Fabryka Naleśnika, czyli live kitchen [GALERIA]

Czytaj dalej
Fot. Magdalena Grajnert
Magdalena Grajnert

Fabryka Naleśnika, czyli live kitchen [GALERIA]

Magdalena Grajnert

Karina i Karol stworzyli miejsce, w którym powstają pyszne naleśniki. Mają grono wiernych klientów, którzy do nich wracają. Ten punkt to dopiero początek biznesowych planów pary.

Od lipca ubiegłego roku w Skierniewicach działa jedyna w mieście naleśnikarnia. Tworzą ją Karina Stępniak i Karol Bodek, którzy przyznają, że zauważyli niszę na rynku.

- Studiowaliśmy w Łodzi i tam chodziliśmy na naleśniki - opowiada Karol. - Najpierw przez jakiś czas w wakacje pracowaliśmy w naleśnikarni w Jastrzębiej Górze, a teraz jesteśmy w Skierniewicach.

Działalność prowadzą od niedawna, a już dochowali się grona stałych klientów. Znają ich imiona i wiedzą, co najchętniej kupują. Także specjalnie pod ich wymagania dopasowują swoją ofertę.

- Specjalnie dla pewnej małej dziewczynki sprowadziliśmy dżem truskawkowy, ale bez truskawek - śmieje się Karina - Przychodzi do nas z mamą i bratem. Jest też mała Madzia, która jest tak zafascynowana produkcją naleśnika, że przygląda się z noskiem wciśniętym w pleksę.

Fabryka Naleśnika to rodzaj live kitchen, gdzie proces powstawania dania obserwować można od samego początku do wydania potrawy. Pomysły małych klientek właściciele wcielają w życie, próbując ich kompozycji - na przykład truskawki z nutellą i jabłkiem.

Kupujący z reguły posiłkują się kartą, rzadko modyfikując przepis. Skierniewiczanom zdecydowanie bardziej do gustu przypadły naleśniki wytrawne, szczególnie „jedenastka”.

- Ser żółty, kurczak, pomidor, ogórek, sałata lodowa, rukola, szpinak i sosy to najczęściej wybierana kompozycja. Klienci wiedzą, że to naprawdę duży naleśnik i można się nim najeść - mówi Karol.

Z tych słodkich, najchętniej kupowana jest tzw. szarlotka, z prażonym jabłkiem i cynamonem. Właściciele zapewniają, że są całkowicie otwarci na sugestie klientów. Specjalnie dla tych ze szczególnymi potrzebami żywieniowymi, wprowadzili ciasto z mąki gryczanej, bez glutenu, jajek i laktozy.

Powodzenie lokalu zaskoczyło ich od samego początku.

- Zakładaliśmy, że pierwszego dnia sprzedamy może 40 naleśników - wspomina Karol. - Otworzyliśmy i już po chwili mieliśmy 40 osób w kolejce. Przez cały dzień odpoczywaliśmy zaledwie 15 minut.

Dziś wielu klientów dzwoni, zamawia i samodzielnie odbiera danie. Nie brakuje takich, którzy zamówienia realizują z pociągu, kiedy wracają z pracy do domu.

Właściciele stawiają na jakość produktów, dlatego nie zaopatrują się w marketach, tylko jeżdżą po świeże warzywa.

- Trzeba się czymś wyróżniać, dlatego dla nas najważniejsza jest jakość - mówią. - Nie chcemy mówić o szczegółach, ale planujemy rozwój firmy.

Magdalena Grajnert

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.