Franek Zembrzucki wciąż potrzebuje pomocy. Chłopiec trafił do szpitala. Infekcja zagraża jego życiu

Czytaj dalej
Fot. Archiwum rodzinne
Natalia Zwolińska

Franek Zembrzucki wciąż potrzebuje pomocy. Chłopiec trafił do szpitala. Infekcja zagraża jego życiu

Natalia Zwolińska

Franek Zembrzucki to malutki bohater, który zmaga się z szeregiem wad genetycznych. Przyszedł na świat w specjalistycznej klinice w Munster w Niemczech. Już kilkanaście dni po urodzeniu przeszedł skomplikowaną operację serca, która uratowała mu życie.

- Strach miesza się z ogromną radością. Najgorsze jest to, że jeśli stan zacznie się pogarszać , to wtedy na reakcję pozostanie nam niewiele czasu. Bez wsparcia specjalistów możemy stracić jedyną szansę na ratowanie życia Franka - mówi Joanna Zembrzucka.

Niestety, w środę (6 października) Franek trafił do szpitala. Jesień to czas częstych infekcji u dzieci, ale jednak dla Franka każda choroba, nawet zwykłe przeziębienie, jest olbrzymim zagrożeniem. Lekarze nie podejmują się leczenia chłopca w warunkach innych niż szpitalne.

- Przy chorym sercu i czekających Franka kolejnych operacjach stres przy jakiejkolwiek infekcji jest olbrzymi - mówi mama Franka.

Państwo Zembrzuccy już wiedzą, że za kilka miesięcy będą musieli znowu wyjechać do Munster. W tej samej klinice, w której Franek przyszedł na świat, przejdzie kolejną skomplikowaną i kosztowną operację, dzięki której będzie miał szansę na życie i rozwój.

- Muszę zrobić wszystko, by Franio miał szansę na życie i przyszłość. Kolejna operacja w klinice w Munster jest nieunikniona. Tam specjaliści znają bowiem już nasz przypadek, uratowali już tam wiele żyć i mam do nich pełne zaufanie, ale koszty nierefundowanej opieki i skomplikowanego zabiegu są przerażająco wysokie. Kilkaset tysięcy złotych to koszt ratowania maleńkiego serduszka mojego synka. To cena za życie bez strachu o każdy nadchodzący dzień - mówi nam pani Asia.

Cały czas trwają akcje charytatywne, których celem jest zebranie kwoty potrzebnej na kolejną operację Frania. Do zgromadzenia potrzebnej kwoty pozostało jeszcze niemal 180 tys. zł. Do akcji przyłączyły się także placówki oświatowe w Skierniewicach. W Szkole Podstawowej nr 2, Zespole Szkół im. Księdza Stanisława Konarskiego oraz Szkole Podstawowej nr 7 w Skierniewicach przeprowadzono specjalne akcje „Ciacho”, podczas których zbierano pieniądze dla Franka. Również na pikniku „Skierniewice w epoce średniowiecza” można było wesprzeć akcję „Prawe serce Franka” na specjalnym stoisku. Trwa zbiórka pieniędzy na portalu siepomaga.pl/serce-franusia.

- Znów stoimy w obliczu potwornego zagrożenia, ale nie mogę stracić nadziei. Muszę znów prosić o pomoc, bo całą rodziną walczymy o najwyższą stawkę. Kiedy pełni strachu czekaliśmy na narodziny Frania, poznaliśmy moc dobra. Dzięki Wam od początku zapewniliśmy mu najlepszą opiekę. Wierzę, że teraz również pokażecie moc pomagania! Nie tracę nadziei, że dobro, które nam podarowaliście wróci ze zdwojoną mocą - mówi Joanna Zembrzucka.

Liczymy, że i tym razem uda się zebrać całą kwotę. W końcu od lat wiadomo, że „Skierniewiczanie są zakochani w pomaganiu”...

Natalia Zwolińska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.