Jak skierniewickich samorządowców widzą reporterzy
Filip Springer, reporter i fotograf, autor książki „Miasto Archipelag. Polska mniejszych miast” opisał również Skierniewice. Mało przychylnie jeśli chodzi o lokalny samorząd.
Autor przejechał całą Polskę od Słupska po Krosno i od Suwałk do Wałbrzycha, żeby zobaczyć, jak żyje się dziś w miastach, które w 1999 roku utraciły status stolicy województwa.
Skierniewice opisał przez pryzmat kończącego właśnie działalność (bo kłody pod nogi) Teatru Realistycznego:
Wybory samorządowe 2014. W Skierniewicach zmienił się prezydent. W kampanii obiecywał, że jeśli wygra, rozrusza kulturę. Być może nawet w każdej dzielnicy miasta powstaną oddziały miejskiego Centrum Kultury i Sztuki.
- Liczyłyśmy na nowe otwarcie. Bo tamten prezydent to nawet nas nie oszukiwał, że jakiekolwiek pieniądze nam da - mówi Ania. (…)
Sierpień 2015 roku. (…) Zaraz premiera ich wspólnego przedstawienia - Widokowiska (…) Wśród publiczności nie było ani prezydenta, ani wiceprezydenta. Ten drugi siedzi w pobliskim barze i pije piwo. (…)
Poszły na sesję Rady Miasta. (…) Powiedziały, co miały do powiedzenia. Przedstawiły kosztorys. Wyszło im, że aby w innych dzielnicach miasta zrobić podobne projekty jak na Widoku, miasto musiałoby wyłożyć 300 tys. zł. Na to wstał wiceprezydent od kultury, człowiek który nigdy nie był na ich spektaklu, i powiedział, że nie jest Świętym Mikołajem. Inni radni uśmiechnęli się pod nosami. Spotkanie dobiegło końca.
One postanowiły się jednak nie poddawać. Zaprosiły radnych do Teatru, żeby przy placku, który upiekła Ania, pogadać jeszcze raz na spokojnie o całym przedsięwzięciu. Przyszło dwóch. A właściwie to jeden, bo ten drugi to był instruktor harcerski z harcówki, która jest na dole.
Ot, taka ciekawostka jak nas inni widzą.