Fabryka Naleśnika, czyli live kitchen [GALERIA]
Karina i Karol stworzyli miejsce, w którym powstają pyszne naleśniki. Mają grono wiernych klientów, którzy do nich wracają. Ten punkt to dopiero początek biznesowych planów pary.
Od lipca ubiegłego roku w Skierniewicach działa jedyna w mieście naleśnikarnia. Tworzą ją Karina Stępniak i Karol Bodek, którzy przyznają, że zauważyli niszę na rynku.
- Studiowaliśmy w Łodzi i tam chodziliśmy na naleśniki - opowiada Karol. - Najpierw przez jakiś czas w wakacje pracowaliśmy w naleśnikarni w Jastrzębiej Górze, a teraz jesteśmy w Skierniewicach.
Działalność prowadzą od niedawna, a już dochowali się grona stałych klientów. Znają ich imiona i wiedzą, co najchętniej kupują. Także specjalnie pod ich wymagania dopasowują swoją ofertę.
- Specjalnie dla pewnej małej dziewczynki sprowadziliśmy dżem truskawkowy, ale bez truskawek - śmieje się Karina - Przychodzi do nas z mamą i bratem. Jest też mała Madzia, która jest tak zafascynowana produkcją naleśnika, że przygląda się z noskiem wciśniętym w pleksę.
Fabryka Naleśnika to rodzaj live kitchen, gdzie proces powstawania dania obserwować można od samego początku do wydania potrawy. Pomysły małych klientek właściciele wcielają w życie, próbując ich kompozycji - na przykład truskawki z nutellą i jabłkiem.
Kupujący z reguły posiłkują się kartą, rzadko modyfikując przepis. Skierniewiczanom zdecydowanie bardziej do gustu przypadły naleśniki wytrawne, szczególnie „jedenastka”.
- Ser żółty, kurczak, pomidor, ogórek, sałata lodowa, rukola, szpinak i sosy to najczęściej wybierana kompozycja. Klienci wiedzą, że to naprawdę duży naleśnik i można się nim najeść - mówi Karol.
Z tych słodkich, najchętniej kupowana jest tzw. szarlotka, z prażonym jabłkiem i cynamonem. Właściciele zapewniają, że są całkowicie otwarci na sugestie klientów. Specjalnie dla tych ze szczególnymi potrzebami żywieniowymi, wprowadzili ciasto z mąki gryczanej, bez glutenu, jajek i laktozy.
Powodzenie lokalu zaskoczyło ich od samego początku.
- Zakładaliśmy, że pierwszego dnia sprzedamy może 40 naleśników - wspomina Karol. - Otworzyliśmy i już po chwili mieliśmy 40 osób w kolejce. Przez cały dzień odpoczywaliśmy zaledwie 15 minut.
Dziś wielu klientów dzwoni, zamawia i samodzielnie odbiera danie. Nie brakuje takich, którzy zamówienia realizują z pociągu, kiedy wracają z pracy do domu.
Właściciele stawiają na jakość produktów, dlatego nie zaopatrują się w marketach, tylko jeżdżą po świeże warzywa.
- Trzeba się czymś wyróżniać, dlatego dla nas najważniejsza jest jakość - mówią. - Nie chcemy mówić o szczegółach, ale planujemy rozwój firmy.