Jak Mirosław Karcz (PSL) został wicedyrektorem PZDiT
Mirosław Karcz (PSL) zgodnie z przewidywaniami opozycji znalazł na stałe pracę w Powiatowym Zarządzie Dróg i Transportu.
Znany w Łowickiem ludowiec od 3 listopada pracuje na stanowisku zastępcy dyrektora PZDiT. Jak do tego doszło?
Anna Gajek-Sarwa, dyrektor PZDiT od lat twierdziła, że nie potrzebuje zastępcy i sama świetnie daje sobie radę.
Podczas jej nieobecności zastępował ją Zdzisław Gołębiowski, kierownik sekcji planowania i utrzymania zaplecza powiatowego zarządu dróg. Tak też stało się, gdy w kwietniu ubiegłego roku mieszkanka powiatu łowickiego poszła na urlop macierzyński.
Starosta Krzysztof Figat (PSL) twierdzi, że w marcu tego roku w związku faktem, że zastępca dyrektor Gajek-Sarwy nie radzi sobie z obowiązkami, wprowadził do PZDiT Mirosława Karcza.
Były wicestarosta z czasów rządów starosty Cezarego Dzierżka tymczasowo objął kierowanie powiatową jednostką. Miało to trwać do czasu powrotu z urlopu Anny Gajek-Sarwy. Ta pojawiła się w pracy w październiku tego roku.
W październiku Mirosław Karcz przygotował konkurs na obsadzenie wakatu na stanowisku zastępcy dyrektora PZDiT. Był jedynym kandydatem i podpisano z nim umowę na czas nieokreślony.
- Byłem przekonany, że chętnych będzie znacznie więcej, a jak się okazało, byłem jedynym kandydatem na to stanowisko - mówi kolega partyjny starosty Krzysztofa Figata.
To właśnie Zarząd Powiatu Łowickiego kierowany przez tego ostatniego podjął decyzję o ogłoszeniu naboru na zastępcę szefa PZDiT.
- Powiatowy zarząd dróg rozrasta się, będzie zajmował się także transportem i dlatego potrzebna jest dodatkowa osoba - uważa starosta Krzysztof Figat, który przypomina, że w ramach wchodzącej obecnie w życie reorganizacji placówki zlikwidowano stanowisko, które zajmował Zdzisław Gołębiowski (jemu samemu jeszcze nie przedstawiono nowej propozycji zatrudnienia).
Co ciekawe, dyrektor Gajek-Sarwa, która do końca roku przebywa na zaległym urlopie, nie zgadza się z opinią, że w PZDiT podczas jej absencji Zdzisław Gołębiowski nieodpowiednio wywiązywał się z przekazanych mu obowiązków służbowych.
Sprawa obsadzenia w PZDiT dobrze płatnego stanowiska to niejedyna sprawa związana z tą jednostką, która bulwersuje opozycję. Jej członkowie za niegospodarne uważają inwestowanie w ciężki sprzęt, który ma służyć do odśnieżania dróg.
- Zimy stają się coraz łagodniejsze i mniej śnieżne, a my ładujemy duże pieniądze w zakup samochodów z połowy lat 80. ubiegłego wieku - uważa Dariusz Kosmatka, radny opozycyjny z PiS. - Za ponad 56 tys. złotych PZDiT kupił dwa stare ciężarówki bez specjalistycznego wyposażenia, gdy taki Skiergaz chciał sprzedać dwie pługo-solarki marki Jelcz za 30 tys. złotych.
Radny Kosmatka dodaje, że powiat zamiast „zbroić się na zimę stulecia” powinien odśnieżanie zlecać firmom zewnętrznym.
Starosta Krzysztof Figat przyznaje, że dokonano zakupu dwóch powojskowych starów 266, a na pługopiaskarki przerobione zostaną także dwa auta pozyskane od strażaków.
- Moim zdaniem będzie to bardziej ekonomiczne w sytuacji, w której koszt odśnieżenia kilometra drogi dochodzi do 12 złotych - mówi szef Zarządu Powiatu Łowickiego.
Dodaje on, że nieprawdziwe są informacje mówiące, że trzech nowych kierowców zatrudnionych w PZDiT to osoby związane z nim i firmą transportową, którą prowadzi jego żona.