Wojciech Kubik

Jeden oddział szpitala zapchany, a do innych pacjenci boją się przychodzić

Jeden oddział szpitala zapchany, a do innych pacjenci boją się przychodzić
Wojciech Kubik

Skierniewicki szpital ma problemy z przyjmowaniem kolejnych pacjentów chorych na koronawirusa, a choć łóżka może i by się znalazły, to brakuje kadry. Już 118 pracowników skierniewickiej placówki z różnych powodów nie może podjąć pracy.

Z tygodnia na tydzień coraz mniej optymistycznie przedstawia się sytuacja skierniewickiego szpitala w dobie walki z koronawirusem. I chociaż placówka była przygotowana na przyjęcie nawet 33 pacjentów zakażonych Sars-cov-2, to jej moce przerobowe powoli się wyczerpują.

- Jesteśmy już zapchani - mówi Jacek Kaniewski, dyrektor szpitala w Skierniewicach. - Mamy już problemy z przyjmowaniem osób chorych na koronawirusa, bo po prostu nie ma kto się nimi zajmować - dodaje.

W minioną środę aż 118 pracowników Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Skierniewicach nie mogło się stawić w pracy. Wśród nich znajdowali się lekarze, pielęgniarki oraz opiekunowie medyczni. Jedni sami walczą z chorobą, inni przebywają na kwarantannie. W tej sytuacji szpital zmuszany jest do odsyłania pacjentów chorych na covid19 do innych placówek, najczęściej do Biegańskiego w Łodzi.

Okazuje się jednak, że nie wszędzie sytuacja jest tak dramatyczna jak na oddziale „covidowym”. Paradoksalnie, w niektórych innych oddziałach nie dość, że są miejsca, to jeszcze odwoływane są planowane zabiegi i bynajmniej nie z winy szpitala czy braku kadry.

- Jest coraz więcej osób, które same rezygnują z zaplanowanych wcześniej zabiegów. Po prostu boją się wirusa i wolą nie pojawiać się w szpitalu. Sytuację taką mamy na ortopedii, laryngologii i okulistyce. Wiele osób zrezygnowało też z rehabilitacji - wyjaśnia dyrektor.

Wiadomo też, że podobnie ciężka sytuacja jest w przypadku prób dostania się do lekarza pierwszego kontaktu i skorzystania z tzw. teleporad. Sprawę tę badała jedna z agencji PR w ramach kampanii „Badaj się i lecz”. Zapytano mieszkańców wielu miast w Polsce, jak postrzegają system teleporad. Większość respondentów jest zagubiona, a część jest sceptyczna jeśli chodzi o teleporadę. Twierdzą, że tylko wtedy jest dobra, kiedy człowiek ma już ustawione leki, nic się nie dzieje i tylko potrzebuje przedłużenia recepty.

- Do takiej telewizyty należy się przygotować, mieć przy sobie wyniki badań i poinformować o współistniejących problemach. Lekarz na tej podstawie będzie mógł odpowiednio pokierować dalszym leczeniem - przekonuje dr n. med. Krzysztof Charyk, specjalista chorób wewnętrznych z Łodzi.

Specjaliści radzą, że przed zdalną konsultacją z lekarzem należy wypisać wszystkie niepokojące objawy, ich częstotliwość, nasilenie oraz nazwy i dawki przyjmowanych leków. Konieczne jest także przygotowanie wyników badań.

Niestety, Skierniewice nie odstają pod tym względem od średniej krajowej i również u nas słychać narzekania na sposób zorganizowania całego systemu. W skierniewickim szpitalu, który coraz bardziej odczuwa codzienną walkę z epidemią, podkreślają, że widoczne jest wielkie zaangażowanie kadry.

- Wielkie podziękowania należą się tym pracownikom, którzy po dwanaście godzin dziennie, w pełnym stroju, udzielają pomocy osobom chorym. Widać, że są to ludzie, którzy służą zgodnie z zasadami zawodu, jakie wybrali - podkreśla Jacek Kaniewski.

Wojciech Kubik

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.