Ile można siedzieć w...
Skierdelek pobiegł do...
...banku przy ulicy Rawskiej. Pobrał numerek z maszyny przy wejściu i przycupnął na krześle, bo akurat jedno było wolne. I siedział, siedział, siedział, aż mu kość ogonowa zaczęła doskwierać, podobnie zresztą jak innym oczekującym. A tych było sporo.
Miłe panie urzędniczki w swoich koafiurach snuły się w tle, wzywały kolejne numerki, ale kolejka wcale się nie zmniejszała! Po pół godzinie oczekiwania na własną ciężko zapracowaną kasę Skierdel zaczął pomstować na bankowe towarzystwo, a kolejkowicze wraz z nim.
Ustalono ostatecznie, że bank nie wyszedł jeszcze z epoki słusznie minionej i chyba trzeba zmienić placówkę. Ale może jednak bank czytuje skierdelkowe dylematy i uda się tam wprowadzić jakąkolwiek organizację pracy?