Fontanna do naprawy i regulacji

Czytaj dalej
Fot. Sławomir Burzyński
Sławomir Burzyński

Fontanna do naprawy i regulacji

Sławomir Burzyński

Skierniewicka fontanna ma już 10 lat i coraz bardziej się sypie. Gdy się przypomni, że jej budowa kosztowała ponad 2 miliony, to chyba mamy bubel.

Fontanna w skierniewickim Rynku jest już po wiosennym przeglądzie i czeka na uruchomienie. Jak się dowiedzieliśmy w spółce Wod-Kan, która jest konserwatorem obiektu, tegoroczny przegląd zrobiono wcześniej niż zwykle, bo w ratuszu planowano okazjonalne uruchomienie fontanny w marcu. Tak się nie stało i woda wytryśnie zwyczajowo pierwszego dnia maja.

– Sprzątnęliśmy wewnętrzny zbiornik ze śmieci, butelek i innych takich rzeczy, w pompy wkręciliśmy zdejmowane na zimę korki odwadniające, układ jest zalany i odpowietrzony. Podobnie system przygotowania chemii, który został napełniony i skalibrowany. Fontanna jest gotowa do uruchomienia – informuje Mirosław Szymajda, kierownik utrzymania ruchu w spółce Wod-Kan.

Przy okazji prac konserwacyjnych pracownicy spółki przykleili Cekolem kilka luźnych granitowych płyt na obudowie fontanny, ale jak się okazuje – nie wszystkie. Zostały jeszcze ruszające się ciężkie płyty, które przyklejono dopiero po naszej interwencji.

Ze względów czysto estetycznych przydałoby się jeszcze wyregulować dysze. Jest ich w sumie 144 i od kilku lat część z nich działa źle, ledwo ciurkając lub wyrzucając bardzo wysoki strumień wody, co wygląda chaotycznie. Przed oddaniem fontanny do użytku w 2007 roku dysze pieczołowicie regulowano, zgrywając ze sobą wysokość strumieni.

***

W czerwcu fontanna w Rynku skończy 10 lat, ale nadal wzbudza kontrowersje. Także wśród urzędników skarżących się na jej kosztowną eksploatację i problemy, co i rusz dające znać o sobie. A także błędy, które popełniono już na etapie jej projektowania.

– Rok 2006 był wyborczym, a gdy coś się zleca do roboty w roku wyborczym to musi być sukces. I skończyło się na tym, że ówczesna władza dopuściła do realizacji projektu bez analizy. W efekcie mamy co mamy, bubel który kosztował ponad 2 miliony złotych – usłyszeliśmy w ratuszu, ale z prośbą zachowania anonimowości rozmówcy.

Przeglądy i regulacje trzeba wykonywać codziennie. Zgodnie z umową pracownicy spółki muszą każdego dnia zdjąć metalową klapę do maszynowni fontanny i we dwóch zejść do podziemi. Zlecenie obejmuje obserwację poprawnej pracy tryskaczy, płukanie filtra wody, wyłapanie i naprawę ewentualnych błędów wyświetlanych na sterowniku fontanny. To minimum czynności, by ta pracowała prawidłowo.

A problemów może być sporo, pewne rzeczy zostały spartolone już na wstępie. Choćby kostka brukowa w nieckach. Gdy w 2006 roku zmieniono projekt i okazało się, że koszty wzrosły drastycznie, do ponad 2 milionów złotych, władza zachwalała, że skierniewiczanie otrzymają prawdziwe wodne cudo. Cztery niecki na planie krzyża (to nie symbol religijny, a obrys nieistniejącego ratusza, którego resztki fundamentów odkryli archeolodzy) wypełniające się wodą i strumienie ze 144 podświetlanych dysz. Wizualizacja robiła wrażenie…

Okazało się, że niecki zapełniono raz, może dwa razy, ponieważ zbiornik nie mieścił tyle wody, której starczało zaledwie na tryskanie. Ale podczas prezentacji kierownik projektu odkręcał zewnętrzny zawór na cały regulator, choć docelowo woda miała pracować w obiegu zamkniętym. Efekt na pokazie był, a codziennej eksploatacji tego najefektowniejszego trybu po prostu się nie używa. Również dlatego, że wskutek użycia łupanej kostki granitowej i złego uszczelnienia niecki przeciekają.

Sławomir Burzyński

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.