Jażdżyk rezygnuje z uzdrowiska Trębskiego
Uzdrowisko, oczko w głowie poprzedniego prezydenta Skierniewic, odchodzi do przeszłości. Według pomysłodawców miało być kołem zamachowym miasta, gdy tymczasem wiele wskazuje na to, że mogło stać się młyńskim kamieniem u szyi samorządu.
Dobiega końca opracowanie dokumentacji projektowej na budowę i rozbudowę infrastruktury w obrębie obszaru ochrony uzdrowiskowej w Skierniewicach i Makowie. To podstawowy dokument, który pozwoli rozpocząć budowę uzdrowiska na poligonie w Skierniewicach. Ale nie pozwoli, bo nie będzie dokończony.
Ukryte wody Skierniewic
Jak wykazały badania z lat 90. ub. wieku, na głębokości prawie 3 kilometrów zalegają pokłady geotermalne. Około 20 lat temu pierwsze próbne odwierty przy dzisiejszej ulicy Unii Europejskiej wykazały, że pod miastem zalega złoże gorącej solanki. Piętnaście lat później odczopowano rury i dokonano uroczystego spustu solanki z dwóch odwiertów (na zdjęciu). Był rok 2010 i w taki właśnie sposób ujawniło się marzenie ówczesnego prezydenta Skierniewic o uzdrowisku. Niedowiarki przekonały się na własne oczy, że pod miastem są źródła solankowe, a gdyby wątpiły w to, że są one gorące – mogły pomacać rurę. Była gorąca, bo tryskała z niej solanka o temperaturze 67 stopni Celsjusza. Nim jednak budowa uzdrowiska mogła się zacząć, poligon należało włączyć w granice miasta, a potem uzyskać status obszaru ochrony uzdrowiskowej – i tak się stało. Dążąc do realizacji inwestycji, staraniem Skierniewic i sąsiedniej gminy Maków w styczniu 2012 roku przyłączono 150 ha poligonu do miasta, natomiast w połowie 2013 roku rozporządzeniem Rady Ministrów ustanowiono „Obszar ochrony uzdrowiskowej Skierniewice – Maków”.
Według szacunków, budowa skierniewickiego uzdrowiska była zadaniem na około 100 mln złotych.
W ubiegłym roku miasto wyłoniło wykonawcę studium przedinwestycyjnego budowy obiektu uzdrowiskowo-rekreacyjnego na skierniewickim poligonie. To jeden z najważniejszych dokumentów dla przyszłej inwestycji, między innymi niezbędny do aplikowania o środki unijne. Jesienią studium było gotowe i zaskoczyło wielu, nawet zagorzałych zwolenników wizji roztaczanych przez władze samorządowe.
Na publicznej prezentacji ogłoszono, że studium… nie dotyczy koncepcji uzdrowiska.
- Nazwa uzdrowisko jest źle odbierana w Polsce. Kojarzy się z osobami w szlafrokach, spacerującymi wokół tężni i popijającymi nie zawsze smaczną wodę leczniczą. Ponadto trudno byłoby uzyskać kontrakty NFZ na działalność uzdrowiskową. Po analizach doszliśmy zatem do wniosku, że powinny tam powstać obiekty, w których świadczone będą usługi typy wellness i spa. Dla całego kompleksu przyjęliśmy wspólną nazwę Ukryte Wody Skierniewic, która, naszym zdaniem, będzie intrygować potencjalnych klientów i przyciągać ich w to miejsce – tłumaczył Ferdynand Oberer, prezes austriackiej spółki, która wspólnie z Grupą Rozwoju Infrastruktury Turystycznej z Warszawy przygotowała prezentowaną koncepcję.
Szacowanie kosztów
Według przedstawionego studium, powstały na poligonie kompleks miałby się składać z co najmniej czterogwiazdkowego hotelu z restauracją, salami konferencyjnymi, spa, basenami, a nawet bibliotekę. W części leczniczej miały się znaleźć gabinety zabiegowe i spa, a w części publicznej ogród zimowy, obszar rekreacyjny dla dzieci z czterema basenami, szatnie dla ponad 700 osób, baseny solankowe i termalne, sauny z basenami oraz bary.
Wyliczono, że budowa skierniewickiego uzdrowiska jest zadaniem na około 100 mln złotych, a koszt budowy ośrodka to kolejne 230 mln zł. Część kosztów miałby pokryć prywatny inwestor, część pozyskane środki z zewnątrz oraz budżet miasta. Liczono, że udział miasta będzie w granicach 30-35 mln złotych.
I się przeliczono.
Firma Lafrentz z Poznania została zaangażowana do wykonanie dokumentacji na budowę infrastruktury uzdrowiska. Gdy Krzysztof Jażdżyk, zwycięzca ostatnich wyborów samorządowych w Skierniewicach dowiedział się o faktycznych kosztach budowy tej infrastruktury, złapał się za głowę.
– Jeżeli przyjmiemy ten projekt, to miasto już w tym roku będzie musiało wyłożyć około 3,5 miliona złotych na wykup gruntów, natomiast całość budowy infrastruktury może pochłonąć ponad 50 milionów – mówi prezydent Jażdżyk.
Zwróciliśmy się do spółki Lafrentz o wyjaśnienie. Jak się okazuje, poprzednie władze miasta nie wzięły pod uwagę położenia przyszłego uzdrowiska na płaskim terenie.
– W związku z wykonanym pomiarem ukształtowaniem terenu oraz analizą naturalnych odbiorników umożliwiających odprowadzenie wód deszczowych wynikła konieczność budowy kanalizacji deszczowej o długości kolektora 14,5 km, czerech przepompowni wód deszczowych, siedmiu przepompowni dla kanalizacji sanitarnej i zbiornika retencji ścieków deszczowych zbieranych przez kanalizację deszczową z terenu uzdrowiska – wylicza Ewa Kmieć, dyrektor pracowni projektowej Lafrentz.
Ponadto, jak się okazało, dla zapewnienia zdolności retencyjnej planowanego zbiornika, przy utrzymującym się w jego rejonie wysokim poziomie wód gruntowych, konieczna okazała się budowa odpływu do rzeki Zwierzynki. Budowa rowu odpływowego wiąże się z zajęciem terenów prywatnych, czyli koniecznością ich wykupienia.
Jakby było mało, w związku z brakiem możliwości zasilenia infrastruktury z innego źródła, należy wykonać przyłącze energetyczne, uwzględniające kompleksowe zapotrzebowanie energetyczne uzdrowiska na moc 3MW. Długość przyłącza musiałaby wynosić co najmniej 6 km, a jego przebieg przez tereny zurbanizowane wymusza kolejne zajęcia terenów prywatnych.
– Szacunkowy koszt budowy infrastruktury z wyłączeniem przyłącza energetycznego oraz zbiornika retencyjnego wraz z kanalizacją i przepompowniami wynosi ok. 52 mln zł netto – wylicza dyrektor pracowni.
Jak podkreśla, szacowany koszt odszkodowania za przejęte grunty oraz rozbiórkę budynku mieszkalnego wynosi 3,4 mln zł i jest to wydatek na bieżący rok, niezbędnych do wypłacenia po wydaniu decyzji ZRiD kończącej dokumentację projektową.
Były prezydent Skierniewic jest zaskoczony tymi wyliczeniami, ale pozytywnie.
– Zakładaliśmy, że infrastruktura będzie kosztować około 100 milionów, z odwodnieniem, drogami, oświetleniem – mówi Leszek Trębski i jak dodaje, wycofanie się na obecnym etapie byłoby dużym błędem, a dokumentacja tak czy tak będzie potrzebna. – Cokolwiek się wymyśli, to bez infrastruktury nic się na poligonie nie zrobi. Chyba, że ma zarastać krzakami.
Jak wyjść z najmniejszymi stratami
– Musimy się z tego wycofać – Krzysztof Jażdżyk nie ma wątpliwości, że ciągnięcie projektu uzdrowiska pogrąży miasto.
Jak się okazało, poprzednie władze przy zawarciu umowy na wykonanie dokumentacji zawarły możliwość wycofania się bez naliczania kar finansowych przez poznańską firmę. A ta nie będzie próbowała jakichś sztuczek, bo sama widzi, że skierniewicki pomysł na budowę uzdrowiska był, delikatnie mówiąc, nieprzemyślany.
– Uzdrowiska funkcjonujące w Polsce od lat są nierentowne, więc budowa nowego jest dziwną decyzją. Poza tym niedaleko Skierniewic jest już uzdrowisko w Uniejowie, ale choć bardzo promowane, i tak wymaga dofinansowywania. Na rozwój miasta najlepiej wpływa danie miejsc pracy – tak to widzą gospodarni poznaniacy.
– Szewc powinien buty robić, a kowal zajmować się kowalstwem. Firma ma wykonać dokumentację techniczną, bo się na tym zna, natomiast nie bardzo wiem, czy powinna wypowiadać się na temat uzdrowiska. Zrobiłem wieloletnie rozeznanie stanu uzdrowisk w Polsce i wiem, że te nowoczesne mają duże obłożenie – kwituje Leszek Trębski. Zaś na argument o łaskawości firmy odpowiada: – Wycofanie się miasta jest im prawdopodobnie na rękę, bo mają problemy z dotrzymaniem terminu i grożą im duże kary umowne.
Pod koniec stycznia na sesji RM poznańska firma zaprezentuje radnym co już zrobiła i co potrzebne jest do zakończenia dokumentacji. Jej przygotowanie miało kosztować 700 tysięcy złotych brutto, ale według umowy, miasto zapłaci jedynie za już wykonaną pracę. Na nieszczęście jest ona zrealizowana w około 90 procentach.
Do sfinalizowania brakuje jedynie decyzji środowiskowej, co ze względu na usytuowanie w strefie uzdrowiskowej bardzo się przeciągnęło, a potem pozostaje uzyskanie decyzji na realizację inwestycji. Ta ostatnia obowiązuje przez dwa lata, lecz wątpliwe jest, by miasto skorzystało z możliwości rozpoczęcia budowy infrastruktury technicznej.
– Status ochrony uzdrowiskowej zabija rozwój miasta i musimy się z tego statusu wycofać – mówi Krzysztof Jażdżyk.
Według Lafrentz, wysoki stopień zaawansowania dokumentacji projektowej pozwala na jej częściowe wykorzystanie w przyszłości.
W przypadku uchylenia rozporządzenia Rady Ministrów o ustanowieniu Obszaru Ochrony Uzdrowiskowej Skierniewice – Maków i zmiany uchwały Rady Miasta Skierniewice w sprawie strefy A ochrony uzdrowiskowej możliwa byłaby realizacja poszczególnych elementów projektu w niewielkich etapach, po aktualizacji lub dostosowaniu projektów do nowych potrzeb.
– Cennymi składnikami dokumentacji, które mogą służyć do wszelkich prac projektowych jest aktualna mapa do celów projektowych, dokładne rozpoznanie podłoża zebrane w opracowaniu „Dokumentacja badań podłoża gruntowego”, czy projekt pozwalający na wykorzystanie części rozwiązań projektowych dla przyszłego układu drogowego – mówi Ewa Kmieć.
Trzeba jednak pamiętać, że zaprojektowana w Poznaniu infrastruktura dedykowana jest obsłudze uzdrowiska. Są to rozwiązania projektowe wynikające z dostosowania funkcji ciągów komunikacyjnych do jego potrzeb:kształty skrzyżowań dostosowane do ruchu pojazdów osobowych o niewielkim natężeniu i niedostosowane do ruchu pojazdów wielkogabarytowych, ukształtowanie dróg, w tym wiele bez wyniesionych chodników, czy drogi o charakterze promenad, duża ilość ścieżek rowerowych, chodników i ciągów pieszych wzdłuż głównych dróg, a także zastosowanie tzw. cichej nawierzchni bitumicznej dla zachowania wymagań ochrony akustycznej na terenie uzdrowiska. To się już miastu nie przyda, bo obecne władze mają inną wizję wykorzystania poligonu.
– Poligon pójdzie raczej w kierunku strefy przemysłowej. Jednak jeśli będzie jakiś mądry pomysł na inne wykorzystanie, to ja się nie upieram – prezydent nie chce na razie wchodzić w szczegóły, bada różne możliwości.
Maków wystawiony do wiatru
Co na to wszystko Jerzy Stankiewicz, wójt gminy Maków, „wżenionej” w uzdrowisko przez poprzedniego prezydenta Skierniewic? Jak zwykle prezentuje spokój i rozwagę, choć uważa, że nie zawsze jest sens „odkręcać” spraw, które posunęły się daleko.
– O zmianie koncepcji na razie nic nie wiem, prezydent Jażdżyk jeszcze ze mną na ten temat nie rozmawiał. Spotkamy się i wypracujemy stanowisko – mówi Jerzy Stankiewicz. – Jednak nawet odejście od uzdrowisko dla mnie to nie problem. Gmina ma swoje 15 ha w dobrym miejscu i to doskonała lokata kapitału. Nie będę przekonywał prezydenta do koncepcji uzdrowiska, spa czy wellness. Poligon to środek Polski, dobrze skomunikowany, a gdzie indziej można znaleźć 150 hektarów w jednym kawałku, gdzie przy granicy terenu jest cała infrastruktura, a rura z gazem idzie nawet przez sam poligon. To jest kapitał!
Sławomir Burzyński