Gdzie uciekać, gdy pasażer się nie myje [FILM]
Latem użytkownicy komunikacji miejskiej mogą się osobiście przekonać, co Polacy sądzą o codziennej higienie.
Użytkownikom miejskiego transportu zdarza się narzekać. Na niedopasowany do ich potrzeb rozkład, zbyt małą ilość kursów, obskurne przystanki. Latem do listy minusów dochodzi jeszcze smród.
Po prostu śmierdzi
Problem zasygnalizowała pani Ewa, która codziennie korzysta z usług skierniewiego MZK. Kobieta mieszka na os. Widok i autobusami podróżuje do centrum, a w soboty i w niedziele odwiedza cmentarz komunalny przy ul. Strobowskiej. Najczęściej wybiera autobus linii 3 lub 10 i tam z reguły spotyka nieprzyjemnie pachnących pasażerów.
- Przy jednym z marketów wsiada dwóch panów, trudno mi powiedzieć, czy to ojciec z synem, czy bracia - opowiada pani Ewa. - Jadą na cmentarz i kolejnym autobusem też wracamy razem. Nie wiem, być może są niepełnosprawni, ale zapach jest nie do wytrzymania.
Sądząc po nieprzyjemnej woni i wyglądzie pasażerów można przypuszczać, że zwyczajnie się nie myją. Kobieta opowiada, że pół biedy, jeśli panowie usiądą razem. Gorzej, kiedy się rozdzielą.
- Jakieś dwa tygodnie temu jeden usiadł z przodu, drugi z tyłu autobusu, a na domiar złego w środkowe drzwi wszedł pan z mocno wczorajszym oddechem - wspomina pani Ewa. - Nawet nie było gdzie uciekać.
Koło mężczyzn z reguły są wolne miejsca, bo nawet starsze osoby, które nieopatrznie się przysiądą, po chwili rezygnują i wolą stać przez drogę.
- Dzwoniłam do MZK i pan, z którym rozmawiałam powiedział, że znają sprawę, ale nic nie mogą zrobić, bo to byłaby dyskryminacja.
Prezes Miejskiego Zakładu Komunikacji przyznaje, że z takiej sytuacji nie ma dobrego wyjścia.
Sami się nie czują
Zgodnie z paragrafem 12. regulaminu skierniewickiego MZK, osoby uciążliwe dla podróżnych, nie posiadające ważnego biletu lub odmawiające opłacenia należności za przewóz mogą być wyproszone z pojazdu. Tyle w teorii. W praktyce pojawia się pytanie, kto i na jakiej podstawie powinien oceniać zapach pasażerów?
- Sam jeździłem komunikacją miejską i wiem, że najczęściej problem z nieprzyjemnym zapachem dotyka osoby starsze, które z racji ukończonego 70. roku życia z przejazdów korzystają bezpłatnie - mówi Winicjusz Nowak, prezes spółki. - Rozumiem, że taki zapach jest przykry dla współpasażerów, ale problem na tym polega, że ten ktoś sam siebie nie czuje. Nic nie możemy zrobić.
Staramy się wytrzymać
Zapytaliśmy mieszkańców Skierniewic, czy w autobusach jest problem, nazywając rzecz po imieniu, ze smrodem?
- Rzadko jeżdżę, ale jest, głównie za sprawą osób bezdomnych - mówi zagadnięta na przystanku przy ul. Mszczonowskiej starsza pani. - Spotkałam się z incydentem, że przy cmentarzu taki człowiek chciał wsiąść, ale kierowca mu nie pozwolił.
- Problem jest bardziej w godzinach popołudniowych, kiedy ludzie wracają z pracy, wtedy śmierdzi - otwarcie mówi Paulina. - Lepiej by było, żeby po pracy najpierw się wykąpali, a później jeździli miejskimi liniami.
- Staramy się wytrzymać, ale jedziemy na Rawkę, na sam koniec trasy - dodaje Klaudia.
Kolejna kobieta przyznaje, że podróż miejską komunikacją bywa trudna, właśnie za sprawą fetoru.
- Szkoda słów, zdarzają się sytuacje, że nie można wytrzymać - mówi kolejna pasażerka. - Ja rozumiem, że ktoś może być po pracy, ale tu widać, że po prostu nie dba o higienę. Codzienna kąpiel to nie dla każdego oczywista sprawa.
Pani Ewa, która upubliczniła śmierdzący problem, zauważa większy kłopot z zapachem u przedstawicielek płci pięknej.
- Nawet takie duszące perfumy w upał ciężko wytrzymać, robi się wybuchowa mieszanina - opowiada mieszkanka os. Widok. - Mężczyźni za to częściej mają nieświeży oddech. Albo są po kieliszku, albo przesiąknięci papierosowym dymem. Nie palę i nie piję, więc na takie zapachy jestem szczególnie wyczulona.
Tylko jedna z zapytanych przez nas osób nie widzi problemu.
- Mieszkam na Widoku i rzadko mi się zdarza przyjechać do centrum - tłumaczy starsza pani. - Jestem tu mniej więcej raz na miesiąc i nie spotkałam się z nieprzyjemnym zapachem w autobusie.
Jak sobie poradzić...
Od nieprzyjemnego zapachu pasażerowie najczęściej starają się uciec. W drugi koniec autobusu albo chociaż kilka miejsc dalej. W godzinach szczytu nie jest to łatwe zadanie.
- Ostatnio podróżowałam autobusem i dosiadł się pan, który złapał się poręczy u góry - opowiada 14-letnia gimnazjalistka. - Wylądowałam pod jego pachą i to było straszne. Próbowałam nie oddychać, ale mogłam tylko odwrócić głowę w drugą stronę. Niewiele pomogło.
Pani Ewa z racji wieku nie zawsze ma siłę, ale zdarza się, że wysiada kilka przystanków wcześniej.
- Niejednokrotnie wysiadałam już za wiaduktem, żeby dojść do domu i nie musieć już siedzieć w tym fetorze.
Winicjusz Nowak tłumaczy, że nie bardzo wiadomo, co Miejski Zakład Komunikacji powinien zrobić w takiej sprawie.
- Może jeden pasażer drugiemu mógłby zwrócić uwagę? - zastanawia się prezes. - To jest problem w całym kraju i nikt nie znalazł dobrego rozwiązania. Kiedyś jedna z pasażerek podeszła do kierowcy, żeby coś zrobił z takim nieprzyjemnie pachnącym podróżnym, ale co on ma zrobić, za rękę go wyciągnąć? Później wszyscy będą oburzeni, że MZK w taki sposób traktuje pasażerów.
Kierowca nie może poprosić osoby z ważnym biletem na przejazd o opuszczenie autobusu, jeśli jej zachowanie nie zagraża bezpieczeństwu innych. Sam fetor przecież nie jest zagrożeniem i nie stanowi powodu do wezwania służb.
Komendant skierniewickiej straży miejskiej przyznaje, że nie pamięta interwencji tego rodzaju.
- Nie mieliśmy takiego zdarzenia, ale jeśli otrzymamy zgłoszenie, będziemy reagować zgodnie z naszymi uprawnieniami - mówi Artur Głuszcz.
Czyli nic nie zrobią.
... po prostu przetrwać
Nieprzyjemny zapach od pasażera nie musi się wiązać z brakiem higieny. Zmieniona woń potu może oznaczać cukrzycę, niewydolność nerek lub wątroby. W przypadkach przywoływanych przez nasze rozmówczynie okazuje się, że główną przyczyną nieznośnego zapachu współpasażerów są jednak zaniedbania związane z codzienną higieną.
- Pasażerowie, z którymi jadę na cmentarz są zarośnięci, mają mocno przetłuszczone włosy, no i ten zapach zwyczajnego niemycia - podsumowuje mieszkająca na os. Widok pani Ewa. - A może po prostu potrzebują pomocy?
Kobieta uważa, że MOPR powinien objąć mężczyzn opieką. Już się zwróciła w tej sprawie do placówki.
- Jeśli kierowca by wygonił takiego pasażera, to od razu będzie, że wyrzuca ludzi starszych i niedołężnych - mówi prezes MZK. - Naszym kierowcom też czasem trudno wytrzymać, ale podróż takiego pasażera muszą przetrwać...