Inicjatorem akcji stworzenia plaży miejskiej w Łowiczu jest Kamil Sobol, prezes Łowickiej Akademii Sportu.
Jeszcze w maju zainicjował akcję na Facebooku, o swoich poczynaniach poinformował też urząd miasta. Ten na początku stwierdził, że powstanie plaży miejskiej wiąże się z nadmierną liczbą formalności.
Łowiczanie nie mają do dyspozycji żadnego kąpieliska, co nie przeszkadza im korzystać z miejsc, w których z założenia nie wolno się kąpać. Co roku dzikie kąpielisko w Guźni pochłania ofiary śmiertelne. Gdyby ochłody można było poszukać na miejscu, do niektórych tragedii mogłoby nie dojść. Woda w Bzurze, co prawda, nie jest głęboka, ale dzieci mogłyby się pochlapać.
- Ludzie nie mają gdzie wyjść, a tu mogłoby powstać miejsce, w którym spędzaliby czas odpoczywając od upału - mówi prezes ŁAS. - Można tu zrobić jeszcze boisko do siatkówki, miejsca jest dużo.
Kamil Sobol szukał potwierdzenia realności takich planów w Regionalnym Zarządzie Gospodarki Wodnej, który dał zielone światło dla powstania plaży. Dopiero później o takie stanowisko wystąpili urzędnicy. Dla nich sprawa jest złożona.
- To droga przez mękę, żeby załatwić dokumenty - mówi Bogusław Bończak, wiceburmistrz. - W tym roku plaża nie powstanie na pewno. Taka inwestycja dotyczy kilku bardzo różnych instytucji, które się tym zajmują - dodaje Bogusław Bończak.
Plaża ma powstać w przyszłym roku. Tylko plaża, ponieważ mieszkańcy będą mogli wylegiwać się w słońcu, ale nie będą mieli możliwości ochłodzenia się w wodzie. Na pytanie, czy faktycznie nie może powstać zorganizowane kąpielisko, Bogusław Bończak odpowiada:
- Tam woda sięga do kolan.
Zdaniem Kamila Sobola, urząd nie robi wszystkiego, co do niego należy.
Podczas rewitalizacji parku nie pomyślał o rzece.
- Latem basen jest nieczynny, ratowników można zagospodarować tutaj - stwierdza. - Dlaczego nikt się nawet nie zastanowi, czy nie można byłoby zbudować zapory i podnieść poziomu wody? - dodaje.
Dla ponad pięciu tysięcy osób, które wyraziły poparcie dla pomysłu, koncepcja braku dostępu do wody jest delikatnie mówiąc... nieprzemyślana.
- Idą po linii najmniejszego oporu - kwituje prezes Kamil Sobol.