Hospicjum odsyła pacjentów. NFZ prowadzi postępowanie wyjaśniające
Hospicyjni lekarze nie zajmują się już pacjentami. Placówka nie przyjmuje chorych. Co będzie z kilkudziesięcioma terminalnie chorymi podopiecznymi placówki?
Wbrew zapowiedziom Stowarzyszenie Hospicjum im. Anny Olszewskiej w Skierniewicach nie znalazło lekarzy w zastępstwie dwóch, którzy złożyli wypowiedzenia.
To oznacza, że pacjenci placówki zostali bez opieki lekarskiej.
- W tej chwili przebywam na urlopie wypoczynkowym - mówi dr Nek Noori, kierownik medyczny skierniewickiego hospicjum. - Tak jak zapowiedziałem, nie widzę szans na współpracę z panią prezes.
Przypomnijmy, dr Piotr Dekert i dr Nek Noori zwrócili się do władz stowarzyszenia z żądaniem odwołania prezes Magdaleny Kuśmierczyk. Argumentowali, że nie chcą być kojarzeni z osobą, która jest związana ze skandalem obyczajowym i finansowym w hospicjum.
Możliwość zakończenia udzielania świadczeń terminalnie chorym jest coraz bardziej realna, co przeraża osoby korzystające z pomocy hospicyjnego personelu.
- Nie wyobrażam sobie, żeby hospicjum przestało istnieć - mówi córka pacjenta. - Z chorym nie da się podjechać do przychodni czy do szpitala, wozić go tam i z powrotem.
Kobieta podkreśla fachowość i serdeczność lekarza i pielęgniarki, którzy przyjeżdżali. - Chylę przed nimi czoła i jestem wdzięczna, że w tych trudnych chwilach mogłam na nich liczyć.
Kobieta udała się do skierniewickiej delegatury NFZ ze swoimi wątpliwościami.
- Urzędnik powiedział, że to niemożliwe, żeby hospicjum przestało istnieć, oraz że w razie czego są hospicja w Tomaszowie czy Kutnie. Tyle, że nie wierzę, żeby pielęgniarce czy lekarzowi z Kutna chciało się za każdym razem, kiedy jest taka potrzeba, jechać do Skierniewic - mówi kobieta.
Trudnej sytuacji nie jest w stanie zaradzić skierniewicki szpital.
- W polskim systemie zdrowia opieką nad pacjentami z chorobami przewlekłymi zajmują się zakłady opiekuńczo-lecznicze lub hospicja - mówi Paweł Bruger. - Główna działalność szpitala w Skierniewicach jest związana przede wszystkim z diagnostyką i leczeniem pacjentów, nie opieką paliatywną, dlatego brak hospicjum na terenie miasta byłby wielką szkodą dla pacjentów z chorobami nowotworowymi.
Rozwiązania problemu nie widzi także lokalny magistrat.
- Stowarzyszenie posiada swój statut oraz odpowiednie organy, które mają wpływ na jego działalność i są za te działalność odpowiedzialne - informuje Przemysław Rybicki, rzecznik ratusza. - Liczymy więc na to, że organizacja finalnie upora się z problemami i będzie mogła dalej sprawnie pomagać pacjentom.
NFZ prowadzi z kolei postępowanie wyjaśniające.
- W związku z pojawieniem się wątpliwości co do prawidłowości realizacji umowy przez Niepubliczny Zakład Domowej Opieki Hospicyjnej w Skierniewicach zawartej z ŁOW NFZ, oddział prowadzi postępowanie wyjaśniające - informuje Magdalena Góralczyk z Działu Rzecznika Prasowego ŁOW NFZ. - W listopadzie Magdalena Kuśmierczyk wyjaśniła, iż zgodnie z zawartą umową z NFZ zachowana jest ciągłość w wykonywaniu świadczeń, a co za tym idzie w NZDOH nie ma przerwy w udzielaniu świadczeń dla chorych.
Jak się jednak dowiedzieliśmy, pracownicy hospicjum odsyłają osoby zainteresowane uzyskaniem opieki hospicyjnej do sąsiednich miejscowości.
- Być może od stycznia nie będziemy już istnieć - usłyszał jeden z zainteresowanych.
Na pytania o sytuację w hospicjum, wysłane mejlem, na dzień zamknięcia tygodnika „ITS”, nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Dr Nek Noori wciąż jest zainteresowany przejęciem terminalnie chorych i zachowaniem ciągłości opieki nad nimi. Na to jednak potrzeba dobrej woli władz stowarzyszenia.