GOPS w Makowie po remoncie [ZDJĘCIA]
Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Makowie działa w przebudowanej siedzibie. Remont ośrodka był konieczny po tragicznym pożarze w grudniu 2014 roku.
Wtedy 62-letni mieszkaniec gminy oblał benzyną dwie pracownice ośrodka i podpalił. Kobiety zmarły w wyniku odniesionych obrażeń. Teraz pracownice GOPS nie mają bezpośredniego kontaktu z interesantem. Jak podkreśla wójt gminy Maków, należało przede wszystkim zapewnić kobietom poczucie bezpieczeństwa.
- Po tej tragedii muszą mieć poczucie, że nikt ich nie zaskoczy - mówi Jerzy Stankiewicz.
Interesanta obserwują kamery już na zewnątrz budynku. Część dla pracowników jest oddzielona od tej dla petentów szklaną szybą, można się tam dostać po wpisaniu kodu otwierającego drzwi. Po wstępnej rozmowie i ocenie sytuacji pracownik może podjąć decyzję o konieczności bezpośredniej rozmowy z interesantem.
- Wtedy zapraszają go do pokoju do rozmów, również przeszklonego. Inni pracownicy widzą, co się dzieje wewnątrz, chociaż nie słyszą rozmowy - wyjaśnia wójt Stankiewicz.
Zaplecze socjalne także znajduje się za kurtyną. Przed remontem pracownice musiały przechodzić na inne piętro, teraz w czasie pracy nie muszą opuszczać GOPS. Obiekt jest wyposażony w monitoring i systemy alarmowe.
Wszystkie rozwiązania mają zapewnić bezpieczeństwo w placówce, a przede wszystkim dać pracownicom przekonanie, że nikt im nie zagrozi.