Druzgocąca ekspertyza dotycząca płotu. Echa śmierci 10-letniej Mai ze Skierniewic
Ekspertyza biegłych wykazała, że płot był niewłaściwie postawiony i źle konserwowany. Właściciel płotu uważa, że biegły wydał niekorzystną opinię, bo obaj są w konflikcie.
Po tragicznej śmierci 10-letniej Mai prokuratorzy sprawdzili, czy płot przy placu zabaw był zbudowany we właściwy sposób.
- Jest już opinia biegłych w tej sprawie. Ekspertyza wykazała, że płot był postawiony w sposób niezgodny z zasadami budownictwa, był też źle konserwowany - mówi Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
W tej sytuacji śledczy będą zastanawiać się nad odpowiedzialnością budowniczych ogrodzenia i tych, w których gestii była jego renowacja.
Wiadomo, że ogrodzenie zostało zbudowane przez właściciela sąsiedniej posesji, który swoją działkę odgrodził od terenu, gdzie obecnie znajdują się bloki komunalne.
Świeżo po dramatycznym zajściu Patrycja Leśniewicz, pełnomocnik właściciela płotu twierdziła, że betonowe ogrodzenie jest bez zarzutu.
- Ogrodzenie posesji spełnia wszelkie atesty, zostało postawione zgodnie z prawem budowlanym na podstawie ważnego zezwolenia na budowę, było też właściwie konserwowane przez mojego klienta - mówiła mecenas.
Do właściciela ogrodzenia nie dotarła opinia biegłego, ale Patrycja Leśniewicz zaznacza, że nie spodziewali się innej, kiedy usłyszeli nazwisko biegłego. - Od początku wiedzieliśmy, że będzie niekorzystna - mówi pełnomocnik. - Mój klient oraz pan biegły pozostają w osobistym konflikcie. Dodatkowo biegły nie skontaktował się z moim klientem i nie wziął od niego dokumentacji technicznej - dodaje Patrycja Leśniewicz.
Mecenas mówi, że nadzór budowlany dysponuje już protokołem z kontroli i tam wszystko jest w porządku.
- My nie widzimy wady ogrodzenia - twierdzi stanowczo prawniczka.
Za stan techniczny ogrodzenia odpowiada właściciel i zarządca. Od niedawna za wszystkie place zabaw odpowiada Zakład Utrzymania Miasta. Ten plac przeszedł dwie kontrole w tym roku, ostatnią w sierpniu. Wszystko było w porządku.
Marek Kłopocki, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego informował nas już wcześniej, że właściciel płotu cyklicznie wymieniał płyty, a stan techniczny płotu był regularnie kontrolowany. Ostatni przegląd ogrodzenia był przeprowadzony w marcu tego roku.
- Widać nawet na zdjęciach z kontroli, że płyty były wymieniane - mówił Marek Kłopocki tuż po tragedii. - Jednak płyty w tym ogrodzeniu są systematycznie niszczone, bo na wandali nie ma siły. Nie mogę mówić o złej woli tego pana - stwierdził.
Patrycja Leśniewicz dodaje, że w całej sprawie niepokoi ją więcej kwestii niż wspomniana ekspertyza.
- Do tej pory nie mamy protokołu oględzin miejsca zdarzenia - mówi prawniczka. - Policja zabrała przęsło i nie dostaliśmy ani kopii protokołu, ani postanowienia o zabezpieczeniu przęsła jako dowodu w sprawie.
- My nie widzimy wady ogrodzenia - kwituje Patrycja Leśniewicz.