Handlowcy apelują do prezydenta o pomoc w przeżyciu epidemii
Właściciele sklepów w skierniewickim Rynku apelują do prezydenta, by na czas epidemii doprowadził do znacznego obniżenia czynszów. - Inaczej zbankrutujemy - mówią. Zaproponowane przez miasto ulgi są ich zdaniem niewystarczające.
W miniony poniedziałek grupa właścicieli sklepów, głównie znajdujących się w Rynku, zebrała się, by zaprotestować przeciwko polityce miasta w czasie epidemii. Uważają, że tylko prezydent może im pomóc w tych dramatycznych dla nich chwilach.
- Wszyscy wynajmujemy lokale od Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej, czyli miejskiej spółki. Wiadomo, że w ostatnich miesiącach handel niemal całkowicie zamarł, my nie zarabiamy, a czynsze musimy płacić. Zaproponowana przez miasto pomoc jest niewystarczająca - alarmuje Barbara Żemło, właścicielka jednego ze sklepów.
Pomoc, jaką zaoferowało handlowcom miasto jest dwojakiego rodzaju. Tym, których obroty spadły o minimum 40 procent ZGM oferuje jedynie odroczenie spłaty czynszu do 30 września. Jeśli zaś czyjś punkt handlowy znalazł się na liście branż zamkniętych decyzją ministra zdrowia i jego obroty spadły o minimum o 80 procent, wówczas miasto dało możliwość obniżenia czynszu do 10 procent jego wysokości. Zdaniem handlowców, takie podejście do sprawy jest dla nich dyskryminujące.
- Przedsiębiorcy spoza listy objętej zakazem nie otrzymali żadnej realnej pomocy ze strony miasta, a taką pomocą nie można nazwać możliwości odroczenia płatności czynszu w sytuacji, gdy przedsiębiorcy ponieśli straty, a obecnie handel potrzebuje czasu, żeby się ustabilizować. My przecież też nie mogliśmy handlować, kiedy ludzie siedzieli w domach - mówi jeden z protestujących.
Uważają, że w obecnej sytuacji nie są w stanie nawet zarobić na koszty, o zysku nie wspominając. Propozycja protestujących jest prosta - obniżenie od maja czynszów o 50 procent dla wszystkich przedsiębiorców, którzy wykazali spadek obrotów o 40 procent. Chcą też umorzenia opłat za marzec i kwiecień. Zdaniem przedstawicieli ZGM, spełnienie tych postulatów byłoby dla spółki zabójcze.
- Podjęcie takiej decyzji oznaczałoby dla nas miesięczną stratę w wysokości 200 tysięcy złotych. Na to nie możemy sobie pozwolić. Jesteśmy spółką z.o.o i musimy płacić swoje zobowiązania. Miasto nie ma również możliwości po prostu dania nam dodatkowych pieniędzy. Gdybyśmy spełnili te postulaty, wówczas dla spółki byłoby to zabójcze - mówi Łukasz Paruzel, prezes ZGM Skierniewice.
Zakład Gospodarki Mieszkaniowej administruje na terenie miasta 3 tysiącami lokali mieszkalnych i 154 wynajmowanymi pod handel. Przedsiębiorcy odpowiadają za około 20 procent dochodów spółki.
- Już dziś, po wprowadzeniu w życie obecnych ulg, miesięcznie tracimy 68 tysięcy złotych. My nie mamy możliwości korzystania ze wsparcia państwa, tarcz antykryzysowych, a przedsiębiorcy mogą to zrobić. Takie wsparcie jest właśnie po to, aby mogli utrzymać się w tych trudnych czasach - wyjaśnia prezes.
Handlowcy zaś uprzedzają - jak nie otrzymają pomocy, zaczną zamykać swe biznesy.