Gorzkie słowa podczas pożegnania komendanta powiatowego PSP w Łowiczu [ZDJĘCIA]
Jacek Szeligowski, komendant powiatowy Państwowej Straży Pożarnej w Łowiczu w piątek (28 września) oficjalnie przeszedł na emeryturę. Jarosław Wlazłowski, komendant wojewódzki PSP w Łodzi na jego tymczasowego następcę wyznaczył Arkadiusza Makowskiego, który do tej pory był zastępcą mieszkańca powiatu brzezińskiego.
Zdanie obowiązków służbowych oraz pożegnanie Jacka Szeligowskiego miało miejsce w sali barokowej Muzeum w Łowiczu. Pojawiło się tam wielu zaproszonych gości oraz przyjaciół komendanta PSP w Łowiczu, który miejscową jednostką dowodził w latach 2012 – 2018.
Wśród gości nie zabrakło przedstawicieli druhów, samorządów, służb mundurowych oraz firm i instytucji, z którymi na co dzień współpracował Jacek Szeligowski. W pożegnaniu wzięli udział także jego najbliżsi: rodzice, żona oraz trzy córki.
Pod adresem odchodzącego na emeryturę komendanta padło wiele ciepłych słów. Wyrazicielem opinii zebranych był komendant Wlazłowski, który stwierdził, że praca z Jackiem Szeligowski to prawdziwa przyjemność.
W pełnym emocji przemówieniu Jacek Szeligowski odniósł się do swojej trudnej pracy w PSP w Łowiczu. - Problemy rozpoczęły się tuż po objęciu przeze mnie stanowiska komendanta powiatowego PSP w Łowiczu i trwają do dziś – powiedział Jacek Szligowski do licznie zebranych gości. – Trwało to 6 lat i 7 miesięcy i sam się zastanawiam, jak wytrzymałem to obciążenie.
Były już komendant PSP w Łowiczu stwierdził, że przyszło mu się zmierzyć z działalnością kilku „pseudostrażaków, w tym emerytów pożarnictwa ukrywających się w zarządach związków zawodowych”. Zdaniem Szeligowskiego ta grupa od 2000 roku ma jeden cel – bezwzględnie podporządkować sobie każdego komendanta powiatowego.
- Ratowanie życia, zdrowia i mienia drugiego człowieka dla tych strażaków było i jest sprawą podrzędną – mówi mieszkaniec powiatu łowickiego. – Ta postawa strażaków doprowadziła do odejścia ze służby pięciu komendantów, moich poprzedników.
Emerytowany komendant przypomniał, że od początku służby w Łowiczu został zarzucony ogromem pism, anonimów, skarg do organów ścigania, a nawet poddano go badaniu alkomatem przez policję, którą wezwał jego podwładny.
Strażak uważa, iż głównym celem tej grupy było „poskromić i podporządkować sobie Szeligowskiego”. Najtrudniejszy był jednak dla 50-latka początek 2014 roku, gdy dwukrotnie nieznani sprawcy próbowali złamać jego „strażacką postawę”. Te trudne chwile przeżył dzięki rodzicom, którzy „pilnowali domu, żony i córek”.
Jacek Szeligowski nawiązał także do ostatniej akcji " anonimowych pseudostrażaków", którzy pod osłoną nocy na ogrodzeniu PSP w Łowiczu umieścili dwa bannery.
Arkadiusz Makowski może szefować PSP w Łowiczu do 30 listopada bieżącego roku. Po tym terminie komendant wojewódzki PSP W Łodzi wskaże osobę, która będzie "stałym" szefem łowickiej jednostki straży pożarnej.