic dostała tę siedzibę w 1987 roku.
Ostateczną decyzję co do dalszych losów budynku określą badania mykologiczne, tymczasem jest już ekspertyza stanu technicznego z początku listopada. Wynika z niej, że stan techniczny fundamentów z polnego kamienia na zaprawie glinianej jest zły, stan techniczny ścian miejscami jest zły, dachu - zły, stolarki drzwiowej i okiennej - zły, podłóg - miejscami zły.
- Podczas przesuwania fortepianu jedna noga się zapadła w dziurę w podłodze - mówi Marzena Rafińska z IHS. - Ale nie jest źle, niedawno pomieszczenia były malowane i pędzel w ściany się nie zapadał - żartuje.
Pracownikom IHS ogólnie nie jest jednak do śmiechu, bo wiedzą, że do końca grudnia będą musieli się wyprowadzić. Problem w tym, że nie wiadomo dokąd.
Docelowo IHS znajdzie siedzibę w dawnym lazarecie przy ulicy Batorego. Jak ostatnio informowaliśmy, miasto dostało duże pieniądze na zbudowanie tam muzeum, które powstanie w 2018 roku. Do tego czasu izba historii musi przeczekać.
Nieoficjalnie wiadomo nam, że jedną z propozycji tymczasowej siedziby jest willa Kozłowskich, czyli siedziba USC i RATP.
- Rozpatrujemy dwie lokalizacje. Zrobimy wszystko, żeby panie z izby historii mogły prowadzić działalność w dotychczasowym zakresie - zapewnia Jarosław Chęcielewski.
Prezydent nie zaprzeczył, że może chodzić o willę Kozłowskich. Ze względu na zbiory, wystawę stałą i wystawy oraz imprezy czasowe, przeniesienie IHS do willi byłoby jednak kłopotliwe dla wszystkich. Drugą potencjalną lokalizacją wydaje się gmach po CKU, ale budynek będzie wystawiony na sprzedaż (trwają procedury), więc dokwaterowanie lokatorów może sprawić kłopot w znalezieniu nabywcy. Czyżby więc CKiS?
- Za dwa-trzy tygodnie będzie wiadomo - ucina prezydent.
Rozebranie drewniaka, wymiana zniszczonych elementów i postawienie budynku wydaje się najlepszym wyjściem, choć też najkosztowniejszym. W ratuszu przyznają, że najchętniej zrobiono by to w oparciu o środki zewnętrzne, jednak jeśli z dotacji wyjdą nici, miasto sięgnie do własnej kiesy. Ile trzeba?
Podobny, choć trochę młodszy, ale prawdopodobnie bardziej zniszczony dworek modrzewiowy poddano takiej samej renowacji w Kutnie (zobacz TUTAJ). W 2012 roku siedzibę Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Kutnowskiej rozebrano i odbudowano. Kosztowało to nieco ponad 2 mln złotych, z czego 1,7 mln pochodziło z dotacji unijnej. Teraz to atrakcja turystyczna Kutna.
Dworek Konstancji Gładkowskiej został wpisany do rejestru zabytków w 1976 roku.
- To jeden z ważniejszych zabytków w mieście - uważa Marek Kłopocki, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego.
W ub. roku inspektor przesunął termin nakazu wykonania znacznych prac remontowych do końca grudnia 2018 roku. Z wcześniejszego terminu miasto się nie wywiązało. Decyzję w sprawie remontu wydano w 2011 roku.