Jeszcze nigdy nie byłem w gabinecie burmistrza. Rozmowa z Dariuszem Misztalem

Czytaj dalej
Fot. Anna Popłońska
Anna Popłońska

Jeszcze nigdy nie byłem w gabinecie burmistrza. Rozmowa z Dariuszem Misztalem

Anna Popłońska

Rozmowa z Dariuszem Misztalem, nowym burmistrzem Rawy Mazowieckiej.

Jak Pan spędził niedzielny wieczór czekając na wyniki?
- W wieczór wyborczy byłem w domu w bardzo wąskim gronie. Pierwszy wyniki dostałem jakieś 40 minut po zamknięciu lokali. To były dane z Miejskiego Domu Kultury. Wyniki z tego okręgu były takimi papierkiem lakmusowym. W pierwszej i drugiej turze były niemal identyczne. I wtedy wydawało mi się, że chyba jednak przegrałem. Ale później, za 10-15 minut, spływały wyniki z kolejnych okręgów. Wszyscy nasi sympatycy i radni zaczęli przyjeżdżać albo dzwonić i o godzinie 23 było już ze 30 osób.

Jak Pan zareagował na wiadomość, że wygrał Pan wybory?
- Podliczaliśmy głosy. Wszystko wskazywało, że będzie dobrze. Każdy podszedł do tych wyników entuzjastycznie. Były brawa i dużo radości. Przez cały dzień towarzyszyło mi napięcie, ale starałem się podejść do tego spokojnie. Poszedłem spać około godziny 2.30, ale ze względu na tyle emocji nie mogłem od razu zasnąć. Na razie wygrana chyba jeszcze do mnie nie dotarła. Idąc przez miasto wiele osób mi gratuluje i wzbudzam pewną sensację.

W czasie kampanii wyborczej odwiedził Pan wielu mieszkańców Rawy. Jak tę nieobecność zniosła Pana rodzina?
- Młodsza córka (3-letnia Ania – przyp. Red.) powiedziała, że chce tatę, a nie burmistrza. Dobrze, że mamy mamy (mamę i teściową – przyp. red.), które nas wspierają i pomagają. Oboje z żoną pracujemy w jednym miejscu. Do tej pory niemal cały dzień byłem na miejscu w domu. Teraz to się zmieni. Ale liczyliśmy się z tym. Rodzina kiedyś wyraziła zgodę, żebym zaangażował się w życie polityczne. Dostałem przyzwolenie na tę działalność. Teraz na pewno przybędzie dużo więcej obowiązków. Każdy w rodzinie zdaje sobie sprawę, że zmiany muszą być. Będę teraz piastował taką funkcję, że każdy może ode mnie czegoś chcieć, ale po to mnie wybrali. Muszę to pogodzić. Liczę, że podołam.

Skąd u Pana zainteresowanie polityką?
- Polityka zawsze się u nas przewijała. Teściowa tez jest mocno zaangażowana. Od poprzednich wyborów samorządowych sytuacja nas zaniepokoiła. Od września 2011 roku jestem przewodniczącym Prawa i Sprawiedliwości w powiecie rawskim. Wszystko zaczęło się od wąskiego grona. Bardzo mocno wspierał nas Antoni Macierewicz. Wiedzieliśmy, że konieczne jest wystawienie kandydata na burmistrza, bo potrzebna jest alternatywa. Każdemu się wydawało, że jestem najlepszym kandydatem.

I rawianie wybrali Pana na swojego reprezentanta…
- Chciałem pokazać, że razem w mieście możemy coś zdziałać. Rawianie pokazali, że chcą zmian. Postaramy się zrobić wszystko, żeby nie zawieść naszych wyborców, ale i nie tylko ich.

W Radzie Miasta została zawiązana koalicja?
- Nie zawieraliśmy żadnej pisemnej koalicji. Znamy zdecydowaną większość kolegów z Rawskiej Inicjatywy Samorządowej i mamy z nimi bardzo dobry kontakt. Mamy nadzieję, że nas poprą i będą wspierać. Liczymy też na radnych pana Góraja, bo to doświadczeni radni i że praca będzie się dobrze układała. Chcemy nawiązywać współpracę, a nie walczyć.

Rozmawiał Pan z Eugeniuszem Górajem po wyborach? Telefonował któryś z Panów?
- Na pierwszej sesji Rady Miasta rozmawiałem z Wojciechem Skoczkiem, ale z panem Górajem nie miałem kontaktu. Przyznam, że nie mam nawet do niego numeru telefonu. On też do mnie nie dzwonił.

Zamierza Pan kontynuować jakieś sprawy zapoczątkowane przez Eugeniusza Góraja?
- Jest wiele spraw, które rozpoczęli i muszą być kontynuowane. Eugeniusz Góraj jest dobrze postrzegany. Na pewno zaprosimy go na piątkową sesję. Uważam, że możemy podać sobie rękę, uśmiechnąć się i podziękować. Nie można zniszczyć tego, co zostało zrobione.

W Rawie miał się pojawić nowy inwestor.  Były też podjęte działania w kierunku rewitalizacji. Co z  tymi zadaniami?
- Wszystkie rozpoczęte decyzje, które są w toku, będziemy kontynuować. Odnośnie inwestora na razie nie znam szczegółów. Liczymy, że ta inwestycja zostanie zrealizowana. W przypadku rewitalizacji projekty są już mocno zaawansowane. Trzeba się nad tym dobrze zastanowić. Docierają do mnie niepokojące sygnały od mieszkańców ulic, które mają zostać zrewitalizowane. Boją się, że ulice zostaną wyłączone z handlu i stracą źródło utrzymania. Trzeba przeanalizować plany rewitalizacji, aby szły w dobrym kierunku.

Siedział Pan już na fotelu burmistrzu?
- Muszę przyznać, że nigdy nie byłem w pokoju burmistrza. Tylko ze dwa razy w sekretariacie. Na razie jest jeszcze czas urzędowania pana Góraja. Ja będę burmistrzem dopiero po zaprzysiężeniu.

Kiedy będzie składać Pan ślubowanie?
- Sesja została wyznaczona na piątek, 5 grudnia o godzinie 14. Odbędzie się na sali widowiskowej w Miejskim Domu Kultury.

A co dalej?
- Ten tydzień bardzo intensywnie się przygotowuję. Od poniedziałku idę pracować na pełnych obrotach. Muszę się ze wszystkim zapoznać i zagłębić.

Jak długo chciałby Pan być burmistrzem Rawy Mazowieckiej?
- Za zgodą i wolą wyborców, jeśli udałoby się wygrać dwie kadencje, to trzeci raz na pewno bym nie kandydował. Te plany, które mam zawarte w programie wyborczym, myślę, że w ciągu dwóch kadencji powinny zostać zrealizowane.

Od czego chce Pan rozpocząć swoją pracę?
- Musimy przyjąć strategię nawiązywania rozmów i współpracy ze starostą czy wójtem zwłaszcza w przypadku kluczowych inwestycji. Ze starostą już rozmawiałem, z panem Starczewskim jeszcze nie. Na pewno trzeba szybko działać w sprawie szpitala. Na moje miejsce w Radzie Powiatu Rawskiego wejdzie Jarosław Uchman, który ma bardzo dużą wiedzę na temat szpitala. Ta sprawa musi być prowadzona równolegle z innymi działaniami.

Będziemy wszystko realizować, co obiecałem. O niczym nie zapomnimy. Są też palące sprawy takie jak ulica Aleksandrówka. Część mieszkańców przy opadach deszczu jest zalewana. Nie ma tam zrobionych odpływów.

Kto zostanie Pana prawą ręką?
Jest już wszystko ustalone, ale oficjalnie o wszystkim poinformuję w piątek albo w poniedziałek. Wiceburmistrz na pewno musi być osobą bardzo kompetentną i musi mocno mnie wspierać.

Ma Pan jakieś motto życiowe?
Zawsze w życiu kieruję się uczciwością i szacunkiem wobec drugiego człowieka, bo każdy na to zasługuje. Nigdy nie chcę zgubić człowieka. Ważne dla mnie jest też słuchanie ludzi.

Zamierza się Pan spotykać z mieszkańcami?
- Na pewno będą cykliczne spotkania z mieszkańcami. Mają cenne uwagi. Najważniejsze jest to, czego ludzie oczekują. Nie chodzi tylko o to, żeby wykonać jakaś inwestycję, ale czy jest ona potrzebna mieszkańcom. Może oczekują czegoś innego? Chcemy służyć ludziom.

Jest Pan rodowitym rawianinem?
- Tak. Urodziłem w 1967 roku w Rawie Mazowieckiej. Tutaj mieszkał mój dziadek i tata. W 1993 roku skończyłem Politechnikę Łódzką na wydziale mechanicznym. Mam żonę Katarzynę i dwie córki. 18-letnia Joanna jest w klasie maturalnej. Młodsza córka Ania ma 3 lata. Uwielbia się bawić z naszym psem.

Rozmawiała Anna Popłońska

Anna Popłońska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.