Dzikie zwierzęta ciągnie do miasta

Czytaj dalej
Fot. archiwum Nasze Miasto
Magdalena Grajnert

Dzikie zwierzęta ciągnie do miasta

Magdalena Grajnert

Wnikliwi obserwatorzy zauważyli, że na osiedlu Widok, gdzie mieszka najwięcej skierniewiczan, wieczorami i nocą łatwo spotkać lisy i kuny.

Zwierzęta przemykają w pobliżu MCDonald’s i nieszczególnie boją się ludzi. Stosunkowo łatwy dostęp do pokarmu ściąga do miast także kuropatwy, myszołowy, sarny, bażanty i dziki.

- Przychodzą i osiedlają się na terenach miejskch prawie na stałe lub na stałe - mówi Grzegorz Karwat z Nadleśnictwa Skierniewice. - Zauważamy przede wszystkim duży wzrost populacji lisa, który przyzwyczaił się do człowieka i korzysta z tego, co mu człowiek daje.

Chodzi oczywiście o jedzenie. Dostępność pokarmu w miastach jest dużo lepsza, a pochodzące ze śmietników produkty leśnej zwierzynie nie szkodzą.

- Człowiek ma dużo słabszy i mniej odporny organizm na bakterie, a lisy czy kuny nie są tak sterylne, są przyzwyczajone do zanieczyszczonego jedzenia i nic im nie szkodzi - dodaje Grzegorz Karwat.

W Skierniewicach żyje też dużo kun domowych, które od dawna towarzyszą człowiekowi, ale kiedyś wybierały śródleśne gajówki czy osady ludzkie. Teraz mieszkają na poddaszach i w piwnicach, sporo kun znalazło schronienie nad stropem miejskiej ciepłowni. Trudniej natomiast spotkać u nas dziki.

- Owszem, było kilka przypadków, ale dużo łatwiej spotkać je w Trójmieście, gdzie jest mozaika leśno-miejska. Dla nich to one są u siebie, a my jesteśmy intruzami - śmieje się Grzegorz Karwat.

Jednak najliczniejszą grupą dzikich zwierząt, które wybierają miasto, są ptaki. Pustułki naturalnie gnieżdżą się na dość dużych wysokościach, półkach skalnych i świetnie sobie dają radę. Wykorzystują wieżowce i bloki do zakładania gniazd, stąd mają blisko do bazy żerowej. Pisklęta tego gatunku uratowali ostatnio strażnicy miejscy.

- Pustułka zwyczajna jest objęta w Polsce ścisłą ochroną gatunkową, tym bardziej jesteśmy dumni, że im pomogliśmy - mówi Artur Głuszcz, komendant skierniewickiej straży miejskiej.

Dzikie kaczki, szczególnie krzyżówki, wykorzystują teren miejski do rozrodu. Przez termomodernizację budynków znacznie mniej szpar do zakładania gniazd mają wróble. Do tej pory gnieździły się w blokach, teraz wycofują się z miasta. Dla nich śmietniki nie są tak łatwo dostępne.

- Szereg gatunków, które z racji ich tępienia jako szkodniki nie tolerowały obecności człowieka, zmieniły podejście - tłumaczy Grzegorz Karwat. - Zdarza się, że stronią od zajmowanych pierwotnie miejsc, ale w miastach czują się bezpiecznie.

Wilk także nauczył się tolerować ludzi, już nie potrzebuje bezkresnych lasów. Podobnie bielik, kiedyś chowający się w niedostępnych częściach lasu, dziś ma gniazdo w Nieborowie przy autostradzie.

Czy są jakieś zagrożenia związane z dużą liczbą dzikich zwierząt w mieście?

- Chyba same plusy. Dla przeciętnego Kowalskiego spotkanie lisa to spora frajda
- mówi leśnik Grzegorz Karwat. - Chociaż wilka z pewnością nikt tu nie zobaczył.

Magdalena Grajnert

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.