Estetyka kontra praktycyzm czyli jeleń to pikuś

Czytaj dalej
Fot. Sławomir Burzyński
Agnieszka Kubik

Estetyka kontra praktycyzm czyli jeleń to pikuś

Agnieszka Kubik

"Jeleń na cmentarzu św. Stanisława to pikuś przy tym namiocie. Jak konserwator zabytków mógł na to pozwolić?"

Z takim pytaniem zwrócił się do nas jeden z Czytelników dodając, że namiot na cmentarzu to kuriozum. - Czyżby Katarzyna Starecka, kierownik delegatury Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, coś przeoczyła? - dopytywał skierniewiczanin.

Obelisk ku czci św. Huberta, postawiony na cmentarzu św. Stanisława przez lokalnych myśliwych, wzbudził w mieście wiele kontrowersji i ostatecznie - decyzją konserwatora zabytków właśnie - został z zabytkowego XVIII-wiecznego cmentarzyka przeniesiony w inne miejsce, nieopodal kościoła garnizonowego. Kilka miesięcy później na cmentarzyku wyrosła metalowa konstrukcja z zadaszeniem, której celem była ochrona wiernych przed opadami. Konstrukcja jakoś nie raziła, ale już to, co zrobiono z nią przed zimą - czyli obciągnięcie plandeką - zaczęło irytować co wrażliwszych na estetykę miasta.

Pan Waldemar, który na nabożeństwa do kościoła św. Stanisława chodzi regularnie, twierdzi, że nie może znieść widoku tej „maszkary”. - Wolałem już pomnik jelenia, przynajmniej był ładny - mówi z przekąsem.

Proboszcz parafii, ks. Grzegorz Gołąb podkreśla, że decyzja o plandece nie miała na celu urażenia czyichkolwiek uczuć, ale była podyktowana zwykłym zdrowym rozsądkiem.

- Widząc stojących na zewnątrz zmarzniętych ludzi uznałem, że trzeba zadbać o nich i ich zdrowie - mówi. - Człowiek jest najważniejszy. Oczywiście plandeka jest założona sezonowa, na zimę; jak tylko warunki pogodowe pozwolą, będzie zdjęta. Chciałbym też podkreślić, że całe zadaszenie powstało w trosce o parafian i taki cel nam przyświecał.

Katarzyna Starecka, konserwator zabytków, zapowiada jednak kontrolę na cmentarzyku. - Zgodę na ustawienie metalowej konstrukcji wydał w lutym 2014 roku poprzedni kierownik Marian Rożej na wniosek parafii rzymsko-katolickiej św. Stanisława B.M. - mówi. - Projekt nie zakładał obszywania jej żadnym tworzywem. Takie działanie nie było z nami uzgodnione i nie wydawałam na nie decyzji. W związku z powyższym zostanie przeprowadzona przez urząd kontrola.

Zupełnie inaczej ma się rzecz z drzwiami do ratusza, jakby nie było również zabytkowego. W tym przypadku czujny był inny skierniewiczanin, który zdumiał się zobaczywszy wmontowane po remoncie zwykłe wrota aluminiowe zamiast drewnianych, a więc „godnych” ratusza. Konserwator zabytków uważa, że wszystko jest w porządku.

- Według projektu Henryka Marconiego z 1843 roku wejście do ratusza, obecny korytarz i punkt informacyjny były otwartym na przestrzał przejściem bramnym - mówi konserwator Katarzyna Starecka. - Projektant nie zakładał montowania w nim bramy. Projekt został zrealizowany, co dokumentuje plan sytuacyjny posesji magistratu z 1923 roku. Nadal funkcjonuje przejście bramne. Pierwsze fotografie ze współczesnymi i niestanowiącymi wartości zabytkowej drzwiami pochodzą z 1965 roku. Drewniane drzwi, do których obecności wszyscy się przyzwyczailiśmy byłyby według Marconiego dysharmonizujące i naruszałyby estetykę budynku. Drzwi wymontowane nie posiadają wartości zabytkowej. Nowe będą harmonizowały z podjazdem dla osób poruszających się na wózkach.

Agnieszka Kubik

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.